niedziela, 21 kwietnia 2013

Plany, plany, plany i.... czas

Na fotce kilka wybranych, oczekujących na opisanie tu na blogu płyt 

Zbieram się do pisania już od kilku dni i coraz trudniej jest mi tak z marszu sklecić coś sensownego.Tematów nie brakuje mi. W poczekalni tkwi mnóstwo płyt, które nabyłem w ostatnich kilku miesiącach a przecież i starsze pozycje zalegające na półkach lub na gramofonie czy odtwarzaczu także pozostały przeze mnie nietknięte a powinny już dawno zaistnieć tu na blogu.Z niektórymi pozycjami płytowymi mam problem bo tak do końca nie wiem co o nich napisać. Nie chcę bowiem powielać do bólu tego co wypisują inni a trudno mi się ustosunkować do nich bardziej osobiście stąd nie ma w recenzjach albumów które są klasyką rocka przez duże "K" , które posiadam w kolekcji ale o których nie mam ochoty pisać. Przykładem niech będą płyty Led Zeppelin czy Pink Floyd. Z nie każdą płytą również wiążą się u mnie osobiste refleksje. Czasami pomijam pisanie recenzji pewnych płyt do których nie czuję się upoważniony by cokolwiek pisać. Zdaję sobie sprawę ,że sporo płyt znam tylko od strony słuchowej i w chwili opisywania takiej właśnie pozycji lepiej znający temat mogliby tylko z politowaniem pokręcić głową nad stertą moich "wycieczek" słownych.By sprawę postawić jasno oprócz płyt starszych zdarza mi się nabywać płyty świeże. Częśc z nich posiada już swoje opisy i to nawet na blogach zaprzyjaźnionych więc by nie powtarzać po kolegach pomijam je. Nie oznacza to jednak, że nie posiadam własnych egzemplarzy i że w bliżej nieokreślonej przyszłości nie wyciągnę rąk i po te płyty by coś od siebie dodać. Tylko by to ewentualne "dodać" miało sens potrzebuję trochę czasu. Oprócz tych co czekają na moje "osłuchanie się"   spokojnie w kolejce  czekają oczywiste oczywistości czyli płyty: Yazoo, Kajagoogoo, Limahl, A flock of seagulls, Alphaville, Transvision Vamp, Tears for Fears, Thompson Twins, The Twins, Mr Mister i jeszcze z naście (a może i dziesiąt) innych pozycji z okresu ósmej dekady. A przecież chcę tu na blogu jeszcze zamieścić recenzje wszystkich albumów the Beatles i dodać trochę postów "edukacyjnych" o historii rock n rolla by przywrócić trochę popularności takim wielkim postaciom jak: Larry Wiliams, Cohran, Gene Vincent etc...

Również pali mi się do napisania o grupie Renaissance a zwłąszcza o ich płycie z 1975r czy innym coraz bardziej pomijanym przez młodzież klasyku zespołu Iron Butterfly. Marillion zresztą w kolejnej pozycji też leży i czeka na moje "zmiłuj się i wreszcie coś napisz"

Co do pozycji nowszych to z pewnością napiszę o nowym albumie grupy Jadis i zapewne czas najwyższy spłodzić coś na temat płyt takich grup jak Pendragon, Blackfield, RPWL, Mostly Autumn, Stratovarius, Nightwish, Alice Cooper czy Asia. Oczywiscie to nie wszystkie pozycja jakie kupiłem w ostatnich dwóch latach z kręgu nowych wydawnictw ale na tyle trafiły akurat te do mojej głowy, ze czas się w końcu do nich publicznie odnieść.

Tak więc sami widzicie, że zapału posiadam sporo. Płyt na półce również. Gorzej jest z czasem. Trudno tak  po kilkunastu godzinach spędzonych w pracy odpalić kompa i zacząć pisać o czymś pięknym. Prędzej w takich momentach powstałyby kolejne wpisy z cyklu "przemyslenia jadisa" w których to od moich słów padałyby setki trupów, glównie decydentów jakimi jestem otoczany. Myślę że nawet Macierew... w swej nienawiści okazałby się przy moich wpisach zwykłym pionkiem. Lepiej wiec odczekać z tym pisaniem do odpowiedniej chwili. Zbieram teraz siłę i ochotę i niebawem poklikam już konkretniej.

Jako załącznik dodaję proste wytłumaczenie wszelkich bolączek naszego kochanego kraju. Autorstwo - oczywiście A. Mleczko. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz