czwartek, 27 marca 2014

maxi single disco z lat 80-tych cz 3

Wzięło mnie.... oj, wzięło i to trochę mocniej niż myslałem że może mnie coś zakręcić Do tego italo disco ? No cóż... sentyment czasami góruje nad innymi emocjami . Powoli zaczynam mieć tendencję spadkową z tymi zakupami maxi-singli. Być może spowodowało to że,  zaspokoiłem głód posiadania kilku pozycji. Nieskromnie napiszę że, trochę przybyło mi tego i owego w zbiorach a i wczesniej nie wszystko opisałem co mam na półce. Dlatego dzisiaj dalsza część mojego chwalenia się. Nie spodziewajcie się odkrywczych tekstów przy opisach tych płyt, bo przeważnie sam mało o nich wiem coś konkretnego. Do tego większość z nich to projekty muzyczne powstałe na krótkie okresy. Może dla niektórych przykłady moje staną się jakimś drogowskazem do poznania lub zakupu . W końcu na blogu piszę tylko o płytach wartych poznania i niekoniecznie muszą być to dzieła artystycznie wybitne. Dzisiaj trzecia część (na kilka jeszcze mam materiału więc cdn...)

Ric Fellini - Welcome to Rimini. Singiel wydany w 1984r we Włoszech oraz w Hiszpanii. Egzemplarz, który posiadam pochodzi z Hiszpani i wydany został przez Max Music. Ric Fellini to jeden z pseudonimów Gianniniego Corain'a szerzej znanego pod innym pseudonimem - Ken Laszlo. Oczywiście szerzej znanego miłośnikom muzyki disco z lat 80tych. Płyta prezentowana należy do grupy tych maxi singli, o których potocznie mówimy pierwsza liga. Piosenka była sporym przebojem na dyskotekach i to także w naszym kraju.Zawiera dwie wersje utworu "Welcome to Rimini"- Vocal (czas 5:32) i Instruental (czas 5:00). Niestety nie była to dla mnie tania płyta ale jak to się mówi czasami warto podarować sobie odrobinę luksusu. Co do samej piosenki to jet to esensja wczesnego okresu italo disco, gdzie sam rytm i charakter kompozycji jeszcze przypominał piosenki typowe dla muzyki pop niż komozycje podporządkowane mocnemu rytmowi disco.

Koto - Dragon's Legend. Wydany w 1988r przez wytwórnię" Memory records" (na labelu widnieje Mem Records) ale z opisu widniejącego na okładce wynika, że stał za wydaniem tej płyty Bernhard Mikulski , szef ZYX Records, która z tego co gdzieś kiedyś wyczytałem przejęła w 1989r firmę Mem Records. Koto  wraz z bratnim zespołem Leserdance byli głównymi pionierami brzmienia obecnie nazywanego spacesound disco. Singiel zawiera dwie wersję utworu "Dragon's Legend". Pochodząca ze strony A to wersja trwająca 6:54 min a strona "B" zawiera tą samą kompozycję tylko w wesji Dub i z czasem 7:05.

Koto - Jabdah. Maxi-singiel wydany w 1986r. Także jak wcześniej opisany przez firmę Memory Records.Za całością wydawniczą stał również Mikulski.Jak widac powiązaniaz Mem records jego firma ZYX miała prawie od samego początku. Jabdah uważany jest za najwiekszy przebój Koto i chyba to od tego "numeru" tak naprawdę powstawać zaczęły kolejne kompozycje opatrywane łatka muzyczną spacesynth.Glównym filarem zespołu Koto był Stefano Cundari, który na początku lat 90tych zmarł z powodu nowotworu.Pod szyldem Koto zespół działał jeszcze jakiś czas ale bez większych sukcesów.

Primadonna - Flashing on the floor. Wydany przez ZYX Records w 1984r. Dla mnie perełka wśród moich singli. Po pierwsze jest to jedno z pierwszych nagrań z nurtu Italo disco jakie usłyszałem w ogóle w życiu. Jedno z pierwszych jakie kiedyś tam w zamierzchłych czasach udało mi się nagrać z radia i chyba był to największy przebój w okresie, gdy pierwszy raz w życiu jako 16 latek byłem w dyskotece takiej "dla dorosłych". Po drugie maxi-singiel ten przez wiele lat był dla mnie coś na wzór św. Gralla. Mało kto go widział, jeszcze mniej było takich, którzy go mieli. Zaś sama piosenka należy do tych co w 1984r definiowała styl disco rodem z kraju o kształcie buta. Zawiera wersję nazwaną vocal (5:47) oraz Instrumental (5:00). Tekst piosenki w skrócie ?  "Ja zobaczyłem ją a ona w refrenie co się tak gapisz".
Niestety teksty w piosenkach z kręgu italo disco nigdy nie były zaawansowane i przeważnie były bez pomysłu. Widać to na przykładzie naszego rodzinnego disco. Disco polo przejęło po italo a w zasadzie zerżnęło każdy pomysł. Tylko, że u Włochów koniuktura zmuszała ich do śpiewania w nie swoim języku stąd prostota była konieczna. Często oni tylko uczyli się fonetyczniego wyśpiewywania dźwięków. Zresztą kiedyś rozwinę ten temat. Na szczęście ja w Italo disco najbardziej ceniłem sobie samo brzmienie tej muzyki a nie jej zaawansowanie artystyczne.

Costas Charitodiplomenos - Lost in the Night. Wydany w 1985r przez EMI. Maxi-singiel trafił do mnie przypadkowo. Kompozycja typowo w klimacie wczesnego italo. Raczej nie z typu wielki przebój ale swój urok posiada. Artysta prawdopodobnie jednego przeboju a ścislej mówiąc znanej piosenki bo przebój to chyba zbyt wielkie słowo. Mam nawet pewne trudnosci w ustaleniu narodowości tego artysty bo pewne informacje kierują mnie w stronę portugalską a inne w strone Grecji. Ale czy to wazne ? Na pewno nie będzie to nigdy piosenkarz wiodący w tym czego słucham. Mimo wszystko dla miłosników italo disco ta płytka przypadnie do gustu. Rasowa rzecz.

The Twins - Deep within my heart. Wydany w 1985r przez Hansa records a wyrodukowany prez zespół, który wczesniej klasyfikowany był jako nurt New romantic a z czasem przeszufladkowany do grona euro disco.Rok 1985 to niestety szufladka już disco, aczkolwiek czuć w każdym dźwięku, że to chyba półka wyżej pod względem aranżacyjnym i  wokalnym a przede wzystkim produkcyjnym. The Twins mieli na koncie oczywiście wieksze przeboje niż ten z tego singla ale póki co w swojej kolekcji mam tylko tę pozycję. Nie mam nawet ich rewelacyjnego albumu z 1983r ale jak to mówią okazja kiesyś przyjdzie sama to wtedy kupię. Singiel zawiera "Deep within my heart" w wersji z dopiskiem Special-dance-version oraz "Talk to me". Pochodzą te kompozycje z albumu "Until the end of time"

Sandra - Loreen. Wydany w 1986r przez Virgin Records. Zawiera dwa przeboje Sandry: " Loreen" oraz " Don't Cry". Producentem obu kompozycji jest oczywiscie Michael Cretu. Singiel ten promował drugą płytę solową Sandry "Mirrors". "Loreen" to piękna ballada i obok coverów" Everlasting love" i "Hiroshima" dla mnie najładniejsza piosenka tej artystki. Ten singiel to kolejna pozycja, która trafiła przez przypadek mi w ręce. Może komuś się wydawać z tych moich słów, że głównie przypadkowo kupuję maxi-single. Otóż nie. By to pokazać niebawem kolejna część opisu mojej kolekcji maxi-singli, których raczej przez przypadek nie udaje się kupić.
C.D.N.

Dopisek w temacie Seroki


No i stało się. Jestem posiadaczem już tych dwóch płyt Henrii Seroki wydanych w naszym kraju. Kupione zupełnie w ciemno. Nie wiedziałe czego mam się na nich spodziewać bo jak już wspomniałem wcześniej Seroka dla mnie to zagadka a pogląd opierałem głównie na kilku komozycjach bardzo odległych od siebie stylistycznie. Co zawieraja te dwie płyty ? Materiał najkrócej ujmując najwięcj wspólnego pod względem klimatu i muzyki ma z tym co robił Joe Dassin.( Kto to Joe Dassin ? - żartujecie...). Doskonała na wieczór dla dwojga. Jedyna wada to produkcja krajowa, ojczyźniane tłocznie, polskie "bylejactwo" i efekt mamy nieco przymulony i to w stosunku do piosenek czasami wręcz baśniowo melodyjnych. Nie kupujcie na siłę ale jak wam wpadnie już w ręce to posłuchajcie. 

P.S. Dziękuję zaprzyjaźnionemu komisowi płyt za szybką reakcję.

poniedziałek, 10 marca 2014

Przypomniałem sobie o Henri Seroce


Jednak w internecie nie ma wszystkiego. Bardzo to budujące z jednej strony (że  nie wszystko się wystawia dla wszystkichj za darmo) ale z drugiej strasznie to zadziwiające. Ale może od początku. Za młodu w sklepie KAW (Krajowej Agencji Wydawniczej) w Poznaniu przy ul. Bukowskiej (upss... w zasadzie wtedy ul. Świerczewskiego) nabyłem singiel artysty wówczas mi absolutnie nieznanego. Single polskiej produkcji relatywnie były tanie a do tego skoro wydał to Tonpress to zapewne materiał przeznaczony był dla młodego odbiorcy (tak sobie wtedy pomyślałem). Tym artystą był Henri Seroka a singiel zawierał dwa nagrania "La grande idee / Pancake, Snakes, Jazz, Bar and Grill" Płytki oczywiście nie mam od trzydziestu lat (tytuły piosenek odtworzyłem ze strony wydawnictwa). Pamiętam że podobały mi się wtedy  kompozycje z tej płytki. Były melodyjne i... ? No i tu pamięć się skończyła. Resztę doznań zatarł mi już upływ czasu. Na pomysł odszukania tych piosenek wpadłem niedawno, gdy przypomniałem sobie o filmie produkcji Polsko-Belgijsko-Angielskiej (plus USA) w reżyserii między innymi Jerzego Gruzy "Alicja w Krainie Czarów" a dokładniej tytuł w oryginale brzmiał tylko "Alice". Był to jak do tej pory chyba jedyny musical nakręcony przez Polskę po wojnie (Panów Kleksów dla dzieci nie liczę). Za muzykę odpowiadał w nim własnie Henri Seroka (z pochodzenia Polak). Kto nie pamięta rewelacyjniej kompozycji z tego filmu  "Love Is The Answer" w wykonaniu Lulu niech od razu nadgania zaległość.

                            Love Is The Answe  -fragment z filmu "Alice" reż. Bromskiego i Gruzy


Wracając do tematu internetu i owego singla. Nigdy bym nawet nie podejrzewał, że w necie nigdzie nie można posłuchać zawartoci tej płyty z nośników cyfrowych. Tym bardziej, że sam  singiel dostępny jest do kupienia wszędzie za kwotę do 5 zł. Dla mnie to dowód na to, że nikt z tych wszystkich udostępniaczy za darmo wszystkiego i wszędzie nawet nie pomyślał, że ktoś taki jak Henri Seroka wart jest rozpowszechniania i że ktokolwiek może być nim zainteresowany. Stąd moje zdziewienie, gdyż rozumiem, że może nie być w necie wystepu wujka Zdzisia na weselu w Poroninie ale żeby nie było  wykonawcy który posiada swoje uznane w branzy muzycznej  nazwisko ? Oczywiście przy jakieś tam okazji kupię sobie te singielki, które ukazały się w Polsce. Zaznaczam to nie problem w dostepnie do muzyki sprowokował napisanie kilku słów tutaj a  zwykłe zdziwienie, że czasami ocywise oczywistości bywają już pomijane,niedoceniane i zapominane (nawet przez takich jak ja, co zrestą sugeruję już w samym tytule wpisu). Zapewne idąc dalej tropem artysty nabędę też i jego longpleja wydanego przez Pronit lub tego drugiego długograja wydanego przez Polskie Nagrania "Muzę"..

I zrobię to tak samo jak już kiedyś raz zrobiłem w stosunku do tego artysty, czyli zakupię w ciemno nie znając nic z materiału muzycznego umieszczonego na płycie. Z drugiej strony czego tu się bać. Cena tych płyt jest uroczo niska zaś sam Henri Seroka jako arytsta  stworzył tyle pięknej muzyki, że warto mu zaufać ( gdzie go słychać ? np. w muzyce filmowej  "U Pana Boga w Ogródku"" U Pana Boga za miedzą" a także w nowym Hansie Klossie. Tak przy okazji... Henri Seroka skomponował muzykę do Smerfów o czym dowiedziałem się niedawno. Spędziłem dzisiaj godzinkę w internecie w poszukiwaniu piosenek Seroki. Odniosłem wrażenie, że prędzej odnalazł bym "pięrdnięcie" Johna Lennona cudem nagrane i odnalezione po latach niż bądź co bądź nagrania popularnego artysty i to wydane oficjalnie i do tego w nie małym nakładzie. Zakładam optymistycznie , że płyty te wpadną mi prędzej czy później w zaprzyjaźnionym  komisie płytowym więc nie robię z tego tragedii ale jednak trochę to dziwi mnie, że coś co by się mogło wydawać popularne jest poza zasięgiem jednego kliknięcia myszki

Ciekawskich co do szczegółów o Henri Seroka odsyłam do wikipedii