piątek, 5 kwietnia 2013

Trzy płyty rock n rollowe wydane w Polsce lat 70tych

Sponsorem dzisiejszego tekstu są trzy stare płyty
wydane w Polsce.
(Tekst przydługawy więc kto nie lubi niech nie czyta.)

Dziś zafunduję sobie podróż do dzieciństwa, czyli okresu (wczesnej) podstawówki. Wtedy to pojawił się u nas w rodzinie pierwszy gramofon stereo.Do tej pory w szafie tkwiło coś na wzór Bambino nie nadające się do czegokolwiek, no chyba że na karuzelę dla żołnierzyków.Adapter pojawił się na gwiazdkę z pierwszą moją osobistą, własną płytą.Był to Longplay Karela Gotta, na okładce której widnieje sam artysta trzymający tulipana a zawierał on przebój "Lady Carnival".Piszę w czasie przeszłym bo nie posiadam już go.Widząc moje rozmiłowanie do słuchania muzyki rodzice w niecały rok później nabyli kolejny adapter WG 500 Stereo. Wzmacniacz lampowy o mocy chyba 5 watt potrafił zrobić trochę hałasu. Do niego posiadałemm kolumny zrobione przez mojego ojca - aletronika amatora. Adapter posiadał bajer a mianowicie zmieniarkę do płyt. Wkładka choć jeszcze piezoelektryczna ale dzięki ciepłemu wzmocnieniu lampowemu potrafiła przenieść dobrą dynamikę. Dzięki usłudze You tube mogę go nawet tu przedstawić na filmiku.


Gramofon WG 500 Stereo
(filmik pochodzi  z you tube z konta antonibak - dziękuję za ...)

Ten adapter dzielnie spełniał swoją rolę aż do roku 1986 gdy zastąpiłem go tworem produkcji krajowej a mianowicie zestawem stereo o nazwie Polonez DSS-361. Twór ten łączył ze sobą adapter z wkładką piezoelektryczną z magnetofonem stereo i radiem ze wzmacniaczem. Moc miał chyba w granicach 15 watt.Kilka lat wcześniej co prawda skompletowaliśmy rodzinnie całą wieżę HI FI Diorowską ale ona stała w pokoju u rodziców. Polonez Stereo był moim pierwszym osobistym sprzętem "wyczynowym". Przetrwał kilka lat aż z głupoty wydałem go w latach 90tych komuś w prezencie. (dziś ponoć w dobrym stanie egzemplarz to rarytas)

Polonez Diora DSS-361

Rozpisałem się o tym sprzęcie a zamiar mam przecież opisać coś zupełnie innego. Wraz z pojawieniem się adapteru* pojawiły się też pierwsze płyty. Nic wyszukanego jak na dzisiejsze standardy ale wtedy dla mnie dziewięciolatka to były muzyczne petardy. Płyty nabywał głównie mój brat będący o osiem lat starszy ode mnie.Ja dołączyłem ciut, ciut później z tym zbieractwem.Do dziś pamiętam naszą ówczesną płytotekę, która prezentowała się bardzo skromnie.Błyszczącymi pozycjami były tylko trzy single: T Rex - I love to boogie, Erica Carmena - I By myself oraz coś co poszukuję by sobie odtworzyć to moje byłe "posiadactwo" -  "Rah Band - Church". Reszta płyt to wydawnictwa nasze krajowe ale gwiazd zagranicznych. Nie będę ich wymieniał. Każdy kto pamięta zaopatrzenie sklepów muzycznych w 1977-1980 wie co było, co się trafiało a co było spod lady. Tych spod lady oczywiście nie miałem.Karela Gotta (moją pierwszą płytę) bardzo szybko porzuciłem na rzecz trzech albumów składankowych i o nich właśnie dziś pomimo tak długiej przedmowy mam zamiar napisać.


Jak to mówią na bezrybiu i rak jest rybą. Nasz kraj nie rozpieszczał nas pozycjami z pierwszej ligi muzycznej zachodu. Nawet te drugoligowe pozycje nie trafiały na półki. Za to potrafiono wydać coś co dziś uznaję za swego rodzaju fenomen.W latach 70tych bardzo prężnie  odrodził się w Europie zachodniej klasyczny rock n roll. Nazwano to wówczas Revival czy coś w tym stylu.Wraz z tym ruchem pojawiła się cała scena z zespołami neo rockabilly. Niektóre grupy nawet osiągały sukcesy na listach przebojów konkurując z gwiazdami rocka i popu.Powstało w tym okresie mnóstwo nowych standardów muzycznych bliźniaczo podobnych do tych z okresu Gene Vincenta czy Buddy Hollego.Zespoły rock n rollowe tej nowej fali dzieliły się na dwie grupy. Te które docierały do szeroko pojętej pop-kultury. Może kilka przykładów : Showaddywaddy, The Darts, Mud , Rocky Sharpe & The Replays, Kim & the Cadillacs, Sha na na etc oraz te ciut mniej jak: Matchbox, Flying Saucers, The Pirates, Shakin Stevens & the Sunsets (tak o tego chodzi tylko wtenczas jeszcze nie tak popularnego i z repertuarem bardziej rockabilly). Właśnie tych bardziej niszowych wykonaców,dzisiaj bardzo cenionych w kręgach rockabillowców nasze Polskie Nagrania Muza wydały na płytach.Te trzy pozycje to: Składanka "Rock 'n' roll (Muza sx1630) Flying Saucers "Diana and other hits from 60-ties" (Muza sx 1677) oraz Składanka "Rockin' with rock house"( pronit sx1021) Ta ostatnia może najmniej wspólnego ma ze sceną fatyczną rockabilly bo zawiera zręcznie zrobione covery z klasyki rock n rolla ale jako kopalnia standardów tamtej ery w owych czasach spełniała swoją rolę.Te dwie pierwsze to jednak pierwsza liga rockabilly lat 70tych.Już w latach 80tych pojawiła się jeszcze jedna składanka jako kontynuacja tych wspomnianych "The best of British rockabilly.Te trzy płyty stały się moim pierwszy elementarzem muzycznym.To dzięki nim zaszczepiłem w sobie estetykę rock n rolla. To dzięki nim w niedalekiej przyszłości zacząłem chłonąć wszystko inne.Co zawierają od strony muzycznej te płyty.Flying Saucers to dziś już legenda sceny rockabilly. Nqa albumie zamieszczono głównie standardy z początku lat 60tych i późnych 50tych. Mamy więc w ich wersji Oh Carol Neila Sedaki i nieśmiertelną "Dianę" Paula Anki. Mamy zgrabne "Be bp a lula" Vincenta, "Jenny Jenny" Cochrana no i "Johny B Good" Chucka Berrego.Znajdziemy też "Fish on the line" oraz "Keep on comin'" autorstwa lidera grupy Flying Saucers.Zwłaszcza ten drugi numer uważany jest już jako standard neo rockabilly.Autorzy tego wydawnictwa w opisie nie kryją tego, że celem ich było przypomnienie znanych piosenek a nie szukanie odkrywczych interpretacji. Ten longplay jest jednym z bardziej niedocenianych polskich wydawnictw i z pewnością sporą ciekawostkę musi stanowić dla rzeszy fanów rockabilly na całym świecie.Osobną kwestią jest to, ze wykonawcę tych piosenek mało eksponuje się na okładce i tylko nadruk mało widoczny zdradza kto się kryje za tymi wykonaniami.


Co do składanki "Rock 'n' roll. Z tego co wiem doczekała się ona dwóch wznowień, choć kolor labela może mylić. Widziałem już tą płytę z labelem Muzy w kolorze czerwonym, niebieskim, żółtym i grafitowym.Stronę A otwiera Shakin Stevens and the Sunsets w łączonych piosenkach "It's rock n roll" i "I Told you so". Choć przewinęło się sporo płyt Shakina przez moje ręce to póki co tylko na tej składance spotkałem te piosenki. Na stronie B znaleźć można jeszcze jeden z pierwszych przebojów którym się Shakin lansował "Sexy ways". Standard ale w jego wykonaniu ten numer brzmi według mnie najlepiej, zupełnie jakby to on był jego autorem.Znajdziemy też ponownie grupę Flying Saucers w swojej kompozycji "Keep on coming" oraz dość unikalną rzecz a mianowicie "The south's gonna rise again" - rock n roll Jesse James'a z 1958r dziś już zupełnie zapomniany.Poza tym trochę klasyki w nowych odsłonach jak chocby "My bucket's got a hole in it" zaśpiewany przez Freddie "Fingers" Lee a wcześniej znany raczej z wersji Ricky Nelsona jak i doskonały "At my front door" w wykonaniu The Darts.Również w wykonaniu tej grupy usłyszeć tu można swingujący w atmosferze gangsterskiej "Love bandit" - kapitalna rzecz.Do całości swoje trzy grosze dorzuciła grupa Matchbox dwoma pozycjami "Make like rock n roll" oraz "Wash maschine boogie" By już nie rozpisywać się dodam jeszcze dwóch artystów odciskający swoje pięno na muzyce tej płyty, czyli zespoły The Pirates o którym może kiedyś przy okazji recenzji płyty jeszcze kliknę oraz Chas and Dave and Friends, którzy to umieścili tu bardzo niespotykaną i fajna interpretację pierwszego hitu Presleya "That's alright mama".

Te trzy płyty przecierały szlak dla innych z których większość ukazywała się już w latach 80tych i z tego co pamiętam tylko nieliczni głównie miłośnicy gatunku rockabilly (bardziej lub mniej świadomi co do samego nazewnictwa) potrafili okazać nimi zainteresowania.Do nich należały choćby płyty grupy The Whyos (kapitalne neo rockabilly) oraz niemiecka grupa anglojęzyczna The Continentals. Szkoda, że nikt wtedy nie wpadł na pomysł wydania Stray Cats.. no tak Stray Cats było nas topie w Europie i drogie.

 *(umownie sobie zacząłem kiedyś nazywać adapterami to co miało wkładki zwykłe a gramofonami te które potrzebowały przedwzmacniacza - wiem że to błąd bo inną genezę ma nazwa adapter ale tak łatwiej mi było roboczo rozgraniczać te dwa rodzaje sprzętu)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz