Kolejna odsłona mojej listy.Tym razem płyty z trzeciej dwudziestki. Wybory zaczynają być coraz mniej kompromisowe i coraz dokładniej przyporządkowane zostają do własciwych im pozycji.Zapraszam do przeglądu.
Miejsce 60 - Eric Carmen - Eric Carmen (1975)
Debiutancka
płyta i zarazem najlepsza w jego dyskografii. Dodam w dyskografii dość
skromnej. Album jako całość sprawia wrażenie bardzo lirycznego choć są tu
utwory i żywiołowe. Jak na płytę z top
100 przystało całość materiału na niej to rzeczy bardzo dobre. Największe
ozdoby z niej to dwie ballady, Obecnie
bardzo niedoceniane i zapomniane króciutkie „Everything” oraz „All by myself”
przeżywające co jakiś czas swoją drugą młodość za sprawą coverów. Dodam tylko,
że kto nie słyszał „All by myself” w wersji z tej płyty a zadawalał się wersjami singlowymi czy radiowymi
(zazwyczaj to samo) to nie słyszał tej piosenki wcale. Wersja z albumu dłuższa
o kilka minut i ładniejsza przez to co wycięto z singla o 100 %.
Miejsce 59 -
Savage
– Tonight (1985)
Rodowód
artysty to styl Italo disco. Jak widać i w tym gatunku byli ludzie zdolni i potrafiący stworzyć płytę na miarę mojego
artystycznego zachwytu. Pewnie w notowaniu jej odegrała rolę i to niepośrednią
mój sentyment do czasów gdy była ona tłem wielu fajnych spotkań z ludźmi. Do tej pory często jej słucham, choć niektóre
wersje piosenek wolę w opcjach
pochodzących z remiksów lub maxi singli.
Miejsce 58 -
Ultravox
– Collection (1984)
Wygrała
w doborze od tej grupy płyta składankowa. Albumy gdyby startowały jako całości
oddzielne pewnie zajęły by pozycje zdecydowanie niżej. Na tej płycie jest
praktycznie cała esencja Ultrovox. Płyta bez skazy. Zawierająca jako zbiór zestaw utworów, którego lepiej bym
sam sobie nie poskładał. Była kiedyś do wypożyczenia w bibliotece im. Raczyńskiego na Pl. Wolności w Poznaniu.
Miejsce 57 -
Thompson
Twins - Into The Gap (1984)
Wspaniały
synthpop definiujący popkulturowo początek lat 80tych. Niedawno pisałem o niej
na blogu. Co ciekawe w latach gdy się pojawiła ceniłem z niej tylko piosenki
singlowe. Z czasem zyskiwała, zyskiwała aż nastały dla niej czasy u mnie
„tłuste” i polubiłem ją w całości.
Miejsce 56 -
OMD – The
Best of(1988)
Pewnie
wielu sięze mną nie zgodzi ale OMD to
głównie grupa singlowa. Płyty mieli nierówne i obok świetnych piosenek sporo
bawili się panowie w eksperymenty dźwiękowe i twórcze. Podobnie jak w przypadku
Ultravox wybrałem składankę. OMD na niej
umieścili wszystko co najlepsze. Jedyny zgrzyt na niej to brak piosenki
„Telegraph” – duży błąd i ten brak razi mocno.
Miejsce 55 -
The
Twins - A Wild Romance (1983)
Zespół
o rodowodzie nowych romatyków sprowadzony po tej płycie w opini ogólnej u ludzi
do gwiazd disco, Popularność czasami szkodzi bo jak coś jest za ładne to należy
to szybciutko zgnoić. Jedna z najlepszych płyt synthpopowych wszech czasów.
Doskonała produkcja. Rewelacyjne brzmienie. Doskonałe wyczucie melodii .
Miejsce 54 -
Mostly
Autumn - The Spirit of Autumn Past (1999)
Zespół
zaliczany muzycznie do progrsywnego
towarzystwa. Jedna z najciekawszych propozycji ostatnich kilkunastu lat.
Ten album uważam (nie tylko ja) za jeden z ich najlepszych. Trudno definiować
styl tej grupy. Z pewnością sporo floydowskich solówek. Ogólnie suchając jej
mam wrażenie jakby muzyka stanowiła ilustrację. Piękna, barwna i bogata
artystycznie płyta. Klimaty dominujące to refleksja i romantyzm.
Miejsce 53 -
Kim
Wilde - Select (1982)
W
1982r w okresie gdy na punkcie Kim Wilde miałem “palmę” ten album był dla mnie
jak św. Gral. Każdy o nim słyszał że się ukazał, nikt go nie miał, nikt nie
widział a każdy chciał mieć. Zdobyłem go na kasecie dopiero gdzieś w okolicach
86 może 87 roku. Wtedy też poznałem jego zawartość.
Miejsce 52 -
Muse -
The Resistance (2009)
Jeden
z nielicznych dla mnie zespołów z nowszego pokolenia, który coś w sobie ma. Coś
co sprawia, że nawet pokolenie starsze doskonale akceptuje jego twórczość.
Ta płyta jest w kilku miejscach wręcz
genialna a w pozostałych po prostu bardzo dobra.
Miejsce 51 -
Nena –
Nena (1983)
Wybrałem
debiut ale kolejna płyta Neny „?” zasługuje na to samo miejsce. Nena z czasem za całokształt w twórczości i
karierze zdobyła moje wielkie uznanie. W 1983/84 była dla mnie popularną
artystką z Niemiec, którą lubiłem i tyle. Z latami i kolejnymi płytami podziw
rósł i obecnie chyba należy ona dla mnie do grona artystów wybitnych bez której
nie wyobrażam sobie mojego świata muzyki.
Miejsce 50 -
White
Door – Window (1983)
Płyta
zwłaszcza u nas w Polsce owiana legendą. Dlaczego ?
Odsyłam do swojej recenzji. Doskonała produkcja i wspaniałe piosenki. W moich
uszach poziom albumu na równi z dziełem Alphaville „Forever Young”. Długo nieosiągalna płyta na
CD.
Pozycja 49 -
Alphaville
- Forever Young (1984)
Genialne
a zarazem przebojowe dzieło zespołu z Niemiec. Jedna z najpopularniejszych płyt
w latach 80tych. Każdy ją zna. Większość lubi i to nawet tacy z zacięciem
rockowym. Płyta sythpopowa. Cztery single z niej stały się przebojami a fani na
przekór temu jako najlepsze pozycje z płyty wskazują inne piosenki. Taki jest
to album – doskonały i przebojowy
Pozycja 48 -
Depeche
Mode - Black Celebration (1986)
Album, który otworzył okres
"dojrzały" w twórczości grupy. Dojrzeli panowie bowiem do tego by całkowicie
podporządkować swoją muzykę koncepcji wizerunkowej grupy. Niektórzy z członków Depeche
Mode żyli już wtedy w „swoim świecie” i postanowili go zgrabnie przenieść na
produkcję muzyki. Absolutny fenomen dla mnie to piosenka „A Question of Lust” oraz „A Question of Time” Wraz z kolejnym
albumem stanowi ta płyta „duet szczytowego
osiągnięcia” zespołu. „Violator” był później
już tylko dodatkiem potwierdzającym wysoką formę artystyczną. Szczyt artystyczny to „Black Celebration” oraz „Music For The
Masses”
Pozycja 47 -
AC/DC
- If you want blood you got it (1978)
Jedna
z najlepszych koncertówek jakie słyszałem a zarazem doskonałe podsumowanie
okresu działalności z Bonem Scottem.
Jest tu wszystko z wyjątkiem „Highway to Hell”, no ale to się miało dopiero
ukazać. Płyta oddaje dobrze klimat koncertu. Repertuar całkowicie oparty na
przebojach zespołu tak więc brak słabych punktów. W „Let There Be Rock” chyba
najlepsza solówka gitarowa wszech czasów albo jedna z najlepszych. W latach
80tych marzyłem by gdzieś kupić choć kasetę z tym materiałem. Udało się pozyskać i
to na prawdziwie oryginalnej kasecie co w owych czasach było trudne. Płyty na
oczy nie widziałem aż do późnych lat 90tych. Obecnie od kilku lat mam ją
również na winylu.
Pozycja 46 -
Bee
Gees - Spirits Having Flow (1979)
Płyta
z okresu mojego pobytu w podstawówce. Wtedy
była to nowość. Maiałem do niej sentyment przez lata a obecnie również i
uznanie. Bee Gees to muzyka z najwyższej półki jakościowej. Ta płyta pochodzi z
okresu ich największej popularności. Całość materiału jest kapitalna i do dnia
dzisiejszego słucha mi się tego doskonale.
Pozycja 45 -
Deep
Purple - Slaves & Masters (1990)
Niedoceniana
i często krytykowana płyta tej grupy. Może i jest to najlepsza płyta Rainbow
nagrana jednak pod szyldem Purpli a może i nie. Dla mnie na tej płycie jest
mnóstwo dobrej hard rockowej muzyki i
lubię ją w każdym jej calu. Im więcej na temat niej czytam w necie złego tym bardziej
rośnie moje uwielbienie dla niej. Żałuję, że „The Battle Rages On” zostało
nagrane już z Gillanem. Uważam, że gdyby
dalej pozostał Turner … pozostawiam niedomówienie.
Pozycja 44 -
Gazebo
- I Like Chopin (1983)
Nietuzikowa
płyta. Adresowana do odbiorcy pop. Sporo na niej brzmień syntezatorowych co sprawiło,
że Gazebo zaliczono do kręgu Italo
Disco. Artysta pochodzi z Włoch ale repertuar oparł o piosenki śpiewane po
angielsku. Co ciekawe niektóre z nich pomimo tego że osiągnęły olbrzymi sukces
nigdy nie zostały przez niego nagrane po włosku. Płyta w całości bardziej do słuchania
niż tańczenia choć to moja opinia. Jedna z najczęściej słuchanych przeze mnie
płyt od kilku lat.
Pozycja 43 -
Smokie
- Midnight Cafe (1976)
Kolejna
płyta z mojego dzieciństwa. Lubię z niej wszystko. Znam (pamiętam) każdy trzask
na płycie i to na egzemplarzu, którego już nie mam a na tym co mam teraz
doskonale wiem co do sekundy kiedy mam podejść do gramofonu bo płyta będzie
przeskakiwać. Tak , niestety trafił mi się egzemplarz z „historią”. Przyjdzie czas kupię w lepszym
stanie. Zawartość muzyczna płyty to dla mnie najlepsze piosenki tej grupy.
Każda według mnie góruje nawet nad „Alicją” czy „Meksykańską dziewczyną” czy „Kilkoma
dolarami więcej”. Płyta zawiera niejedną wielką perłę pomijaną na zbórkach hitów Smokie np.: „What Can I Do”, „Little Lucy”, „Going
Home”.
Pozycja 42 -
Abba -
Super Trouper (1980)
Okres
schyłkowy w szaleńczej popularności tej czwórki Szwedów. Doskonale odnaleźli
się na niej muzycznie w okresie przemian
brzmieniowych i mody disco. „The winner takes it all” z tej płyt stał się u większości
fanów najbardziej docenianą piosenką w całej karierze grupy. Do ABBY zawsze
pałałem miłością olbrzymią a ta płyta jest dla mnie najlepszą ich pozycją i to nawet gdyby i tych najlepszych miało być kilka i miały one trafić w notowaniu
ciut wyżej ;-)
Pozycja 41 -
Nena -
Nena feat. Nena (2003)
Jak na
odgrzewane danie to Nena wdrapała się tą płytą u mnie na bardzo wysoką pozycję.
Na albumie znajdziemy jej największe hity opracowane ponownie ale bez sztucznego
udziwniania. Piosenki po prostu dostały bardziej neutralny aranż tak by je ząb czasu
już nie nadgryzał. Całość wyszła fenomenalnie. Doskonałe kompozycje, doskonały głos, doskonały aranż.
C.D.N. - MYŚLĘ ,ŻE NIEBAWEM...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz