środa, 31 lipca 2013

Moje "Magical Mystery Tour" - wakacje 2013

Ten wpis zrobiłem na pamiątkę i to głównie dla siebie...w końcu bloga ponoć pisze się dla siebie a jeżeli kogoś zainteresuje... lub podsunie pomysł na jakąś wycieczkę to tym bardziej  warto było mi go zamieścić.

Gdyby tak jeszcze taki rejs odbył się na jachcie daleko od gwaru innych turystów.....

Właśnie ogłaszam powrót z mojego pierwszego od lat wypadu na spontaniczne wakacje.Większość wyjazdu zaplanowana została w ciągu zaledwie godziny. Oczywiście w miarę jak nadchodził czas wyjazdu dopracowano w planie szczegóły. Pewnego wieczoru po prostu usiadłem w fotelu i pomyślałem sobie a właściwie zadałem sobie pytanie. Gdzie jeszcze nie byłem i co tak naprawdę chciałbym w naszym ojczystym kraju zobaczyć. Myśli poszybowały od razu do  czasów beztroskich, gdy jako dzieciak chłonąłem wszystko nowe i potrafiłem jeszcze marzyć. Dziś marzy się już inaczej i chyba ciut mniej. Nierealne pragnienia męczą a realne nie są aż tak już emocjonujące.Za dzieciaka wszystko było proste a przynajmniej takie pozostało mi w pamięci.Wakacje zawsze kojarzyły mi się z obrazem: słońca, jeziora, lasów. Co dziwne zawsze jako młokos jeździłem nad morze ,czasami w góry. Jezioro było zawsze substytutem dla innych miejsc. Skąd więc to upodobanie ? Być może z tego, że będąc ówczesnym małolatem sporo czytałem i nie jak to dzisiaj Harrego Pottera a tradycyjne pozycje polskich autorów. Wśród nich prym wiódł niejaki Nienacki z całą serią o Panu Samochodziku.Przez lata w pamięci zachował mi się prawie każdy szczegół z opisów różnych miejsc gdzie opisywana była akcja. Tak siedząc sobie w fotelu pomyslałem a dlaczego by wreszcie nie zapełnić białej plamy na "mapie miejsc gdzie mnie w Polsce jeszcze nie było" ?

Od tego pomysłu wszystko poleciało już szybko.Wiedziałem że na pierwszy ogień pójdzie Iława leżąca nad jeziorem Jeziorak, którym to (nigdy go nie widząc) od zawsze byłem zafascynowany. Głównie za sprawką Nienackkiego chyba.W rezultacie nastąpiła lekka zmiana (ale to z przyczyn technicznych bardziej) i wyprawa, którą w myślach sobie nazwałem "Magical Mystery Tour" rozpocząłem ciut inaczej, zresztą całość wyprawy było o wiele dłuższe i bardziej intensywne nawet niż zakładałem..Poniżej by nie opisywać za dużo pozwoliłem zamieścić sobie fotorelację. Sporo zdjęć zrobiliśmy (ponad 1500). Tu wybrałem tylko niektóre jak i wybiórczo potraktowałem miejsca zwiedzane.

Wyjechaliśmy w Poniedziałek i na pierwszy nocleg wybralismy Ostródę leżąca nad jeziorem Drwęckim. Po drodze zatrzymaliśmy się w Toruniu. którego dziwnym zbiegiem okoliczności nigdy wcześniej nie miałem okazji zobaczyć z bliska. Zwłąszcza starówki. Toruńczycy !!! Możecie być dumni z urody waszego miasta.Kolejnm przystankiem przed Ostródą był Radzyń Chełmiński. Niby mała mieścina (wiocha) i tak jakoś mało popularne miejsce a jednak zawiera niebywałą atrakcję. Jest nią zamek pokrzyżacki a dokładniej jego ruiny. Każdy je na pewno  widział choćby w pierwszych dwóch odcinkach serialu typu "kultowe filmy dla młodzieży" - Pan Samochodzik i Templariusze. To tam bohater znalazł na murze tajny znak Templariuszy. Nie chwaląc się mi też się udało odnaleźć... zapewne jak każdemu ;-) .Zachwyca w tych ruinach to, że są one dostępne. Nie zostały odbudowane. Tam czas się zatrzymał. Wspaniałe romantyczne miejsce - polecam wszystkim.

Ruiny zamku krzyżackiego w Radzyniu Chełmińskim

Odnależiony znak Templariuszy
W tym zamku nakręcono kilka scen do serialu o Panu Samochodziku

Wejść można było praktycznie w każde miejsce tych ruin
Tutaj wrdapałem się po prowizorycznych schodach na jedą z wież
Jedne z najpiękniejszych ruin - wspaniałe miejsce

Kolejny dzień to kolejna atrakcja. Rejs z Ostródy do Iławy poprzez sieć śluz, kanałów i jezior. Rejs trwał ponad siedem godzin, gdzie do woli rozkoszować można było się pięknem Oberladiche Kanal. Niestety nie udało się załapać na pochylnie, gdzie statki przecigane są przez góry ale i tak radocha spora a do tego prawie trzy godziny na wodach Jezioraka.... bezcenne zobaczyć  wyspy Gierczak, Bukowiec (niestety Czaplak omineliśmy). Pochylnie póki co są w remoncie i mają być otwate chyba w 2015r

Własnie opuszczamy śluzę zieloną
Binduga na Jezioraku - ile za dzieciaka się człowiek naczytał o tym miejscu...

Kolejny dzień i kolejne nadrabianie zaległości z nieobecności wcześniejszej w pewnych miejscach. Kierunek Malbork i potężny ponoć największy w Europie zamek średniowieczny. Kilka godzin zwiadzania, wpierw z przewodnickiem , później już indywidualnie.Mnóstwo kapitalnych fotek a wieczorny spacer wzdłuż murów to poezja, którą zrozuieć mogą tylko wrażliwcy i klimaciarze.

Malbork 2013
W zasadzie tutaj mógłbym wrzucić prawie pięćset fotek a każda ładniejsza od poprzedniej

Drugiego dnia pobytu w Malborku za cel obraliśmy zamek w Kwidzynie, kolejny w Sztumie oraz w Gniewie. Kwidzyń podobnie jak Malbork to bajka dla fanów średniowiecznych budowli. Sztum ? Szkoda że wyniszczały i praktycznie mało co z niego pozostało i przy gigantach okolicznych  raczej skromna budowla. Do Gniewu tego dnia nie dotarliśmy bo nawigacja doprowadziła nas do przeprawy promowej, kóra została zlikwidowana parę lat temu (Warto upgradować mapy).Widziałem więc majestatyczną budowlę po drugiej stronie Wisły a nie bardzo miałem ochotę nadrabiać kolejne 80 km.Co się odwlecze...

Sztum i fragment zamku pokrzyżackiego - miła okolica ale atrakcja jeśli chodzi o zamek to przeciętna. Bardziej jest to coś takiego na czas rozprostowania kości podczas podróży niż specjalną wycieczkę poznawczą.
Fragment zamku w Kwidzynie. Dokładnie to dojście do wieży Gdanisko. Jaką funkcję spełniały wieże
o takich nazwach ci co byli to wiedzą.
Zamek pokrzyżacki w Gniewie
W ten oto sposób Wisła nas zatrzymała a oberwało się nawigacji 

Kolejny dzień wyprawy i kolejne atrakcje w kolejnej miejscowości.Tym razem przeskok nad morze. Dość już zamków, ruin i jezior. Czas na słońce i rozrywkę.Wybór padł na Gdynię bo nie przepadamy za plażami a w Gdyni jest atrakcja którą byłem zainteresowany w sposób szczególny. Ilekroć byłem w tej miejscowości nigdy nie udało mi się zwiadzić ORP Błyskawicy. Muszę nadmienic, że jestem "starym" miłośnikiem historii w tym w szczególności wojen morskich. Błyskawica to dla mnie świątynia i żywy pomnik.Tym razem się udało. Wczeeśniej zawsze trafiałem na remonty lub zamknięcia z różnych okazji.

Ten okręt mógłbym zwiedzać tak długo jak Malbork ale zlitowałem się i w 40 minut załatwiłem swoją potrzebę pobytu na tym "dowodzie historii". Zresztą w ręce trzymałem już bilety na prom do Jastarnii....
W trakcie godzinnego rejsu uszczęśliwił mnie widok dla szczura lądowego wręcz fascynujący.
Na moich oczach wnurzył się w niedalekiej odległości od naszego promu okręt podwodny.
Kolejne godziny to pobyt w Jastarni, smażona rybka i takie tam... jak to nad morzem 

Jednym słowem morze i plażę zaliczyłem, krótko ale jednak. Powrót promem z powrotem do Gdyni tego samego dnia. Miał być jeszcze Sopot w planie tego dnia ale ... w koncu to wakacje a nie maraton i do tego na czas. Ostatniego dnia pobytu na tym moim "Magical Mystery Tour" to zwiedzanie Gdańska (też o dziwo jeszcze akurat w tym jedynym mieście z całego trójmiasta nie byłem). Trafiłem idealnie - Jarmark Dominikański. Zapaleńcom płytowym nie muszę tłumaczć co można kupić na straganach kolekcjonerskich. 

Ja przetrzebiony z kasy pozwoliłem sobie na kilka ogólno dostępnych ciekawostek ale kilka rarytasów przeszło przez moje rączki również. No dobra.. przyznam się bo w końcu to blog muzyczny.  Kupiłem dwa albumy (wsio na winylach) brakujące mi  Kate Bush : "Sensual World" i "Never for ever", dwa albumy regularne (pierwszy i drugi) Cyndi Lauper oraz dwa klasyki: Marillion "Clutching At Straws" i Peter Gabriel "So"... no i tak na dokładkę Tracey Ulmann ale kto o niej pamięta... Całość kosztowała mnie około 100 zł - niewiarygodne ? a jednak prawdziwe. Dodam,że stan płyt bardzo dobry. Po południu spotkaliśmy się jeszcze z moim kolegą - tubylcem, który skrzętnie nas oprowadził po ciekawostkach Gdańska i pokazał sporo drobiazgów i smaczków, które zazwyczaj umykają uwadze turystom. ) Dzięki Jacek za fajne popołudnie). Zakończeniem dnia w Gdańdku był koncert Urszuli ale sporo odpuściłem sobie z tego występu. Dzień był naprawdę długiiiii..

Tego miejsca gdańszczanom zazdroszę.

Siódmego dnia przyszło nam się pakować i wracać do domu. W drodze powrotniej oczywiście już będąc z właściwej strony Wisły zajrzałem do miasta Gniew i obejrzałem ten zamek którego nie widziałem z powodu przeszkody wodnej. 

Zamek pokrzyżacki w Gniewie. Pomimo wszędobylskiej tam komercji to swój urok ma.
Dobrze jednak, ze ruiny w Radzyniu Chełmińskim nie spotkał los podobny i nie zatraciły dziewiczości i tego romantyzmu. Gniew odrestaurowany zamek będący połączeniem starego z nowoczesnością. Ciekawy eksperyment pod warunkiem, ze to tylko jeden przykład takiego ratowania zabytków.


W sumie podczas tego mojego tourne zwiedziłem i przeżyłem:

- zwiedziłem starówkę Torunia
- zwiedziłem ruiny zamku krzyżackiego w Radzyniu Chełmińskim (ten z filmu o Panu Samochodziku)
- zwiedziłem kościółek w Okonku (tam kręcono również Pana Samochodzika a wieś występowała pod nazwą Kortumowo)
- zwiedziłem Ostródę
- popłynąlem w wielogodzinny rejs do Iławy zwiedzając kanały, śluzy i Jeziorak (również miasto Iławę)
- zwiedziłem zamek w Malborku jak i samą miejscowość
- zwiedziłem zamek w Kwidzyniu
- zwiedziłęm a raczej tylko obejrzałem  zamek w  Sztumie
- zwiedziłem ORP Błyskawicę w Gdyni jak i marinę
- odbyłem rejs z Gdyni do Jastarni i z powrotem
- zwiedziłem Jastarnię
- zwiedziłem Gdańsk (dokładnie to starówkę, marinę)
- buszowałem po Jarmarku Dominikańskim
- zaliczłem koncert Urszuli
- zwiedziłem zamek w Gniewie


Warto na zakończenie tego wpisu wysnuć jakąś płętę lub złotą myśl przewodnią ale nie będzie żadnej gadki o wyższości wakacji w kraju nad zagranicznymi. Patriotycznych odruchów również nie będzie. Dla mnie to były fantastyczne wakacje bo w tydzień odwiedziłem prawie wszystkie miejsca, które chciałem widzieć już od dzieciństwa a coś takiego zrozumie tylko ktoś taki który sam już coś takiego przyjemnego sobie sprawił choć raz w życiu. Tym bardziej,że będąc na etapie w którym powoli coraz częściej zaczynam (y) wspominać niż marzyć konfrontaja wizji z lat młodości z rzeczywistością wypadła porównywalnie dobrze.

Ciekawe co za rok w wakacje ? 









poniedziałek, 22 lipca 2013

Naiwność małolata a MTV



Z MTV po raz pierwszy zetknałem się chyba w 1984r. Dla mnie ta stacja telewizyjna była objawieniem i największym w tamtym czasie obiektem pożądania. Zazdrościłem niektórym kolegom, którzy mieli bogatych rodziców i wyposażyli swoje mieszkania w symbol luksusu jakim była antena satelitarna.Jeżeli kiedykolwiek kiedyś czegoś komuś szczerze zazdrościłem to chyba właśnie tego.Nie mogłem się pogodzić z faktem braku dostępu do tego sanktuarium.Godzinami potrafiłem wraz z niektórymi znajomymi siedzieć przed tv i z pilotem w ręce zgrywać co ciekawsze teledyski. W okolicach roku 1990 wraz z pojawieniem się telewizji kablowej i ja w końcu doczekałem się u siebie w domu dostępu do tego elitarnego towarzystwa mogącego słuchać i oglądać swoich muzycznych idoli.Coś się jednak zaczynało powoli zmieniać i nie mam tu na myśli wszędoblskiego rapu ale ta stacja powoli zaczynała przechodzić metamorfozę by na przełomie wieku całkowicie zmienić swoje oblicze.Ja przez cała lata 90te próbowałem jeszcze wyłuskać choć szczątki muzyczne z oferty bądź co bądź muzycznej telewizji.Żartowałem nawet, że dzięki MTV stanę się niebawem rasistą bo oprócz ciemnoskórych ludzi obwieszonych złotymi łąńcuchami nic już nie emitują dla ludzi.Najgorsze jednak miało dopiero nadejść.Kilka prób obejrzenia do niedawna mojej ulubionej stacji w latach już dwutysięcznych skończyło się na totalnym rozczarowaniu. Przez kilka godzin emisji nie udało mi się wysłuchać ani jednego klipu z przyczyny tej, że nic nie zostało nadane. Gdzie się podziała muzyka ? Olśnienie przyszło dopiero w końcówce ubiegłego wieku, gdy zrozumiałem podstawowe prawa rządzące się mediami. Moja naiwność i tak przetrwała sporo lat ale tłumaczę to sobie tym, że zawsze byłem bardziej idealistą niż wyrachowanym osobnikiem widzącym rzeczy zawsze takimi jakimi są naprawdę. Przez lata dawałem się zwodzić, że MTV to taka "dobra wróżka" utworzona dla miłosników muzyki.Po raz pierwszy zadałem sobie pytanie co się stało z tą stacją telewizyjną i dlaczego ? To pytanie było kluczowe, bo już w chwili jego zadawania sobie znałem odpowiedź. MTV powstało nie dla ogólnej radochy fanów muzyki. Była to darmowa stacja, która miała jeden cel. Zwiększyć ilość sprzedawanych płyt a o jej bycie stanowiły koncerny płytowe, które łożyły duże pieniądze na lansowanie swoich artystów. Mechanizm był prosty. Fan muzyki zobaczył klip i leciał do sklepu kupować płytę z tym kawałkiem. Firmy na płytach zarabiały krocie i ładowały kolejne pieniądze w MTV by zarabiać jeszcze więcej. My dzięki temu mieliśmy i różnorodność muzyczną w programie i co najważniejsze darmowy dostęp do klipów. Kto wtedy myslał o tym, że to tak naprawdę nie darmowa muzyka a reklama produktu, który należy kupić ? Z pewnością nikt z oglądających te klipy nie podchodził do tego w ten sposób jak sobie umysliły koncerny płytowe.W raz z pojawieniem się internetu i piractwa muzycznego na olbrzymią do tej pory niespotykaną skalę cały mechanizm funkcjonowania MTV rozsypał się. Ludzie w dalszym ciagu łowili z tej stacji znajomość muzycznych trendów tylko muzyki nie szukali już w sklepach a na programach typu P2P (e mule, Kazaa itp).MTV nie napędzało sprzedazy płyt a jedynie nielegalne, darmowe pobieralnie. W tym miejscu praktycznie MTV powinno przestać funkcjonować i zawiesić działalność ponieważ podstawowa zasada istnienia i finansowania legła w gruzach. Ktoś jednak wpadł na pomysł co zrobić i utrzymać chwytliwą już na rynku markę. Postanowiono zamiast muzyki spróbować lansować coś czego nie da się ściągnąć z internetu. Tym produktem okazał się styl życia i bycia. Zmienili się też płatnicy tej reklamy. Wytwórnie płytowe zostały zastąpione przez producentów: ubrań, gadżetów, kosmetyków, modnych klubów etc. Zamiast klipów zaczęto nadawać programy instuktażowe jak nalezy się bawić ? gdzie ? w czym ? z kim ? jak ? kiedy ? . Pojawiły się różne reality w stylu jak urządza się urodziny i jaki prezenty się na tą okazję rozdaje.Jak wybiera się chłopaka czy dziewczynę na randkę z naciskiem na kryteria wyznaczone stopniem posiadania markowych rzeczy czy też modnych i kosztownych gadżetów. MTV przestało zachęcać do zakupu płyt a zaczęło uczyć chęci posiadania rzeczy, które w przemyślany sposób reklamowane są w programach.Ktoś ciut nieobyty z marketingiem i sztuczkami socjotechnicznymi w handlu nie dostrzeże od razu tej nachalnej promocji. W końcu nad tym pracują wybitni specjaliści. Przykład pierwszy z brzegu. W obecnych czasach nie trzeba już podawać nawet marki produktu. Wiadommo, że na przykład obuwie sportowe już od dawna podzieliło cały rynek na kilka firm , wiadomo jakich. Badania zrobione przez te marki dały wynik wskazujący, że nie ma racjonalnych powodów dlaczego klient kupuje właśnie tą markę a nie konkurencji. Zawarto więc przymierze i zaakceptowano podział całego rynku obuwia sportowego jaki jest dbając przy tym by nikt z zewnątrz nie dołączył już do tych wiodących prym. Wystarczy tym firmom, że w takich reality programach padać będą stwierdzenia o czymś markowym lub specyficznym a które w ofercie swojej posiadają tylko te wybrane produkty. Klient nie jest głupi i sam szybko odnajdzie produkt na półce w sklepie, który będzie miał właściwości zasłyszane w programie i wcale do tego nie potrzebne mu jest znajomość marki.No dobrze a co z MTV ? Wszak to muzyczna ponoć telewizja. Artyści przestali w tej stacji lansować swoje płyty bo tym samym wspierają tylko ruch w internecie (ten darmowy) a zaczęły pokazywać swoje mieszkania, stroje , gadżety a sprawne oko szybciutko wychwyci produkty które chce się posiadać.Wymyślono też sposób jak zarobić na tych niedobitkach, którzy jednak kupują płyty i lubią oglądać muzyczne klipy. Powstały dodatkowe kanały MTV rocks, MTV 2 itp.. i tam o dziwo cały czas jest muzyka i całość wygląda jak MTV za najlepszych czasów. W czym więc tkwi pies pochowany ? Otóż te programy nie są już darmowe i by móc cieszyć się muzyką trzeba za to zapłacić. Era darmowej dobrej muzyki na otwartych kanałach minęła już bezpowrotnie. W telewizji nigdy nie było i nie będzie niczego za darmo. Chwilami sobie tylko wspomnę czasy gdy myślałem , że darmowy program nadający muzyczne klipy przez 24 godziny na dobę to wielki ukłon dla fanów muzyki i takie pełnienie misji kulturalnej.Oj jak mocno kiedyś człowiek był naiwny.... 

Tekst pierwotne ukazał się na innym moim, obecnie już nieczynnym  blogu

niedziela, 21 lipca 2013

Moje Magical Mystery Tour - lato 2013

AKCJA KRYPTONIM "WAKACJE  - MY MAGICAL MYSTERY TOUR 2013"

W tym roku groziło mi, że nigdzie nie wybędę z domu na wypoczynek. Brakowało pomysłu, towarzystwa znajomych i tak jakoś z trudem przychodziło cokolwiek mi zorganizować. Przymuszony sytuacją (wypoczynek rzecz święta)  jednak skupiłem myśli by coś uczynić aby wakacje były wakacjami. Zadałem sobie pytanie gdzie nie byłem jeszcze w Polsce i okazało się, że istniej spora biała plama na mapie pokrywająca krainę na terenie której znajduje się sporo zamków krzyżackich włączając w to Malbork oraz dwie miejscowości warmińskie o których naczytałem się w młodości lub miałem okazję podziwiać ich fragmenty w filmach. Zaplanowałem sobie w każdym miejscu jakąś atrakcję. Jutro wyruszam w tygodniowy kurs turstyczny. Trasę wyznaczę spontanicznie choć ogólny zarys już mam. Relacja po powrocie..... 


wtorek, 9 lipca 2013

Eddie Cochran - Poczet Królów Rock and Rolla


Eddie Cochran był jednym z pionierów rock n rolla. Odwoływali się do niego John Lennon i  McCartney jako tego, który kształtował im zmysły i estetykę muzyki rockowej. Zresztą zapewne dla większości muzyków rockowych z lat 60tych był ikoną.Przyjaźnił się z innymi gwiazdami ery rock n rolla - Buddym Hollym, Richi Valensem i Gene Vincentem. Bardzo mocno przeżył tragiczną śmierć Buddego w 1959r i sam od tamtego momentu wróżył sobie również to, że nie doczeka sędziwego wieku i podobnie jak Holly zginie w jakimś wypadku.Odbywając w 1960r tourne po Wielkiej Brytanii wraz z Gene Vincentem stało się to co przewidywał. By przypadkiem nie zginąć w katastrofie samolotowej jak jego koledzy zrezygnował z lotu i wraz z Vincentem wynajęli taksówkę, która miała ich dowieźć do kolejnego miejsca występów.W drodze doszło do wypadku w którym Eddie zginął. Pozostali czyli : Gene Vincent, dziewczyna Eddiego Sharon oraz kierownik trasy koncertowej byli mocno ranni. Pamiętam jak gdzieś czytałem wypowiedź Vincenta o tym, że Eddie umierał z głową położoną na jego kolanach. Cochran był multiinstrumentalistą. Potrafił sprawnie grać na gitarze, basie, perkusji i pianinie.Swój image sceniczny częściowo opierał na Elvisie ale większość wizerunku zapożyczał od artystów z kręgu rockabilly. Obecnie utożsamiany jest w kręgach rock n rollowców głównie z tym gatunkiem.

Zadebiutował w filmie "The Girl Can't Help" śpiewając "Twenty Flight Rock". Charakterystyczne dla niego był sposób  gry  na  gitarze. Trzymał  ją tak, jakby w ręce miał karabin maszynowy a nie instrument co w połączeniu z biegłą techniką gry robiło wrażenie niesamowicie widowiskowe. Był też jednym z pierwszych który rozsławił markę Gretsch - firmy produkującej gitary. Dzisiaj instrumenty tej marki stanowią obiekt pożądania większości gitarzystów i są w świecie muzyki rockowej tym czym Porsche 550 Spyder* wśród miłośników klasycznych sportowych samochodów.

  Jednym z kontynuatorem stylu Cochrana obecnie jest Brian Setzer, który z uwagi na pewne podobieństwo do Eddiego nawet zagrał jego postać w filmie "La Bamba" z 1987r. Z ciekawostek już muzycznych warto dodać, że przebój "Twenty Flight Rock" był pierwszą nagraną piosenką przez rodzący się zespół The Beatles a dokonano tego w punkcie usługowym gdzie każdy za opłatę kilku funtów mógł sobie sprawić jeden egzemplarz nagranej przez siebie piosenki.Ten rarytasik obecnie jest w posiadaniu McCartneya (odzyskiwał ją sądownie od byłego kolegi) a udostępnił ją do posłuchania  na płycie "Anthology" The Beatles. Pominę listę artystów którzy coverowali Cochrana bo jest ona bardzo długa i najprawdopodobniej nie byłbym w stanie nawet jej wyszczególnić (z uwagi na mnogość tych co siegali po te standardy) w dziesięciu procentach. Wspomnę tylko może grupę The Who, Blue Cher, Sex Pistols, Motorhead, Stray Cats.

Eddie Cochran to jeden z tych artystów, którego powinno się znać choćby z szacunku na jego wkład w muzykę rockową i za inspiracje dla wielu wybitnych klasyków rocka. W 1987r przyjęty w poczet The Rock and Roll Hall of Fame.

Na uwagę zasługuje z jego repertuaru praktycznie wszystko.Większość jego piosenek jest praktycznie znana wszystkim choć może nie każdy kojarzy je z nazwiskiem artysty. Chciałbym zwrócić szczególną uwagę na dwie pozycje. Pierwszą jest "Hallelujah, I love her so" autorstwa Raya Charlesa ale po raz pierwszy podana w stylu rock n rollowym. Miedzy innymi w takiej wersji wcześni Beatlesi wykonywali ją w okresie Hamburdzkim.Druga warta wzmianki dodatkowej to wzruszająca ballada "Three Stars" poświęcona swoim trzem kolegom tragicznie zmarłym w katastrofie lotniczej o której już wspomniałem.Pierwsza zwrotka poświęcona jest Richi Valensowi, druga Buddiemu a trzecia Big Bopperowi.Napisał ją tuż po ich śmierci.



Spis przebojów Eddie Cochrana (zazwyczaj na każdej składance tego artysty się znajdują) Każda z tych piosenek obecnie jest standardem muzyki rockowej.

C'Mon Everybody * Summertime Blues * Three Steps To Heaven * Jeanie, Jeanie, Jeanie * Twenty Flight Rock * Hallelujah, I Love Her So * Cut Across Shorty * Sittin' In The Balcony * Weekend * Someting Else * Skinny Jim * Completely Sweet * Teenage Heaven * Don't Ever Let Me Go * I Remember * Three Stars *





Heinz - Tribute to Eddie



Korzystając z tematu o Cochranie chciałbym polecić jeszcze jedną pozycję płytową. Jest nim wydana przez firmę Decca płyta "Tribute to Eddie" a wykonawcą wszystkich piosenek na niej jest Heinz. Urodzony w Niemczech wokalista rock n rollowy, który swoje sukcesy święcił w początkach lat sześćdziesiątych. Wizerunek swój jaki stworzył posłużył chyba za wzór dla Billy Idola. Głos rHeinz posiadał bardzo mocny o przyjemnej ciepłej barwie. Na płycie zamieścił czternaście piosenek głównie Eddiego Cochrana ale również dorzucił coś od siebie w postaci kilku perełek stworzonych w stylu swojego mistrza. Owe obecnie dość mało popularne piosenki to przepiękne w swoim stylu ( stylu dla okresu rock n rolla) to "Tribute to Eddie", bardzo przebojowe "Hush-a-bye baby" oraz "Just like Eddie". Wspominam o tej pozycji, bo bywa często do "wyciągnięcia" gdzieś na aukcjach za śmieszną czasami cenę a płyta warta jest, zwłaszcza dla miłośników rock n rolla zachodu . Charakterystyczne dla tej płyty jest specyficzne brzmienie wszystkich piosenek na niej zawartych. Chyba celowo spłaszczono  brzmienie instrumentów w celu podkreślenia świetnego głosu wokalisty. Tak przy okazji maczał palce w tej płycie w owym 1964r wzięty muzyk sesjny Richi Blackmore Płyta Heinz "Tribute to Eddie" należy u mnie do najczęściej słuchanych płyt rock and rollowych jakie posiadam.

Płyta zawiera:

01. Tribute To Eddie
02. Hush-A-Bye baby
03. I Ran All The Way Home
04. Summertime Blues
05. Don't Keep Pickin' At Me
06. Cut Across Shorty
07. Three Steps To Heaven
08. Come On And Dance
09. Twenty Flight Rock
10. Look For A Star
11. My Dreams
12. I Remember
13. Rumble In The Night
14. Just Like Eddie

 
Próbka z płyty "Tribute to Eddie" Heinz'a - Przebojowe "Hush-a-bay baby"

* - w Porsche 550 Spyder zginął Jeams Dean.

A poniżej coś od samego mistrza Eddiego Cochrana

Summertime Blues
 Twenty Flight Rock (z filmu o którym wspomniałem)
Someting Else
C'Mon Everybody

Materiał wideo zamieszczony dzięki usłudze serwisu You Tube. Mam gdzieś wszelkie opinie posądzajace ten serwis o  piractwo. Dla mnie to jedyna możliwość zobaczyć swoich idoli. Zapomnijcie, że w sklepach na półkach w Polsce znajdziecie ten materiał na DVD.