Do niedawna jeszcze wpisując w wyszukiwarkę google nazwę grupy The Teens, byliśmy przenoszeni od razu do portali pornograficznych lub też odsyłano do informacji o grupie ze Szwecji A-Teens (proszę nie mylić to dwie różne grupy). Na szczęście już to się zmieniło i wspomnienie z dzieciństwa wreszcie dostało w internecie szansę, by trafić na szczątkowe informacje o tej grupie. Zainteresowanych odsyłam do portalu 80s.pl gdzie swego czasu napisałem biografię tej grupy w oparciu o nieliczne informacje znalezione w necie oraz źródła prasowe z lat 1980 - 81 (pochodzące z naszej prasy ojczystej). Kilka faktów pozwolę sobie tu przytoczyć bo warto wiedzieć czytelniku, o czym będę pisał.
Biografia The Teens kiedyś zamieszczona przeze mnie na portalu 80s.pl
Zespół powstał w 1976r w Niemczech i był odpowiedzią na bardzo popularny na tym rynku zespół Bay City Rollers .Tworzyło go pięcioro nastolatków. Niewątpliwie gazeta Bravo bardzo przyczyniła się do wzrostu popularności, gdyż w tamtych czasach to pismo w znacznym stopniu kreowało muzyczną modę. Zespół nagrywał i koncertował głównie dla młodszej części fanów poprocka.W chwili poznania tej grupy sam miałem ledwie 12 lat i byłem bardzo tą grupą zainteresowany.W Polsce ich popularność była na pozimie prawie zerowym. Nie pamiętam bym kiedykolwiek i to do czasów obecnych cokolwiek ich usłyszał w radiu. Raz tylko pojawili się w polskiej TV i były to dwie piosenki zarejestrowane w NRD-owskiej wersji Musikladen nadawanej z Drezna z hali (Musikhall).
Wydali pięć płyt długogrających (pomijam składanki i bestki) a ich działalność ta najbardziej popularna zamknęła się w przedziale lat 1976-82. Później były próby kilku powrotów ale ze skutkiem prawie znikomym.Skupię się więc na tych kilku latach a w zasadzie na ich płytach z tego okresu.Celowo płytom tym nie nadałem oceny gwiazdkowej, bo patrząc na to uczciwie nie powinny znaleźć się w ogóle w kręgu płyt "szczególnie" wartościowych. Jednak w doborze tego co słuchamy nie zawsze panuje logika rozumu a często kierujemy się sercem.Tak jest właśnie z tymi płytami.Chłopaki wydali pięć płyt i to pięć bardzo równych, dobrych albumów. Opartych głównie na brzmieniu rock n rolla lat 70tych spod znaku właśnie Bay City Rollers. Nagrali je wszystkie w wytwórni Hansa, co zaowocowało doskonałą produkcją. Miłośnicy winyli wiedzą, że co jak co, ale Hansa umiała nagrać i wydać płytę.Debiut został wydany w pięknej oprawie ze sztywną kopertą w środku,bogatą w poligrafię. opócz tego znaleziono miejsce w niej na plakat i to sporych rozmiarów. Ówczesny małolat dostawał produkt skończony, gdzie od razu nad łóżeczko mógł walnąć sobie fotos swoich idoli. Z biegiem dni i lat a w związku z tym i zmianą swoich preferencji muzycznych o grupie prawie zapomniałem.Przypomnienie nastapiło gdy w kartonie ze starymi płytami w "sklepie wiadomym" znalazłem ich ostatni, czyli z 1981r longplay. kupiłem w ciemno. Za młodych lat znałem raptem ich cztery piosenki, bo niby gdzie miałem je poznać ?.
W domu płyta powędrowała od razu na talerz gramofonu i nastapiło miłe zdziwienie. Spodziewałem się infantylnych pioseneczek z kiepskim aranżem i to mocno ozdobionych niemieckim kiczem. Z pamięcią już tak jest,że często płata figla i to co pamiętamy jako dobre po latach ponownie słuchając dochodzimy do wniosu,że przesadzone były nasze zachwyty.W tym przypadku poczułem miłe zaskoczenie. Nie jest to może od razu wielka muzyka rockowa ale w tym graniu coś jest, że chce się tego słuchać.Jest radość, beztroska a przede wszystkim bardzo chwytliwe piosenki zaaranżowane na typowy skład rockowy, czyli gary plus gitary. Dzieciaki śpiewają po angielsku i tylko ich imiona na okładce spisane dowodzą, że to germańcy. Chłopcy na płycie jawią mi się jako bardzo sprawni instrumentaliści. Oczywiście tacy bez fajerwerków ale jak na rock n rollowy zespół robią to dobrze. Biorąc pod uwagę, ze najstarszy z nich ma na debiucie lat chyba 16 a najmłodszy 14 to wypadają rewelacyjnie.Podoba mi się też barwa głosu wokalisty, zwłaszcza na późniejszych płytach gdy był już po przejściu mutacji.Na swoich płytach zamieścili też kilka coverów.Zwłaszcza "Hot Love" Bolana wypada bardzo dobrze ale i "Let's Work Together" wypada nieblado. Niektóre piosenki tej grupy można posłuchać na you tubie ale ich dobór jest bardzo mizerny.
W mojej ocenie na uwagę bliższą zasługują dwie piosenki z przedostatniej ich płyty "Teens today" Jedna z nich to chyba największy ich przebój "Give me more" a drugi to zgrabny rock n rol "Twist is back again" ze wzorcową według mnie pracą perkucji. Takie bębny w rock n rollu slyszałem tylko u Dire Straits w piosence "Twisting by the Pool". Robią wrażenie zwłaszcza, że za perkusją usiadł małolat. Absolutnie nie zamierzam doszukiwać się artyzmu w tych ich płytach bo nie to było ich celem. Te pięć albumów to po prostu świetne do posłuchania płyty. Zwłaszcza teraz fajnie się tego słucha, gdy w świadomości mam to, że o tym zespole nikt już nie pamięta. Nikt tego nie zna. Nikt tego nie słucha.A jedyny ślad o tej grupie trafimy, przeglądając w internecie bazę danych zawierającą stare okładki gazety Bravo.Te płyty polecam głównie osobom lubiących grupy popowo-rockowe z lat 70tych. Wszystkie pięć według mnie są na dobrym wysokim poziomie. Z pewnością w stosunku 1:1 mogą konkurować z wykonawcami typu: Rubettes, Mud, Bay City Rollers a kto wie czy od strony muzycznej nawet nie okaże się grupa The Teens od tych przykładów lepsza.
Tą grupą (tym wpisem na blogu) odkrywam przed wami moje początki fascynacji muzyką. Cofam się do okresu gdy pierwsze dźwięki zaczynałem odbierać już świadomie. The Teens nie byli moim pierwszymi idolami, bo był to ktoś inny, o czym może jeszcze kiedyś szerzej coś naklikam.Byli jednak zespołem ważnym, który istniał w mojej pamięci bardzo długo i to za sprawą tylko dwóch znanych mi piosenek.Co ciekawe nawet wtedy, gdy na boisku chłopakom mówiłem o tej grupie nikt tego nie znał. Zrozumienie miałem tylko wśród tych co mieli dostęp do Bravo .Takie to były czasy. Niedawno udało mi się skompletować ich dyskografię na winylach poprzedzając ich zakup wpierw składanką Past And Present ’76–’96 wydanej na cd. Nie jest mi wstyd trzymać tych płyt obok krążków Smokie, Slade czy nawet Deep Purple.Być może przebiegnie po niektórych uśmieszek pobłażliwości ale co tam... świat dziecka ma swoje prawa. The Teens wpisywali się w to idealnie.
Zespół powstał w 1976r w Niemczech i był odpowiedzią na bardzo popularny na tym rynku zespół Bay City Rollers .Tworzyło go pięcioro nastolatków. Niewątpliwie gazeta Bravo bardzo przyczyniła się do wzrostu popularności, gdyż w tamtych czasach to pismo w znacznym stopniu kreowało muzyczną modę. Zespół nagrywał i koncertował głównie dla młodszej części fanów poprocka.W chwili poznania tej grupy sam miałem ledwie 12 lat i byłem bardzo tą grupą zainteresowany.W Polsce ich popularność była na pozimie prawie zerowym. Nie pamiętam bym kiedykolwiek i to do czasów obecnych cokolwiek ich usłyszał w radiu. Raz tylko pojawili się w polskiej TV i były to dwie piosenki zarejestrowane w NRD-owskiej wersji Musikladen nadawanej z Drezna z hali (Musikhall).
Wydali pięć płyt długogrających (pomijam składanki i bestki) a ich działalność ta najbardziej popularna zamknęła się w przedziale lat 1976-82. Później były próby kilku powrotów ale ze skutkiem prawie znikomym.Skupię się więc na tych kilku latach a w zasadzie na ich płytach z tego okresu.Celowo płytom tym nie nadałem oceny gwiazdkowej, bo patrząc na to uczciwie nie powinny znaleźć się w ogóle w kręgu płyt "szczególnie" wartościowych. Jednak w doborze tego co słuchamy nie zawsze panuje logika rozumu a często kierujemy się sercem.Tak jest właśnie z tymi płytami.Chłopaki wydali pięć płyt i to pięć bardzo równych, dobrych albumów. Opartych głównie na brzmieniu rock n rolla lat 70tych spod znaku właśnie Bay City Rollers. Nagrali je wszystkie w wytwórni Hansa, co zaowocowało doskonałą produkcją. Miłośnicy winyli wiedzą, że co jak co, ale Hansa umiała nagrać i wydać płytę.Debiut został wydany w pięknej oprawie ze sztywną kopertą w środku,bogatą w poligrafię. opócz tego znaleziono miejsce w niej na plakat i to sporych rozmiarów. Ówczesny małolat dostawał produkt skończony, gdzie od razu nad łóżeczko mógł walnąć sobie fotos swoich idoli. Z biegiem dni i lat a w związku z tym i zmianą swoich preferencji muzycznych o grupie prawie zapomniałem.Przypomnienie nastapiło gdy w kartonie ze starymi płytami w "sklepie wiadomym" znalazłem ich ostatni, czyli z 1981r longplay. kupiłem w ciemno. Za młodych lat znałem raptem ich cztery piosenki, bo niby gdzie miałem je poznać ?.
W domu płyta powędrowała od razu na talerz gramofonu i nastapiło miłe zdziwienie. Spodziewałem się infantylnych pioseneczek z kiepskim aranżem i to mocno ozdobionych niemieckim kiczem. Z pamięcią już tak jest,że często płata figla i to co pamiętamy jako dobre po latach ponownie słuchając dochodzimy do wniosu,że przesadzone były nasze zachwyty.W tym przypadku poczułem miłe zaskoczenie. Nie jest to może od razu wielka muzyka rockowa ale w tym graniu coś jest, że chce się tego słuchać.Jest radość, beztroska a przede wszystkim bardzo chwytliwe piosenki zaaranżowane na typowy skład rockowy, czyli gary plus gitary. Dzieciaki śpiewają po angielsku i tylko ich imiona na okładce spisane dowodzą, że to germańcy. Chłopcy na płycie jawią mi się jako bardzo sprawni instrumentaliści. Oczywiście tacy bez fajerwerków ale jak na rock n rollowy zespół robią to dobrze. Biorąc pod uwagę, ze najstarszy z nich ma na debiucie lat chyba 16 a najmłodszy 14 to wypadają rewelacyjnie.Podoba mi się też barwa głosu wokalisty, zwłaszcza na późniejszych płytach gdy był już po przejściu mutacji.Na swoich płytach zamieścili też kilka coverów.Zwłaszcza "Hot Love" Bolana wypada bardzo dobrze ale i "Let's Work Together" wypada nieblado. Niektóre piosenki tej grupy można posłuchać na you tubie ale ich dobór jest bardzo mizerny.
W mojej ocenie na uwagę bliższą zasługują dwie piosenki z przedostatniej ich płyty "Teens today" Jedna z nich to chyba największy ich przebój "Give me more" a drugi to zgrabny rock n rol "Twist is back again" ze wzorcową według mnie pracą perkucji. Takie bębny w rock n rollu slyszałem tylko u Dire Straits w piosence "Twisting by the Pool". Robią wrażenie zwłaszcza, że za perkusją usiadł małolat. Absolutnie nie zamierzam doszukiwać się artyzmu w tych ich płytach bo nie to było ich celem. Te pięć albumów to po prostu świetne do posłuchania płyty. Zwłaszcza teraz fajnie się tego słucha, gdy w świadomości mam to, że o tym zespole nikt już nie pamięta. Nikt tego nie zna. Nikt tego nie słucha.A jedyny ślad o tej grupie trafimy, przeglądając w internecie bazę danych zawierającą stare okładki gazety Bravo.Te płyty polecam głównie osobom lubiących grupy popowo-rockowe z lat 70tych. Wszystkie pięć według mnie są na dobrym wysokim poziomie. Z pewnością w stosunku 1:1 mogą konkurować z wykonawcami typu: Rubettes, Mud, Bay City Rollers a kto wie czy od strony muzycznej nawet nie okaże się grupa The Teens od tych przykładów lepsza.
Tą grupą (tym wpisem na blogu) odkrywam przed wami moje początki fascynacji muzyką. Cofam się do okresu gdy pierwsze dźwięki zaczynałem odbierać już świadomie. The Teens nie byli moim pierwszymi idolami, bo był to ktoś inny, o czym może jeszcze kiedyś szerzej coś naklikam.Byli jednak zespołem ważnym, który istniał w mojej pamięci bardzo długo i to za sprawą tylko dwóch znanych mi piosenek.Co ciekawe nawet wtedy, gdy na boisku chłopakom mówiłem o tej grupie nikt tego nie znał. Zrozumienie miałem tylko wśród tych co mieli dostęp do Bravo .Takie to były czasy. Niedawno udało mi się skompletować ich dyskografię na winylach poprzedzając ich zakup wpierw składanką Past And Present ’76–’96 wydanej na cd. Nie jest mi wstyd trzymać tych płyt obok krążków Smokie, Slade czy nawet Deep Purple.Być może przebiegnie po niektórych uśmieszek pobłażliwości ale co tam... świat dziecka ma swoje prawa. The Teens wpisywali się w to idealnie.
Poniżej fragment występu grupy The Teens. Dokładnie ten, który jako 12 lub 13 latek zapamiętałem a niedawno odnalazłem. Występ oczywiście z programu Musikhall z Drezna.
Podsumowanie "cytat z biografii" :
Mieli swoje pięć minut w okresie 1978 - 82r i tak jak wielka i szybka była ich kariera, tak szybka i wielka pojawiła się po nich pustka. Zostawili po sobie kilka naprawdę udanych płyt z nieskomplikowaną muzyką oraz pamięć tych nielicznych, którzy mieli okazję być w okresie ich świetności w kręgu tych osób, dla których ich piosenki były adresowane.
Dyskografia zespołu (źródło: wikipedia)
1978: The Teens
1979: Teens & Jeans & Rock'n'Roll
1980: The Teens Today
1980: Rock City Nights
1981: Explosion
1982: 5 Years Of Hits(składanka)
1996: Past And Present ’76–’96 (składanka)
1999: One More Chance 2000: Give Me More (składanka)
Dyskografia zespołu (źródło: wikipedia)
1978: The Teens
1979: Teens & Jeans & Rock'n'Roll
1980: The Teens Today
1980: Rock City Nights
1981: Explosion
1982: 5 Years Of Hits(składanka)
1996: Past And Present ’76–’96 (składanka)
1999: One More Chance 2000: Give Me More (składanka)
Piekny opis! Bravo!!! Własnie słucham ich przebojów, które przypominaja mi dyskoteki mojej młodości, gdy w rytm ich hitów rock'n'rollowalismy parkiet do wykręcania t-shirtów z potu i przywdziewania świezych!! To były piekne czasy :-)
OdpowiedzUsuńSuper wpis. Właśnie robiłam herbatę i przypomniała mi się melodia z podstawówki, wiedziałam, że to byli The Teens, przesłuchałam wszystko w internecie (dzięki temu trafiłam też na Twój blog), ale tej piosenki nie znalazłam. Mój kolega puszczał ją na dyskotekach, więc chyba były wtedy w Polsce dostępne ich płyty. Stare dzieje :) Pozdrawiam. Marzena
OdpowiedzUsuńPamietam z radia i byl w Polskiej TV w latach 80- tych Super zespol szkoda ze tak krotko istnial .
OdpowiedzUsuń