piątek, 15 czerwca 2012

Moje Mistrzostwa Euro 2012 - trzecie rozdanie


Na początek może z dwa oklepane żarciki w stylu Karola Sztrasburgera.Pytanie po meczu z Grecją: Panie Smuda co tam słychać - a bez zmian. Podobne po meczu z Rosją - e tam trochę się pozmieniało.Polska w szale. Polska z nadziejami. Każdemu udziela się nastrój Euro i emocje z tym związane, oczywiście każdemu normalnemu. Polska osiągnęła sukces remisując z Rosjanami.Słyszę to od dwóch dni wszędzie. Do licha jaki sukces ? Przecież to remis - jeden punkt tylko. Remis to utrata dwóch punktów. Od kiedy remis jest sukcesem ? Z jednej strony dmuchamy balon, że oto nasza reprezentacja to potęga a z drugiej strony uważamy za sukces remis z drużyną Rosyjską ? Chciałbym przypomnieć, że całkiem niedawno zespół z o wiele mniejszym potencjałem jak drużyna Polski a mówię tu o Lechu Poznań pokonała Manchester City w którego składzie grali zawodnicy lepsi od tych co grają obecnie w Rosji. To był sukces prawdziwy a ten co mi wciska się od kilku dni jest osiągnięciem mocno ubarwionym.Nie byłbym sobą gdybym nie wrócił do naszego nadwornego komentatora Szpakowskiego.



Siedemdziesiąta któraś minuta meczu. Nasi cały czas w ataku. Cały stadion krzyczy "jeszcze jeden, jeszcze jeden". Arshawin oddycha już przez rękawy i ledwie wraca na swoją połowę. Tłum szaleje bo widzi szansę na komplet punktów.Napięcie i nadzieja u szczytu w całym Narodzie a ten gamoń w telewizorze dyszy i krzyczy "jeszcze tylko dziesięć minut, byle wytrzymać. byle wytrzymać i nie dać sobie strzelić bramki !! " Kurde !!! Co wytrzymać ? co wytrzymać ? Tu nie ma co krzyczeć ze strachu przed Rosjanami a ryczeć z całych sił do mikrofonu "Dobić ich i awansować bo szansa ogromna. Jedna akcja, jeden strzał a Wtedy Czesi i Grecy będą mogli już nam skoczyć.Szpakowski jako wyrocznia ogłosił wszystkim, że oto Polski zespół odniósł sukces bo zremisował z drużyną Rosji.Może i to sukces ale jesteśmy na Euro a tu nie ma miejsca dla jedenastek, które remis uważają za osiągnięcie sportowe.Nie ma różnicy czy się wygrywa z Holandią czy przegrywa z Ukrainą.Tu nie ma miejsca dla średniaków.A jeżeli faktycznie remis z Rosją to sukces to radzę dajmy sobie spokój i zróbmy miejsce bardziej ambitnym drużynom.Oczywiście nie pozbawiam wartości tego co zrobili na boisku,bo i popatrzeć było warto, mecz ładny a remis w jakimś stopniu cenny. Nie zapominajmy jednak, że to turniej mistrzowski i skoro tu jesteśmy na nim to musimy mieć mentalność mistrzowską inaczej zawsze będziemy dostarczycielami punktów.

Jutro rozdanie trzecie. Mecz ponoć o wszystko,czyli od razu się pytam tak naprawdę o co ? O wyjście z grupy ? Wyjście z grupy to dla niektórych wszystko ? Sami się ograniczamy.Nasi piłkarze jak obejrzą powtórkę i okrzyki Szpakowskiego w trwodze "tylko wytrzymajmy" to sami uwierzą w to jak wiele osiągnęli.Później poczytają prasę, która ich utwierdzi jakiego wielkiego czynu dokonali.Polacy!!! Uwierzcie wreszcie. Wygranie każdego meczu na tym turnieju jest w zasięgu.Nie uda się - mówi się trudno ale nie można zakładać na początku, że coś się nie uda.Jak myślicie. Ilu kibiców na meczu Lecha z Manchesterem City liczyło się z wygraną Lecha ? Prawie wszyscy, bo po to tam poszliśmy. Wierzyliśmy,że możemy sprać lanie wielkiej. Remis z Juventusem po wygranej z City każdy przyjął umiarkowanie bo liczył na więcej.Euro to turniej gdzie nie ma faworytów. Patrzcie jak płaczą w Holandii jak Szwecja została skarcona. Jak Hiszpanie nie mogą się odnaleźć bo trawa za sucha.Więcej wiary i optymizmu.Jak się nie uda to bierzmy przykład z Irlandczyków którym jakoś duma nie przeszkadza w normalnym życiu a już w zabawie z pewnością a jak wygramy to róbmy to co Hiszpanie.

Za ilustracje posłużyły mi fotki znalezione na demotywatorach

Od czasu napisania tego tekstu spędziłem kilka godzin w internecie na wszelkich stronach poświęconych Euro. Oto co znalazłem na jednej z nich. Jak widać nie tylko w Polsce retoryka przed meczowa przybiera skrajne emocje,mieszając w to nawet  niczemu niewinnych bohaterów kreskówek dla dzieci. Przykre, że w tą stronę zmierza kibicowanie.Ktoś powinien się jednak otrząsnąć, bo plakat zamiast zagrzewać do walki raczej budzi niesmak.


wtorek, 12 czerwca 2012

Joan Jett and The Blackhearts - Great Hits (1996) - recenzja



                   Joan Jett - to jest tylko rock n roll - postać ważna w moim świecie muzycznym

Pod względem wizerunkowym Joan Jett to postać dziwna ale pod względem energii rock n rollowej to prawdziwy muzyczny dynamit i to z krótkim lontem.W Polsce swoją popularność zawdzięcza liście przebojów programu trzeciego i umieszczeniu na niej swojego pierwszego wielkiego hitu "I love rock n roll". Tak po prawdzie nie do końca jej bo piosenka ze sporą popularnością była już wykonywana wcześniej przez grupę The Arrows.A nawet zdążyła ją już nagrać wcześniej ona sama wraz z Sex Pistolsami.Jak na nią trafiła ? Będąc na koncertach w Anglii Joan usłyszała ją w telewizji i postanowiła nagrać ją również. Z jakim skutkiem wszyscy wiemy. Piosenka stała się mega przebojem i to światowym a riff z niej pochodzący rozpoznawany jest na równi z najpopularniejszymi jak choćby "Smoke on the Water".

Joan Jett nie wzięła się z nikąd. Byłą postacią rozpoznawalną na scenie muzycznej za sprawą dziewczęcej grupy rockowej The Runnaway.Zespół ten nie przetrwał próby czasu i przyjaźni pań i tak oto Joan weszła w lata 80te z pomysłem na swoją solową karierę.Powołała do życia nową grupę nadając jej nazwę Czarne serca i od tej pory zaczęła się tytułować jako Joan Jett and the Blackhearts. Wraz z grupą założyła też wytwórnię płyt Blackheart Records.Od 1981r do czasów obecnych wydała ona z grupą około dwudziestu płyt. Cały czas jest czynna zawodowo. Nagrywa płyty daje koncerty.Płytę o której tu napiszę Joan Jett wydała w 1996r i jest to podsumowanie jej piętnastolecia kariery solowej. Jak na zbiór typu "The Best Of" materiał muzyczny nie jest rozrzucony stylowo. Ona podobnie jak Stonsi od lat cały czas gra swoje klimaty i po swojemu, jednakowo od lat bez udziwnień w myśl zasady,że ma być power i ogólnie rock n roll. Stąd też pomimo tego, że to Greatest hits to wszystko brzmi tak jakby pochodziło z tego samego okresu a nawet kto wie czy nie brzmi to tak jakby to wszystko nagrane zostało na jednej sesji.

Znam muzykę z całej dyskografii Joan Jett, bo śledzę tą panią od czasów jeszcze listy trójki.Niektóre płyty były moją własnością, do niektórych miałem dostęp u kolegów.Inne pozyskiwałem na bazarach w formie kaset. Tak czy siak z jej płytami a dokładniej z muzyką z nich byłem od 1982r praktycznie na bieżąco.Dlatego z powodu znajomości całości materiału trochę inaczej bym poukładał tą składankę i dobrał bym zapewne niektóre piosenki które pominięto.No ale nie miałem na to wpływu co zresztą aż taką tragedią i to nawet dla mnie nie jest. Owszem jest tu kilka słabszych punktów i można było się kusić na inne piosenki bo wybór bogaty, ale to co znajdziemy nawet mnie satysfakcjonuje.

Wpierw kilka słów dla ludzi, którzy o płytach tej artystki nic nie wiedzą albo całą wiedzę opierają o jeden hit.Jej muzyka to połączenie rock n rolla z rockiem lat 70tych a wszystko to okraszone punk rockową energią. Zresztą co tu dużo pisać. jak ktoś zna "I Love rock n roll" to wie o co chodzi bo reszta repertuaru siedzi dokładnie w tym samym klimacie. Przy czym nie istotne jest to czy płyta wydana w 2007 roku czy 1982.Sporo u niej na płytach piosenek z drugiej ręki. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że w znacznym stopniu swój repertuar oparła o rzeczy nagrane już wcześniej przez innych. Covery pojawiają się zresztą nawet na płycie o której tu mowa.
                          
Przejdźmy więc do muzyki zawartej na tej składance. Mamy tu aż kilka coverów. Jedne należy traktować jako coś co dopiero za sprawą Joan Jett stało się przebojem a pozostałe śmiało określić próbą wskrzeszenia do takiego miana po latach. Oczywiście w tym gronie króluje mega hit "I love rock n roll" ale pojawia się na tej składance dopiero na pozycji 15, zupełnie tak jakby celowo chciano trochę zdewaluować jego wartość w całym repertuarze.Co mamy zatem z tych przeróbek ? Jest doskonała wersja piosenki "Crimson & Clover" zespołu Tommy James & The Shondells. Mamy Bruca Springsteena "Light on Day" wykorzystany również w ścieżce dźwiękowej do filmu "Jeden dzień z życia" w którym wystąpiła Joan Jett jako aktorka i to grając rockową piosenkarkę.Dodam,że u boku Michela J. Foxa.Kolejna porcja odgrzewanych melodii na tej płycie to "Everyday People" grupy Sly and The Family Stone's a także nowa wersja "Cherry Bomb" pamiętająca czasy jescze gdy Joan występowała w The Runnaways.Co dalej ? Kapitalna wersja Glitterowskiego "Do you wanna Touch(oh yeah)" oraz dobrze znane klasyki "Have you ever seen the rain" "Kredensów", i "Shout" (setki wykonań - najpopularniejsze to wesja Lulu). Trochę zabrakło mi rewelacyjnej wersji również Gliterowskiego hitu "I Love you love me love"- szkoda.Pozostałe utwory to już piosenki autorstwa Joan i kolegów z grupy.Pełnym blaskiem świeci chyba najbardziej metalowy kawałek Joan ze wszystkich na tym albumie a mianowicie "I Hate Myself for loving you" Zresztą bardzo duży przebój z 1988r oraz "I Need someone". Kiedyś się zastanawiałem (a było to jeszcze w okresie gdy uważałem, że każdy artysta poprzez styl w jakim gra przynależy do danej grupy odbiorców) kto jest głównym odbiorcą jej muzyki.Na heavy metalowców zbytnio bym nie liczył. Na  pop-rockowców również. Punk ? Też do końca nie , no chyba, że taki Ramonnesowy.Czyli dla kogo gra ? Jej muzyka to rock w czystej postaci, bez ideologii, bez patosu. Najlepiej oddają jej własne słowa to czym dla niej jest muzyka rockowa.Pozwolę sobie je zacytować "Pop to muzyka, która mówi: weź mnie słodziaku. Natomiast rock and roll wrzeszczy: jesteś mój, sukinsynu!"*. To po prostu prawdziwy rock and roll w najczystszej postaci.Fan i tak zna tą omawianą płytę a także i całą dyskografię. Polecam tą płytę tym, którzy tą artystkę lubią ale nie koniecznie muszą mieć wszystko co nagrała. Przekrój pierwszych 15 lat jej kariery solowej dobrze został tu podany a jeżeli czegoś mi tu brakuje to tylko z powodów moich własnych preferencji.
By uzupełnić całość dodam,że w 1988r byłem członkiem fan clubu Joan Jett and the Blackhearts.Do tej pory posiadam jeszcze jej autentyczny autograf na karcie wydanej przez zrzeszenie.(Miała tu być fotka  tego podpisu ale jak to w życiu u mnie bywa często schowałem ją w dobre miejsce i mam trudność z odnalezieniem, ale mam ją na pewno i uzupełnię jak znajdę)

Warto dodać, że do tej pory Joan wydaje płyty i to na swoim wysokim poziomie.Potrafi zapełniać sale koncertowe.Jest i była poważana w środowisku muzycznym. Mało kto wie ale nawet miała swój udział przy płycie "Trash" Alice Coopera.Sklasyfikowano ją również w gronie najlepszych gitarzystów rocka w pierwszej setce i to robionej przez magazyn Roling stone a nawet załapała się na 65 miejsce jako wokalista wszech czasów.

Poniżej link do jej ostatniego przeboju, zresztą tradycyjnie nie do końca jej ;)

Joan Jett and The Blackhearts - AC/DC (cover The Sweet)

Podaję również link do mniej znanego coveru Gary Glittera w wykonaniu Joan. Mój faworyt !!!

Joan Jett and The Blackhearts - I Love You Love Me Love - wersja live



No i tak by dopełnić. Joan Jett z okresu gdy jej skłonności do pań nie były jeszcze publicznie znane

Joan Jett and The Blackhearts - Crimson & Clover (cover  Tommy James & The Shondells) z 1982r - występ z 1983



* - cytat zaczerpnięty z artykułu Kochanka rock n rolla.Link do żródla
http://muzyka.onet.pl/publikacje/artykuly/kochanka-rock-and-rolla,1,4619574,wiadomosc.html

Covery jakie popełniła a które nie znalazły się na płycie Great Hits a warte są poznania (wybór niepełny)

Wooly Bully,  Tossin' & turnin ', I Love You Love Me Love, fun,fun,fun, Dirty Deeds, Love Hurts, Love Me Two Times, Wild Thing...

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Moje Mistrzostwa Euro 2012 - drugie rozdanie


Polska - Grecja 1:1- czy to zły wynik ? Co mają powiedzieć Holendrzy lub Holendowie jak to mawiał Szpakowski. Oni przecież przyjechali po mistrzostwo. Co mają powiedzieć Portugalczycy ? O Czechach nie wspomnę.Nasi zagrali całkiem dobry mecz a że Smuda zmian nie zrobił to i dobrze.Jedyne co mógł zrobić to zdjąć Obraniaka, Murawskiego przesunąć ciut do przodu z opcją szybkiego powrotu i wpuścić Kamila.Polska drużyna z pewnością nie trenowała gry w dziesiątkę i łatwiej było utrzymać na boisku to co funkcjonowało, może i byle jak ale jednak funkcjonowało, niż mieszać.Jutro rozdanie drugie i mecz z Rosją.Ocenę pozostawmy naszej drużyny do czasu po igrzyskach.Żal mi Irlandczyków.Taki sympatyczny naród i fajni otwarci, przyjaźni kibice a tu musieli mieć zwisające głowy.Choć humor im dopisywał nawet imprezując po porażce. Może po Euro obszerniej opiszę wczorajszą imprezkę.

A teraz kilka przemyśleń moich o tym co związane z Euro a co mi się zrodziło ostatnio w głowie.Pierwsza sprawa to, ze jednak Poznań nie ma najgorszej murawy w tym turnieju, choć nie wiem czy to powód do dumy bo wszędzie powinna być bez zarzutu.Gdańsk a w zasadzie UEFA w tym mieście dała ciała i mieliśmy mecz poniżej tego co mogłoby być ze spotkania Hiszpanii z Włochami.Druga sprawa dotyczy komentatora Dariusza Szpakowskiego. Kiedy do licha ten facet pójdzie na emeryturę. Bardziej beznadziejnego nie znam.Poza tym przynosi pecha. Jak do tej pory gdy on komentował nigdy nie wygraliśmy ważnego meczu. Wnerwiają mnie jego uwagi, stałe odnoszenie się do lat 70-80 i w ogóle  prowadzi wszystko bez emocji.Mamy lepszych ale układy robią swoje.Szkoda bo Szpak całe widowisko zazwyczaj psuje swoim beznamiętnym głosem.Przykład dobrego spikera sportowego to wczorajszy mecz Irlandia - Chorwacja, gdzie prowadził to Jacek Laskowski. Dla mnie bomba i Szpakowski niech się uczy bo na naukę zawsze czas.Martwi mnie jeszcze inna sprawa. Mało Poznania w mediach.Nie wiem dlaczego ale czuję pewną dyskryminację. Słyszałem kilka dni temu wypowiedź biskupa Wrocławskiego gdy odnosił się z czymś do Euro i powiedział mniej więcej tak...gdy niebawem rozpocznie się Euro 2012 i w Polsce na stadionach we Wrocławiu, Warszawie, Gdańsku itd...
Do jasnej Anielci !!!Poznań to nie  "i tak dalej" ale Poznań. Trudno było wymówić nazwę miasta ? Kolejna wnerwiająca kwestia to wypowiedź tego nawiedzonego idioty z Torunia (sorry za przymiotnik nawiedzony bo to słowo powinno kojarzyć się pozytywnie), który wygłasza mowę o tym, że nie widzi powodu by nie organizować manifestacji podczas Euro. W imię swojej głupoty podburza ludzi.Sabotażysta a na to uważam,że są paragrafy.No i jeszcze wspomnę jednego sutannika, który stracił kontakt z rzeczywistością.Po zakończeniu procesji Bożego Ciała podziękował wiernym za przyozdobione okien, zbudowanie ołtarzy oraz za to,że ubrali swoje samochody i to tak licznie we flagi.Tak, zapewne Boże Ciało według tego księdza było powodem obecności na parkingu parafii kilkudziesięciu aut przyozdobionych w barwy narodowe.

Kolejne moje przemyślenie to odczucia słuchowe z meczu Polska - Grecja.Czy tam w ogóle był doping dla naszej drużyny ? Kibice Lecha na stadionie w kilka tysięcy potrafią zrobić więcej wigoru niż  czterdzieści tysięcy gardem na Narodowym.Greków było lepiej słychać jak nas Polaków a było tych na niebiesko raptem  tylu co w narożniku.Nie mogli zorganizować przy pomocy zrzeszeń kibiców profesjonalnego wodzireja, z bębnami, z repertuarem ? Aby ten wpis miał też wartość edukacyjną dodam.Panowie kibice - "Gramy u siebie" to się krzyczy na wyjazdach a nie na własnym stadionie. Podobnie w złym tonie jest śpiewać "Nic się nie stało" bo ta przyśpiewka od lat uważana jest za pieśń wręcz haniebną i bardzo dołującą, że oto znowu klapa.Amatorka do bólu.Doping do bani i nie sądzę by coś się zmieniło na kolejnych meczach.Tym bardziej, że kibice nie wylosowali biletów.Za to gwiazdy z ekranów i zasłużeni traktujący udział w meczu jako atrakcję turystyczną podczas Euro.

Czasami też dochodzą mnie wieści które mnie na przemian drażnią lub bawią.Oto ktoś wpadł na pomysł by utworzyć strefę Jezus obok stref kibica. Cel ? Prowadzenie katechezy dla kibiców.Inny pomysł to partia SLD stworzyła tzw. strefę kibica dla przegranych drużyn, czyli jak któraś drużyna przegra to kibice zamiast bawić się normalnie mają pójść do SLD i tam się wypłakać.A może jako nagrodę pocieszenia dostaną naklejki do umiejscowienia na czole z napisem "Loser". Nie wiem co mają na celu takie i inne bzdurne akcje, których ponoć coraz więcej.

Jutro drugie rozdanie Polska - Rosja. Wierzę, że będzie to mecz przełomowy.Nikt nie każe nam go wygrać bo jest jeszcze pojedynek z Czechami o życie.Z Rosją pójdzie łatwiej bo przeciwnik bardziej grający niż pszeszkadzający. Do tego sporo smaczku dodaje pewność i czupurność kibiców rosyjskich, którzy świętując wypędzenie Polaków z Moskwy urządzą sobie przemarsz na stadion.Po wygranej z Czechami w piórka już obrośli a według mnie Czesi nie postawili zbyt ciężkich warunków.Jutro oczywiście już o 17 otwarta u mnie w domu ponownie strefa kibica, z tym samym składem. Podobnie jak Smuda nie dokonałem zmian i cztery te same gardła co przy Grecji będą wyć w dopingu przez całe 90 minut.

piątek, 8 czerwca 2012

Moje Mistrzostwa Euro 2012 - pierwsze rozdanie


Przeanalizowałem tekst polskiego hitu na Euro. Nie wygląda to zbyt dobrze. Piłka powinna lecieć w stronę bramki przeciwnika a nie hen wysoko.Dalej mamy stwierdzenie, że uda im się wygrać. Co u diabła znaczy słowo "Uda" ? Udaje się coś, gdy staje się przez przypadek.Tu powinno być twierdzenie konkretne, że wygrają, zwyciężą, zmiażdżą, rozszarpią, zdepczą. Po drugie. Kto tą piosenkę u licha będzie śpiewał na stadionie ? Wiadomo i tak,że polecą slogany na jakąś znaną melodię typu: "Nie dajcie dupy i wyjdźcie  z grupy" czy też "Koniec z dawaniem ciała na to czeka Polska cała" no może to drugie się mniej rymuje ale w końcu tu chodzi o treść a nie poezję.Z reguły jestem optymistą i to takim wręcz niepoprawnym. Podobno jak wchodzę na cmentarz to też zamiast krzyży widzę same plusy.Tak jest i teraz. Przed nami mecz z Grecją. Z kim mamy wygrywać jeśli nie z takimi drużynami ? Kiedy mamy to zrobić jak nie na turnieju granym u siebie w kraju ? Nie wyobrażam sobie innego scenariusza jak pewne zwycięstwo naszych.

Dziś u mnie w domu pierwsze zgrupowanie "Kadry Narodowej". W końcu od roku nam tłumaczą,że wszyscy  jesteśmy kadrą, więc się tego trzymam. Strefa kibica urządzona i to według najbardziej wyśrubowanych norm europejskich, czyli doskonały duży tv-izor, zwany u mnie w domu potocznie publikatorem podłączony pod system nagłaśniający dźwięk a co się z tym wiąże i emocje.Trunki schłodzone dokładnie do zalecanych temperatur. Wybór napojów do uznania rozgrywających. Jest stosowana ilość browarów pomimo alarmujących wieści, ze istniej możliwość że tego trunku zabraknie bo ponoć nie nadążają z produkcją.Ruda i czysta też jest gotowa a na wypadek gdyby dołączyły do nas nasze panie w zanadrzu mamy jakieś ziołowe paskudztwa tylko kobietom smakujące. Zakładam,że w słodycze nie pójdą ale i na taką ewentualność jestem przygotowany i jakieś rozpuszczone cukierki w alkoholu w barku są.Zresztą one pewnie zamkną się w pokoju obok lub nawet urządzą sobie alternatywne spotkanie bez meczu w jakimś wolnym lokum.Swoją drogą satyryk Marcin Daniec już kiedyś zauważył,że to dlatego kobiety żyją statystycznie dłużej od mężczyzn bo się piłką nożną nie interesują.  Głód zwalczymy sałatkami i pogryzaczami lub w przypływie lenistwa postąpimy stereotypowo i zamówimy to czym facet prawdziwy podczas meczów żywi się zawsze i o każdej porze, czyli pizza na telefon.Samochód pod domem też oflagowany według najnowszej mody, czyli z pokrowcami na lusterkach.Zaraz jeszcze zgram na płytkę zestaw hitów kibica polskiej reprezentacji. Sięgnę do archiwum i pewnie track lista wyglądać będzie następująco (część z longplaya "Polska gola z Mundialu 74, część z Mundialu 82 i inne co wpadły w ucho gdzieś tam kiedyś):

01. Po zielonej trawie piłka goni (z Mundialu 74)
02. Footbal, football, football (z mundialu 74 Rodowiczka)
03. Polska Gola (z mundialu 74)
04. Piłka w grze (z Mudialu 82 Krawczyk)

Nad resztą się zastanowię bo wybór dość spory, choć różnej jakości. Może nawet i te nieszczęsne Koko Euro Spoko wgram ale w wersji w jakiej to przerobiła grupa Bliss, dość mocno pod styl artysty Gotyie.Zresztą muzyka to sprawa tła w chwili reklam.Jedynie czego nie zapewniłem na odpowiednim poziomie to uroczystości otwarcia i występów artystycznych. Żadna z pań naszych nie będzie tańczyć na rurze i to z kilku zapewne powodów. Pewnie dlatego, że tego nie załatwiliśmy z nimi ? a może dlatego, że będą w innym domu o tym czasie na babskim wieczorku ? a może dlatego,że w domu nie mam rury ? No bo dlatego, że się wstydzą to nie uwierzę by to mógł być powód. Wstydzić to się można tego, że nie będzie się u boku swoich mężczyzn podczas jednego z najważniejszych dla nich wieczorów tego roku.

W okresie Euro z pewnością będę zajęty na maksa bo oprócz codziennie zajętych wieczorów meczami jeszcze czeka mnie "sporo pracy w pracy", no i jest to okres w którym przypada pewien ważny dla mojej przyszłości zawodowej epizod.Oprócz tego regularne zgrupowania naszej małej kadry narodowej. Dobrze że choć w "treningach" nie uczestniczymy bo człowiek nie miałby czasu trzeźwieć.Życzę wszystkim czytającym tego bloga wielu pozytywnych wrażeń z tej imprezy sportowej, która dla nas Polaków przybrała,zwłaszcza przez ostatnie lata rangi największej świętości. Oczywiście tylko dla prawdziwych Polaków. Bo prawdziwy Polak to każde nawet dziecko wie, że to w pewnej części: Katolik, alkoholik i kibic sportowy. Kto nie ma tych trzech wartości wzbudza podejrzenie i stąd się właśnie często wyłania kwestia wzajemnego zaufania. Kibicujmy więc wszyscy by później nie trafić na listy. W końcu czymś służby partii jedynie słusznej muszą żyć podczas igrzysk by się nie nudzić.Tym bardziej, że nasz były premier to ciapa a nie kibic. Ktoś mu oferuje w loży VIP miejsce na stadionie a on będzie w telewizorku oglądał bo mu tam towarzycho nie pasuje... kurcze co za pajac odrzucić taką możliwość.Nie, nie miało być o polityce i nie będzie... Polska !!! Polska !!! Polska !!! .. a kto ma ciut fantazji może i walnąć parafrazę i ryknąć You’ll never beat the Polish... a co ? my nie gorsi od Irlandczyków i też swoją historię mamy.