Trudno jest tą płytę zestawić na równi z największymi dziełami w świecie
muzyki a już nadać jej odpowiednią ocenę gwiazdkową to rzecz jeszcze
trudniejsza. Moja ocena to trzy gwiazdki, czyli że płyta jest dobra, ciekawa i godna polecenia.Jednak gdybyśmy mieli rozpatrywać
z niej tylko utwory singlowe ocena poszybowała by znacznie wyżej.Być
może dla wielu marudnych ludzi te single to oklepane do bólu piosenki
katowane w rozgłośniach radiowych ale prawdzie trzeba spojrzeć w oczy.
Gazebo na tej płycie umieścił piosenkę, która stała się jednym z symboli
muzycznych lat 80tych.Przynajmniej dla nas Polaków. W Europie pomimo
dużej popularnosci chyba jednak aż takiego szału na nią nie było.Piszę
tu oczywiście o piosence "I Like Chopin".W wywiadzie z Gazebo kiedyś
czytałem, że faktycznie piosenkarz uwielbia twórczość naszego rodaka i
wychowywany był w domu w atmosferze poszanowania dla muzyki
klasycznej.Doczytałem też , że w ogóle nie sądził, że ta piosenka ma aż taką popularność w naszym kraju.Dowiedział się o tym dopiero wiele lat później po wydaniu płyty. Płyta "Gazebo" jest beztytułowym debiutem tego artysty,
przynajmniej jeśli chodzi o płyty długogrające. Wydana i wyprodukowana
została przez sławną włoską firmę Baby Records.Koncepcja projektu
okładki do tego longplaya należała do samego Gazebo. Skorzystał on
owszem z profesjonalnego fotografa ale zamysł to całkowicie jego sprawka. Okładkę zdobią fotografie pozorowane na styl lat dwudziestych
ubiegłego wieku. Podobnie ozdobiony jest rewers oraz wkładka
zawierająca teksty piosenek.Na rewersie widniej sentencja, którą
pozwoliłem sobie przetłumaczyć jako "Najpewniejszym sposobem zachowania pamięci jest film na ekranie w kinie". Front zaś zdobi
zdjęcie Gazebo w modnym garniturze z owych lat.Co zawiera ta płyta od
strony muzycznej. Otwiera ją jeden z największych przebojów tego artysty
"Lunatic", choć w trakcie jej wydawania hitem jeszcze nie był.Piszę
to dlatego, gdyż album wcześniej promowały dwie piosenki "Masterpiece"
oraz "I Like Chopin" i to one w zamyśle miały robić jako konie pociągowe
tego albumu do pierwszych miejsc w rankingach popularnosci..Piosenka "Masterpiece" powstała jako
pierwsza i dedykowana jest aktorce i modelce lat dwudziestych Miss
Glorii Swanson, która właśnie w roku wydania tej płyty, (czyli w 1983)
zmarła mając 84 lata.Sam utwór zapewne nie był inspiracją bo powstał
rok wcześniej (1982) ale wiadomość o śmierci aktorki zrobiła
na Gazebo
wrażenie i postanowił jej ten utwór zadedykować. W opisie płyty widnieje stosowna o tym informacja ..Kolejnym bardzo dobrym utworem na tej płycie jest pojawiający się
zaraz po otwierającym "Lunatic", "Love in your eyes". Bliżej jest tej
piosence do stylu syth pop niż do nurtu italo disco, gdzie
"szufladkowicze" wrzucili Gazebo. Piosenka jak na wersje
albumową bardzo długa, bo trwa prawie osiem minut. Miejscami można dostrzec w tej kompozycji a w zasadzie dosłyszeć patenty syntezatorowe
kojarzące się z Stevem Strange z Visage. "London - Paris" przy bliższym
poznaniu idealnie wtapia się w całość pierwszej strony, którą zamyka już
wcześniej omawiany "Masterpiece".Nie jest to jednak jakiś fajerwerk a
raczej wypełniacz muzyczny. Drugą stronę otwiera największa muzyczna
atrakcja jaka powstała za przyczyną Gazebo czyli mega hit "I Like
Chopin" i to w wersji też prawie ośmiominutowej.W chwili gdy się kończy
ponownie trafiamy na klimaty synthpopowe.W zasadzie można jeszcze
wspomnieć o piosence "Midnight Coctail" bo jest to kawałek dość
intrygujący ale podobnie nie należy do fajerwerków. Tak trochę przywodzi
mi w zwrotkach na myśl "West and Girls" zespołu Pet Shop Boys ale to
chyba z byt dalekie porównanie. Zamykający numer to najsłabszy punkt tej
płyty. Album debiutancki Gazebo to osiem piosenek, z czego 4 spokojnie
potraktować możemy jako wielkie przeboje, dwa dalsze jako dobre
przeciętne kompozycje i dwa jako totalne wypełniacze.Jak na płytę
artysty debiutującego a do tego reprezentującego nurt Italo Disco to
wynik nadspodziewanie dobry.
W kategoriach płyt z muzyką popularną czy do tańca z czystym sercem
możemy ją zaliczyć do klasyków tego gatunku.Polecam tą płytę bo to
przede wszystkim dobry longplay do słuchania a produkcja i brzmienie tej
płyty jest dla miłośnika muzyki lat 80tych koncentratem tego co najlepsze.Z Gazebo zetknąłem się chyba tak jak wszyscy za sprawą "I Like Chopin", który usłyszałem będąc na jakimś obozie zimowym. Zanim usłyszałem go znałem już opinię przynajmniej kilkunastu osób którzy się zachwycali tą kompozycją.Niebawem poznałem "Lunatic". Resztą kompozycji z tej płyty miałem dopiero okazję poznać z dziesięć - dwanaście lat temu.Ta płyta to kolejna pozycja mało dostępna na naszym rynku krajowym w okresie gdy powstała. Może nie była aż tak unikalna jak Savage "Tonight" ale na giełdach płytowych oraz w komisach trudno była dostępna.Mało kto miał wtedy całą jej zawartoć na kasetach.W latach 90tych uważano wręcz powszechnie Gazebo za twórcę jednego hitu.
Strona A
1 - Lunatic
2 - Love in your eyes
3 - London - Paris
4 - Masterpiece
Strona B
1 - I Like Chopin
2 - Wrap the rock
3 - Midnight Coctail
4 - Gimmick
Na zakończenie dodam,ze przy tworzeniu materiału udział i to spory miał niejaki Pierluigi Giombini, gość odpowiedzialny za sukces Ryana Parisa z "Dolce Vita", którą to piosenkę również i Gazebo nagrał w terminie późniejszym.Pozwoliłem sobie nie rozpisywać się na temat samej muzyki i tekstu "I Like Chopin" czy "Lunatic" bo to by wyszło mniej więcej podobnie tak jakbym zabrał się o omawianie jaką barwą jest kolor czerwony. Pewne prawdy są oczywiste. "I Like Chopin" taką prawdą jest z pewnością.
No i jak pięknie się złożyło - akurat poczułem silną potrzebę powiedzenia czegoś o Gazebo, najlepiej publicznie :) Wstyd mi, że zupełnie zapomniałem o Twoim blogu w kontekście pierwszego Wieczorka Blogerów, a przecież Twój poprzedni wpis też był wart dyskusji. Ale tak to jest jak z braku czasu nagrywa się prawie na setkę... Będzie okazja naprawić to za tydzień.
OdpowiedzUsuńOdpowiadając na pytania: Gramy tak, żeby przede wszystkim nam się podobało, więc tak szybko się nie zniechęcimy :) Na sprawach technicznych się nie znam, ale na pewno będzie informacja, jak nas słuchać na naszej stronie internetowej http://www.radioiwelynne.w8w.pl/ i profilu Facebooka https://www.facebook.com/RadioIwelynne. Tak jak napisałem u siebie, nie jestem na 100% pewny, kiedy taka informacja się pojawi - wciąż mam nadzieję, że jutro wieczorem...
Audycje oczywiście będą cykliczne, w tych godzinach, jakie podałem. Nie chcę pisać, co będzie w pierwszych, żeby nie zepsuć niespodzianki, choć parę rzeczy pewnie Cię nie zaskoczy ;) Te wieczorne audycje będą didżejskie, ale też będzie gadana wstawka mniej więcej w połowie, choćby po to, żeby przedstawić mniej znane piosenki (spisy utworów będę wrzucał na stronkę i bloga). Pozostałe na pewno będą w dużej mierze gadane, bo zawsze trzeba wychodzić z założenia, że dla słuchacza ta muzyka może być anonimowa, bo na początku będą nas przecież słuchali głównie znajomi z czystej ciekawości...
Tak to głupio napisałem - ta wieczorna audycja bez gadania to "Nocna energia", tylko o nią mi chodziło.
OdpowiedzUsuń