Od bardzo dawna nie byłem na wystawie psów rasowych. Ostatni raz miało to miejsce jeszcze za dzieciaka. Kierowany impulsem chwili trafiłem na taki pokaz dzisiaj. W pamięci wytworzony miałem obraz takiej imprezy wykreowany przez wspomnienia z dzieciństwa. Na miejscu przeżyłem spore rozczarowanie. Wszystko wyglądało dość żałośnie. Nie było stanowisk gdzie właściciele mogliby prezentować swoje psiaki. Były tylko wybiegi (czyli miejsca gdzie mierzy i pokazuje się swojego pupila komisji). Każdy z wystawców ze swoim krzesełkiem bo nawet nie miałby gdzie spocząć. Porozsiadani nieskładnie byle gdzie i byle jak w tych halach. Psy pochowane przed wścibskimi oczami zwiedzających. Własne kojce dla psiaków. Wszystko nieskładne. Oglądanie zwierzaków przez to dość ograniczone. Każdy z wystawców chroni swojego pupila przed oczami ciekawskich. Wystawy z lat dziecięcych zapadły mi w pamięci jako specyficzne show, gdzie pooglądać można było psiaka po psiaku i czasami nawet pogłaskać. Gdzie w jakiś sposób można było poobcować z tymi zwierzętami. Tutaj ? Tutaj widz traktowany jest jako zło konieczne. Tutaj przyjechało się po zaszczyty nadane psiakom od komisji w celu podniesienia prestiżu rodowodu a co za tym idzie ceny za szczeniaki.
Może Kiedyś "za moich czasów" mniej było wystawianych ras ale wtedy człowiek przynajmniej wiedział jak owe rasy się nazywają. Dzisiaj połowy ras jakie ujrzałem nie znałem z nazwy a i te 50% wiedzy to chyba optymizm z mojej strony. Nasunęła mi się taka refleksja podczas zwiedzania. Wystawy organizowane są tylko z powodu obowiązku uczestnictwa w czymś takim psów posiadających rodowody By można byłło dobrze wykasować za szczeniaka warto odbębnić te kilka wystaw w roku. Traktowane są one przez właściciewli czworonogów nie jako chęć pokazania pupila ludziom a jako zdobcie uznania wśród znajomych oraz uzyskanie jakiegoś dokumentu sprawiającego że wartość hodowli podskoczy. Najfajniejsze w tym wszystkim dzisiaj były same psiaki. Nie ważne że z niektóych właściciele robili "zjawiska" . W końcu co one są winne temu, że ludzie mają chorą wyobraźnię.Jako ciekawostkę dopiszę, żę najmilszymi i najbardziej otwartymi ludźmi chcący pochwalić się swoim psiakiem byli właściciele labradorów i pokrewnych ras. Od razu widać, że jaki pies taki człowiek i odwrotnie. Nie jestem jakim wielkim fanem psów rasowych. Sam takowych nie posiadam, choć w rodzinie rasy nadaliśmy im sami, bo kto nam w końcu zabroni mieć psy o nazwie rasy tylko nam znanej.. Nase psy w rodzince pochodzą głównie z przytulisk i schronisk ale nie przeszkadza nam to podziiwiać i takie dziwoloągi rasowe. Choć trzeba przyznać, ze sporo wśród tej arystokracji psów pięknych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz