Ogólną idee powstania takiego "tworu wydawniczego" jak maxi singiel każdy raczej zna, ale na wszelki wypadek przypomnę. Głównie chodziło w zamyśle wynalazcom tego nośnika o polepszenie jakości dynamiki muzyki, bo gdy większa prędkość kręcocej się płyty tym więcej igła odczytać z niej zdoła. Drugi aspekt to ponowne sprzedanie tego samego po raz drugi, czasami w nieco zmienionej formie a czasem tylko o coś uzupełnione, trzeci to ukłon w stronę Didźejów, czwarty ? Tak jest jeszcze czwarty. Czwarty powód to stworzenie osobnej grupy kolekcjonerów, którzy zbierają tylko single dwunasto-calowe. Zbieracze siedmio-calówek już byli wcześniej, pomyślano więc że może chwyci i moda na dwunastki.
Nie planowałem nigdy zbierać tylko jednej formy nośnika, choć do singli siedmio calowych mam najmniej jakoś zapału. Owszem kolekcjonuję je również ale nie należą one do pozycji poszukiwanych. Zbieram je na zasadzie: "jak się coś trafi". Podobnie mam z maxi singlami.W chwili gdy przeglądam w jakimś komisie płytowym winyle i trafiam na pozycję singlową w wersji 12 calowej. Do tego piosenka na nim zawarta należy do grona szczególnie w jakiś sposób lubianych przeze mnie lub też do której mam jakiś sentyment to po prostu ją kupuję.Czasami cena bywa dla mnie zaporowa bo nigdy raczej nie wydam na taką płytę kwoty za którą mógłbym nabyć album z listy swoich "pobożnych życzeń". Stąd maxi single nabywam zazwyczaj jako okazje za małe pieniądze. Tym samym nie mam w kolekcji nic unikalnego bo nawet za bardzo mi na tym nie zalezy .Mam kilkadziesiąt pozycji z którch się cieszę, że je mam i które sprawiają mi radość słuchania lub też są porcją i to sporą sentymentalnej podróży do czasów, gdy jako młodzik bywało się na imprezkach w klubach studenckich i gdzie te i podobne im płyty królowały w błyskach świateł. Dziś przedstawiam pierwszą część z niewielkim opisem tych przypadkowych płyt, które nieprzypadkowo dają mi czasami sporo radości i powodów do wspomnień.
Nie planowałem nigdy zbierać tylko jednej formy nośnika, choć do singli siedmio calowych mam najmniej jakoś zapału. Owszem kolekcjonuję je również ale nie należą one do pozycji poszukiwanych. Zbieram je na zasadzie: "jak się coś trafi". Podobnie mam z maxi singlami.W chwili gdy przeglądam w jakimś komisie płytowym winyle i trafiam na pozycję singlową w wersji 12 calowej. Do tego piosenka na nim zawarta należy do grona szczególnie w jakiś sposób lubianych przeze mnie lub też do której mam jakiś sentyment to po prostu ją kupuję.Czasami cena bywa dla mnie zaporowa bo nigdy raczej nie wydam na taką płytę kwoty za którą mógłbym nabyć album z listy swoich "pobożnych życzeń". Stąd maxi single nabywam zazwyczaj jako okazje za małe pieniądze. Tym samym nie mam w kolekcji nic unikalnego bo nawet za bardzo mi na tym nie zalezy .Mam kilkadziesiąt pozycji z którch się cieszę, że je mam i które sprawiają mi radość słuchania lub też są porcją i to sporą sentymentalnej podróży do czasów, gdy jako młodzik bywało się na imprezkach w klubach studenckich i gdzie te i podobne im płyty królowały w błyskach świateł. Dziś przedstawiam pierwszą część z niewielkim opisem tych przypadkowych płyt, które nieprzypadkowo dają mi czasami sporo radości i powodów do wspomnień.
Modern Talking - You Can Win If You Want. Singiel zawiera trzy ścieżki. Tytułową w wersji opatrzonej dopiskiem "Special Dance Version" oraz wersję instrumentalną tego przeboju.Dodatkowo umieszczono na nim One In a Million". Kiedyś z pewnością o płytach tej grupy coś napiszę, bo byli w okresie 85 - 87 mega popularni i nawet jeśli można tej grupie sporo zarzucić to oddać trzeba sprawiedliwość faktom, że w swoim gatunku byli świetni. Ten singiel w komisie miałem w ręku za każdym razem ilekroć byłem w tym sklepie. W końcu kupiłem. Prawdę mówiąc byłem zdziwiony,że w niskiej cenie przeleżał on ponad pół roku. Piosenka na nim zawarta tak się składa, że należy do grupy (dodam , że niewielkiej) piosenek Modern Talking , które lubiłem w okresie uczęszczania na dyskoteki za młodych lat. Zresztą w chwili pojawienia się jej to były dopiero początki dominacji Modern Talking na parkietach więc kompozycja ta brzmiała wtedy naprawdę świeżo i biła konkurencję na łeb i szyję.Ten maxi singiel kosztował mnie 12 zł (stan ex)
Baltiomra - Tarzan Boy. Każdy to zna, każdy przy tym się bawił na dyskotekach i licznych jeszcze wtedy prywatkach (nie domówkach). Oczywiście każdy, kto miał w 1985 roku te naście lat. Płyta zawiera dwie ścieżki. Obie tytułowej piosenki. Strona A posiada dopisek, że jest to tzw. Summer Version, zaś strona B - Reprise. Tej piosenki powstało jeszcze w późniejszym czasie kilka wersji. Były wydawane na singlach. Pochodzące z tej płyty wersje to tzw. pierwiosnki czyli te, które tą piosenkę wylansowały w 1985r. Płyta trafiona w komisie za 10 zł (stan ex). Dla tych co nie pamiętają tamtych czasów dodam, że "Tarzan Boy" nie był w ogóle piosenką nadawaną w radiu. Może pojawił się ten hit kilka razy w programach autorskich prezenterów sprcjalizujących sie w rytmach tanecznych. Zapomniany prawie zupełnie. Odkurzony został już jako wielki przebój lat 80tych w końcówce lat 90tych. Gdzie ? - w badziewnych stacjach radiowych FM grajacych w kółko to samo.
Luisa Fernandez - Lay Love On You. To był przebój Disco lat 70tych. Na tym maxi singlu wydanym w 1987r przy tytule widnieje dopisek "Remake '87".Powiedzmy sobie szczerze, ze pomimo zabiegu unowocześnienia aranżu jest to w dalszym ciągu ta sama piosenka a ingerencje poszły w kierunku nieznacznej zmiany rytmu pod styl Italo disco. Niestety piosenka pomimo tego w dalszy ciągu zajeżdża latami 70tymi. Jak na wersję"remake 87" to niepowala ale do licha. To przecież jest kapitalny przebój i klasyka muzyki disco. Dodajmy z okresu, gdy disco było wyjątkowo szlachetne i traktowane z należytą powagą przez twórców, producentów a także słuchaczy. Płytkę wydano przez ZYX records i zawiera oprócz tytułowej piosenki, jeszcze wersję singlową oraz wersję "Playback"- . takie ówczesne Karaoke. Płyta kupiona za 10 zł i też od czasu jej zauważenia w komisie do czasu zakupu minął pewnie z rok.
Silver Pozzoli - From me to You. To już typowy wykonawca italo disco. Wykonawca który wylansował przynajmniej kilka wielkich przebojów. "Around my dreams" pewnie zna każdy, kto chadzał się bawić w latach 80tych. Piosenka z tego singla jest trochę nietypowa bo kopozycja jest nie do końca z typowym rytmem disco do jakiego nas przyzwyczaili ówczesni Włosi. Doskonale pamiętam ją z okrsu gdy się pojawiła. Nagrałem sobie ją wtedy z radia. Lubiłem ją bo była jak na italo-disco inna i bardziej miała charakter piosenki radiowej. Świetna melodia i aranż nie przesłodzony. Do tej pory ją lubię i cieszę się, że wpadła mi w ręce przypadkowo, gdy na Allegro dokonywałem zakupu innej pozycji tą dokupiłem jako dodatek. Nie uwierzycie , jej cena 5 zł.
Mike Mareen - Don't Talk To The Snake. Kolejna pozycja z nurtu Italo - Disco. Mike to facet instytucja i podobnie jak Savage nalezał wtedy do czołówki w słonecznej Italii. Dla mnie kontynuator stylu Georgia Morodera. Wszech obecna elektronika i energia plynąca ze syntezatorów to znak rozpoznawczy. Płyta zawiera tytułową piosenkę oraz miks jego trzech wcześniejszych przebojów: Agent of Liberty, Love Spy i Dancing in The Dark. Opatrzono to wspólnym tytułem "Mike Mareen - Powerplay-mix. Singiel trafiłem w komisie płytowym za 12 zł.w stanie praktycznie nowym. Wydany przez ZYX records w 1987r. Singiel ten chyba jest w moim zbiorze płytą z najlepszą dynamiką. Zdarza się, że widuję ten singiel czasami na Allegro i tam również nie osiąga wysokich cen. Tak więc warto czasami poszperać.
Samoa Park - Mike Oldfield - Disco Medley. Nagranie na tym singlu to takie dziwadło, którego nie znałem wczesniej a poznałem za sprawą zakupu tej płytki kilka miesięcy temu. Dodam że nabyłem ją w cenie paczki fajek. Zawiera ten singielcałkiem zgrabnie zrobiony miks dwóch kompozycji Oldfielda "Tubular Bells" oraz "Foreign Affair". Wszystko to podbarwiono rytmem disco i wyszło... no własnie... nie wyszło. Problem nie tkwi jednak w samym brzmieniu instrumentalnym a feler tkwi w wokalu. Wokalistaka niestety nie daje rady dorównać nawet w połowie Maggie Reilly.Nie fałszuje ale to nie ta barwa. Na szzęście na stronie drugiej jest to nagranie w wersji instrumentalnej i mniej to już razi. Płyta jako ciekawostka to fajna propozycja dla lubiącch klimaty taneczne. Na dyskotece też na pewno by się sprawdziła. Wbrew słabej mojej jej recenzji słucham nawet tego singla dość często - oczywiście strony B.
Fancy - Bolero (Hold Me Im Your Arms Again). To jak do tej pory jedyny maxi singiel na którego polowałem. Piosenka urzekła mnie w latach 80tych i do tej pory to zauroczenie trwa. Powszechnie uważa się inną piosenkę za największy przebój tego wokalisty ale dla mnie "Bolero" to numer jeden od tego pana. Cierpliwie czekam aż kiedyś ktoś z tej piosenki zrobi cover i przy okazji złamie barierę stylistyczną w jakij jest ona osadzona.Wspaniała melodia, klimat lat 80tych, żywe wspomnienia, miniona naiwna młodość. Ten utwór symbolizuje dla mnie znacznie więcej niż nie jeden bardziej uznany hit. Singiel upolowałem dopiero za czwartym razem i kosztował mnie jak na moje zasady dotyczące zakupu singli sporo bo aż 40zł,. Mam świadomość, że cena i tak nie należy w świetle obowiązujących do wysokich a już reletywnie w stosunku do faktycznych unikatów nawet może wydawać się bardzo tania. Jednak dla mnie single to dodatek do kolekcji a może bardziej uzupełnienie. Singiel zawiera trzy scieżki. wersję radiową , instrumentalną i wydłużoną tzw maxi singlową.
Przy kolejnej okazji braku weny lub też braku ochoty do pisania o konkretnej płycie będę kontynuował opis mi singli jakie w większości przypadkowo pojawił się w kolekcji. Starałem się przedstawiać w tym wpisie pozycje, które uważam za ciekawe i w jakiś sposób dla mnie wyróżniające się. Pominąłem całkowicie maxi single zespołów spoza gatunku tancznego. Pewnie kiedyś i o tamtych napiszęNie chwalę się też unikatami bo takich nie posiadam. Bardziej celem było wskazanie na kilka płyt często będących do kupienia za grosze a zawierajace dobry materiał z kręgu muzyki, która w jakimś sensie każdemu "ejtinsowcowi" jest poprzez wspomnienia trochę bliska.
C.D.N.
Fancy - Bolero (Hold Me Im Your Arms Again). To jak do tej pory jedyny maxi singiel na którego polowałem. Piosenka urzekła mnie w latach 80tych i do tej pory to zauroczenie trwa. Powszechnie uważa się inną piosenkę za największy przebój tego wokalisty ale dla mnie "Bolero" to numer jeden od tego pana. Cierpliwie czekam aż kiedyś ktoś z tej piosenki zrobi cover i przy okazji złamie barierę stylistyczną w jakij jest ona osadzona.Wspaniała melodia, klimat lat 80tych, żywe wspomnienia, miniona naiwna młodość. Ten utwór symbolizuje dla mnie znacznie więcej niż nie jeden bardziej uznany hit. Singiel upolowałem dopiero za czwartym razem i kosztował mnie jak na moje zasady dotyczące zakupu singli sporo bo aż 40zł,. Mam świadomość, że cena i tak nie należy w świetle obowiązujących do wysokich a już reletywnie w stosunku do faktycznych unikatów nawet może wydawać się bardzo tania. Jednak dla mnie single to dodatek do kolekcji a może bardziej uzupełnienie. Singiel zawiera trzy scieżki. wersję radiową , instrumentalną i wydłużoną tzw maxi singlową.
Przy kolejnej okazji braku weny lub też braku ochoty do pisania o konkretnej płycie będę kontynuował opis mi singli jakie w większości przypadkowo pojawił się w kolekcji. Starałem się przedstawiać w tym wpisie pozycje, które uważam za ciekawe i w jakiś sposób dla mnie wyróżniające się. Pominąłem całkowicie maxi single zespołów spoza gatunku tancznego. Pewnie kiedyś i o tamtych napiszęNie chwalę się też unikatami bo takich nie posiadam. Bardziej celem było wskazanie na kilka płyt często będących do kupienia za grosze a zawierajace dobry materiał z kręgu muzyki, która w jakimś sensie każdemu "ejtinsowcowi" jest poprzez wspomnienia trochę bliska.
C.D.N.
"Czwarty powód to stworzenie osobnej grupy kolekcjonerów, którzy zbierają tylko single dwunasto-calowe."
OdpowiedzUsuńByć może taki był zamysł. Wolę jednak patrzeć na to inaczej, że idea 12'' maxi singli miała na celu przekazanie w ręce słuchacza wersji utworów, których nie było na albumach. Zwykle były to rozbudowane wersje (Long, Extended, Special itp), wersje instrumentalne, wersje koncertowe, a także piosenki które nie zmieściły się z różnych powodów na albumie.
Ja mam dwa powody, dla których kupuję maxi single (teraz nie tylko na czarnych plackach). Pierwszy to długie wersje; w latach 80tych potrafiono znakomicie rozbudować utwór. Powód drugi to wersje instrumentalne, za którymi wprost przepadam.
Może tylko ja tak mam, ale instrumentali słucha mi się zupełnie inaczej niż wersji z wokalem.
PS.
Ostatnim kupionym maxi singlem jest Kult - Prosto (na CD).
Radość z niego podwójna bo w Polsce wydawanych jest bardzo mało singli i maxi singli (mówię tu o regularnych wydawnictwach, które można kupić w sklepie), poza tym na płycie jest wersja instrumentalna! Polecam.