Minęło troszkę czasu od ostatniego wpisu typu „przechwałka
czego to już ja nie mam ” a trochę płyt z tego typu muzyką mi przybyło. Może
nie oszałamiające ilości, czy też unikalne pozycje ale na tyle by zapełnić
kolejne siedem pozycji.
Aztec
Camera – Somewhere In my Heart (1988). Nie do końca piosenka powstała z
myślą o parkietach tanecznych ale wydana w wersji na dwunastocalowym singlu zdecydowanie
już tak. Myślę, że można założyć już patrząc z perspektywy minionych lat, że
ten przebój to jedyna rzecz jaka utkwiła nam w pamięci od tego artysty. Wersja
zamieszczona oznaczona jest dopiskiem w nawiasie - remix. Od wersji zwykłej , oprócz
oczywiście wydłużonego czasu, różni się trochę aranżacją, dostosowując tym „Somewhere
In my Heart” do tańca.
Beagle
Music LTD. – Ice In the Sunshine (1985). Bardziej projekt muzyczny niż
konkretna grupa muzyczna. Wydali pod tym szyldem tylko trzy single z których
dwa stały się przebojami. Przedstawiony w tym miejscu oraz „Daydream”.
Osobiście trudno mi ten singiel zaszufladkować do stylu Italo czy Euro disco,
gdyż bardziej brzmieniowo jest osadzona w klimatach lat 70tych. Niemniej te
kilka minut muzyki to świetny kawałek muzyki do tańca z bardzo pogodną i
przebojową melodią.
Chris Norman – Midnight Lady (1986). Doskonała piosenka.
Jedna z najlepszych kompozycji Dietera Bohlana. Przy okazji udany powrót
wokalisty Smokie na listy przebojów. Maxi singiel zawiera wersję opatrzoną
dopiskiem „Oryginal-TV-Mix (long version). Nie ma w niej pomimo dopisku wielkiego
szaleństwa czasowego. Całość jak na „long version” nie trwa długa bo raptem 5
minut. Sam maxi singiel, który posiadam promował nie tyle album solowy Normana
co film „Der Tausch”. Strona „B” zawiera utwór instrumentalny „Woman”, również autorstwa
Bohlana ale firmowany już nie jako Chris Norman a jako Chris Norman Project.
Osobiście ten instrumentalny kawałek nie podszedł mi i tak w ogóle nie pasuje
mi on ani do Normana ani Bohlana. Monotonny i ciągnący się jak poznański bieg
amatorów na 10 km.
Mirage – No more No war (1985). W tej części wpisu o maxi
singlach to chyba najciekawsza pozycja. Grupa ta nie rozpieszczała ilością
wydawnictw ze swoją muzyką. Piosenka zawarta na tym singlu to według mnie jeden
z najlepszych kawałków w całym dorobku tanecznym całej Europy lat 80tych. Dość długo
wyczekiwany przeze mnie na aukcjach w końcu trafił w moje ręce. Myślę, że nie
istnieje inna wersja niż ta którą zawiera ta płyta. „No more no war” jest w
mojej prywatnej ocenie w ścisłej czołówce najlepszych piosenek z kręgu Italo disco.
Zapewniam, że Mirage o którym piszę nie ma nic wspólnego z polskim zespołem
weselnym ani z brytyjskimi rockowcami jak również z d.j. projektem.
Video Kids –
Woodpeckers from space (1984) . Piosenka pamiętająca początki breakdance
w popkulturze masowej. Jednych ona zawsze drażniła innym się bardzo podobała.
Dla jednych sławetne hehe-he-he-he bawiło innych doprowadzało do szału. Obecnie
klasyk breakdance. Kiedyś byłem w tej grupie osób, których ta kompozycja
drażniła. Dzisiaj jestem bardziej wyrozumiały ale przyznam się, że w dalszym
ciągu nieczęsto gości u mnie ten singiel na talerzu gramofonu.
Baltimora – Tarzan Boy (1987) To mój drugi już singiel z tym
utworem. Wcześniejszy (również i wcześniej wydany) zawierał wersje „Summer” a
ten za to posiada „Extended”. Jeden z najbardziej rozpoznawalnych przebojów z lat 80tych. Wersja z tego singla była swego
czasu tą najpopularniejszą w Polsce (z uwagi na radio). Która wersja najlepsza
? Ja preferuję tą wcześniejszą.
Koto – Japanese War Game (1983). Po krótce, zresztą jak ze wszystkimi
innymi opisami. Płyta z kolejnym dość popularnym utworem Koto z tym, że jak dla
mnie brakuje na niej jeszcze tego szlifu jakościowego jaki Koto zrobił na
kolejnych płytach. Dla mnie brzmienie tych jego syntezatorów akurat tu wypada
jakby używał do tego celu Atari. Brzmi to trochę byle jak i zbyt prymitywnie i
jak lubię mocne space soundowe brzmienia tak tu tego nie słyszę. Płyta trafiła
w ręce moje przypadkowo i jest dla mnie bardziej jako znak tamtych czasów i miła nostalgia niż
jako muzyczny obiekt pożądania.
Nieźle, nieźle... Kto ze współczesnej młodzieży pamięta taki zespół, jak Aztec Camera i taki przebój jak "Somwhere in my heart"? Brawo za taki wpis!
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do mnie: http://muzykofil.blogspot.com/