niedziela, 2 czerwca 2013

Agnetha Fältskog w nowej płycie oraz jak zwykle trochę bzdur o niczym


Jestem nudny stale piszac o czasie ale każdy pisze o swych pragnieniach a takie widać są moje skoro poruszam tą kwestię któryś już raz. Kolejny miesiąc i ponownie to czas rozplanowany głównie na dyżury. Cierpią na tym wszyscy poza kilkoma instytucjami, które wysyłają mi do bólu upierdliwe rachunki za tzw. "standard życia". Bo dziś drodzy Państwo: telefon , internet, samochód, mieszkanie, ciepło w grzejnikach czy też w kranie to luksus. Dziś kawior na stole nie robi wrażenia bo można go kupić w śladowych, aczkolwiek wystarczających ilościach za przepracowaną godzinę. Za to by dojechać i wrócić z "roboty" trzeba każego dnia przeznaczyć na to równowartość dwóch godzin z tej pracy. Gdzie tu znależć czas na rodzinę czy muzykę ? Na jedno trzeba na pewno znależć czas bo rodzina to rzecz najwazniejsza a na drugie kombinuje się najczęściej,  wykorzystując każdą chwilkę spokoju. Trochę cierpią na tym uszy bo ciężo delektować się dźwiękiem słyszanym przez słuchawki lub z głośników samochodu. Wiem, wiem zaraz podniosą się głosy że w aucie to akustyka i sprzęt audio-car w obecnych czasach to miód na uszy. No to sobie gadajcie co chcecie. Według mnie zbieracie właśnie efekty utraty dobrego smaku i słuchu a to wszystko z powodu bylejakości grania muzyki z Ipodów i innych tego typu badziewi(-ów).Niestety pewne ograniczenia zmuszają mnie do korzystania z tych dobrodziejstw współczesnej kultury słuchania.

Jakoś tak się porobiło, że  zwolniłem tempo w tym minionym miesiącu  w kupowaniu płyt  i póki co zachowuję się jak wygłodniały biedak, który celowo spaceruje pod restauracjami by nawąchać się do woli i pobudzić apetyt i to po to, by w chwili zdobycia środków jego dorwanie się do pożywienia sprawiło mu większą przyjemność z doznań smakowych.

A teraz kilka takich tam mało ważnych rzeczy. Być może to nie naistotniejsze informacje na tym blogu ale od czego jest w końcu blog ? Kilka zdań dotyczących tego co zamierzam sobie sprawić do posłuchania na płytach.

Pierwszy ogień powinien być skierowany na nowy album Purpli ale czekam póki co na chwilę, gdy spodoba mi się on jeszcze bardziej. Wszystko na nim świetnie "gra i buczy" ale albo nie mam fazy na ten rodzaj muzyki albo płyta musi się w mojej głowie najzwyczajniej ciut zestarzeć. Kolejną bardzo często słuchaną pozycją jest debiutancka płyta China Crisis. Jaki ja byłem przez lata głuchy na taką muzykę dopiro teraz dostrzegam. Zresztą kolejna ich płyta z 1983r nie jest słabsza. Ile tam jest fajnego niebanalnego grania miejscami ocierajacego się nawet o lekki jazz ? Oczywiście dostrzeże to tylko ten kto poświęci im trochę czasu i skupi się na przyjemności słuchania ich muzyki. Na koniec kilka słów o płycie będącej na celowniku głównym a o której raczej nie będę pisał osobno na blogu.


Mam tu na uwadze najnowszą płytę Agnethy Faltskog. Ona "ta jedna z liter" nazwy zespołu ABBA wydała płytę to czemu nie nazwać jej tym kim się było w byłej grupie czyli samą literą "A".Płyta jest urocza bo i głos ta kobieta ma śliczny i dla mnie z uwagi na osłuchanie z ABBĄ bardzo charakterystyczny. Kompozycje są na niej stonowane, melodyjne i niemęczące jej wokalu ani nas słuchaczy. Przynajmniej z dwie piosenki dorównują swoją jakością do tych z okresu świetności zespołu.Płyta podobno w Szwecji już ma złoto więc sukces mozna już trąbić. Na ile pozostanie w moim sercu na dłużej przyjdzie mi dopiero to sprawdzić. Jednego już jestem pewien. Główną wygraną dla mnie z całej czwórki tych sympatyznych Szwedów jest własnie ona. Nawet gdybym wybrał tylko po dwie piosenki z każdej jej płyty wydanej po roku 82 to otrzymam taką ilość świetnej muzyki o jakiej ci narcyzi Bjorn i Benny mogą pomarzyć. Agnetha ponownie udawadnia, że jej wkłąd w muzykę był o wiele większy niż to się wydaje jej byłemu mężowi, który co jakiś czas próbuje umnijszać rolę pań w zespole.


"When You Really Loved Someone"

Piosenka według mnie ( i chyba nie tylko mnie) numer jeden z tego albumu i co tu dodać by nie zasłodzić już samej wokalistki w achach i ochach... ona ma 63 lata i nawet zakładając dokonania specjalistów od obróbki video to i tak Agnetha jawi się zjawiskowo. Piosenka spokojnie bije wszystko to co panowie Benny i Bjorn stworzyli po rozwiązaniu zespołu. Tak więc Bjorn i Benny czerwieńcie się ze wstydu bo ta którą lekceważyliście po latach okazała się gwiazdą numer jeden waszej formacji. Pokazuje to nieczęsto ale by sceptycy nie zmieili przypadkiem zdania co kilka, czasem więcej lat wydaje kolejny album i pokazuje, że ona to cały czas najwyższa klasa rozgrywkowa w lidze muzyki pop i ona jako jedyna nie odcina kuponów od byłej popularności. 


Na płycie doskonale brzmi mi oprócz tego niewątpliwie przebojowego kawałka także bardzo dobry numer "Bubble" - taki z fajnym lirycznym klimatem (przepiękna rzecz) no i bardzo abbowski "Back On Your Radio". Broni się też "Dance Your Pain Away" choć te nakładki zniekształcające jej wokal komponują się z całością dokładnie tak samo jak tatuaż na modelce z idealnym ciałem. Moda czasami bywa dla piękna okrutna - no cóż takie czasy. Dodałbym może do  niektórych piosenek trochę więcej gitary elektrycznej na tej płycie . Brakuje w tych kompozycjach czasami solowych partii tego instrumentu. Myslę, że całość by to uszlachetniło bez straty dla klimatu. Brawo za to za sporą dawkę  smyczków.