środa, 8 lutego 2012

Różne refleksje na temat audycji Nawiedzone Studio cz. 1



Dziś opowiem wam trochę o audycji radiowej, która swego czasu przewartościowała całkowicie mój gust muzyczny.Był to rok 2000 lub 2001.Przeżywałem wtedy fascynację nowo poznaną płytą Pendragonu "Not of this world".Posiadałem już w domu trzy wczesniejsze albumy tej grupy oraz sławną "Ever" grupy IQ. To w zasadzie była moja cała płytoteka art rockowa.Był to również okres w którym rozpocząłem słuchanie Nawiedzonego studia.Audycji nadawanej w rozgłośni radia Afera w Poznaniu.Prowadzi ją od prawie dwudzistu lat pan Andrzej Masłowski.W tym okresie (około 2000 roku) Nawiedzone studio grało sporo rocka artystycznego. Zdecydowanie więcej niż teraz. Moje uszy wystawione na częste i silne bodźce progresywne coraz bardziej i coraz chętniej chłonęły propozycje zasłyszane w eterze. O samej zawartości audycji napiszę w kolejnej odsłonie moich myśli za tydzień. Wracając do mysli głównej tego wpisu to dostrzegłem wtedy u siebie dziwne zjawisko polegające na bardzo silnym wpływie sugestii prowadzącego tą audycję Andrzeja na mój odbiór muzyczny tego co puszczał. Czasami zapowiadał i nadawał fragment jakieś płyty,którą wcześniej już znałem i nie lubiłem. Po wysłuchaniu jej w radio okazywało się, że mój stosunek do tej muzyki ulegał zmianie.Nie zawsze to też działało tak do końca, bo bywało i tak, że coś co spodobało mi się w audycji, to w późniejszym ponownym odsłuchaniu z płyty, budziło moje zdziwienie, co u licha mi się w tym podobało ? Jak to wytłumaczyć ? Chyba to po prostu magia radia i wpływ klimatu wytworzonego w danej chwili, gdy tego słuchałem.Być może moje wcześniejsze odsłuchy były mniej dokładne lub też nie był to właściwy czas by tego słuchać.Dlatego lubię poznawać nowe rzeczy poprzez tą audycję.Prowadzący nigdy nie stosuje zasady "idź na całość" i dozuje dawkę tak by można było skupić się na fragmentach, które w przeciągu kilku audycji potrafią ułożyć się w piękną całość.Zauważyłem również kilka zależnosci i zabiegów, które stosuje główny mistrz tej cotygodniowej ceremonii. Pierwsza z nich to układ nadawanych piosenek. Gdy do czynienia ma z nową płytą uznanego artysty, zawsze rozpoczyna prezentację jej od przypomnienia choć jednego utworu z płyt wcześniejszych. Często nie jest to piosenka okrzyknięta hitem a po prostu coś co zaitrygowało go wcześniej ale nie miało jakoś okazji być dobrze wylansowane. Po tym muzycznym wstępie następuje dość długi wywód słowny na temat nowej pozycji, okraszony wspominkami i porównaniami do innych płyt tego kogoś. Dopiero gdy atmosfera ciut zgęstnieje nadchodzi czas by zaprezentować nową muzykę.Wybór pada zazwyczaj na dwie piosenki, przy czym wśród nich nie ma według prowadzącego tej najlepszej. Ta najlepsza pojawia się dopiero w drugej odsłonie, czyli za tydzień. W przypadku plyty bardzo dobrej po tych dwóch piosenkach z nowej płyty następuje jeszcze kilka zdań i dopuszczona do emisji w eterze zostaje trzecia kompozycja. Dla mnie jest to informacja, że skoro w dniu premiery płyty w Nawiedzonym Studio nadano aż trzy piosenki z takiej płyty to całość musiała na prowadzącym wywrzeć znakomite wrażenie i materiału do zaprezentowania jest tak dużo, że można sobie pozwolić aż na trzy numery na starcie. Gdy w premierze biorą udział tylko dwie piosenki, to czuję, że z tego krążka jeszcze zaledwie może z dwie kompozycje zasłużą na publikację radiową. Drugą prawidłowość "audycyjną" jaką zauważyłem to nie podawanie nazwy artysty zanim nie zostanie nadana pierwsza piosenka. Uważam ten pomysł za znakomity i świadczący o bardzo dobrej orientacji w psychologii słuchaczy. Zapewne ten pomysł wynikł z olbrzymiego doświaczenia w prowadzeniu audycji ale i tak uważam to za przejaw geniuszu. Grono słuchaczy Nawiedzonego to przeważnie ludzie już trochę osłuchani i mający swoje preferencje muzyczne. Często są oni uprzedzeni do pewnych artystów z bliżej nieokreślonych powodów. Zazwyczaj to uprzedzenie powiązane jest z nieznajomością większości muzyki tego kogoś. Kto w końcu słucha tego czego nie lubi ? Nadanie piosenki bez zapowiedzi powoduje, ze rozpoczynamy coś słuchać bez uprzedzenia .Czasami muzyka na tyle dobrze się broni, że po uzyskaniu wiedzy kto za tym stoi, nasze podejście do artysty nielubianego zaczyna powoli się zmieniać. Trzecia prawidłowość to przeznaczanie na pierwsze godziny audycji materiału muzycznego uważanego powszechnie za ten najbardziej atrakcyjny na daną chwilę. Prowadzący wie ,że nie każdy dosłucha audycji do końca z uwagi na porę. Stara sie więc, by muzyka według niego najbardziej atrakcyjna była wysłuchana przez jak największą grupę ludzi. Dlatego muzyka bardziej wyrafinowana pojawia się później. Ostatnia prawidłowość to inspiracje. Czasami potrafię w pewnym przybliżeniu domysleć się co będzie w audycji. Pierwsza inspiracja Nawiedzonego to na pewno premiery nowych płyt. Są wykonawcy, którzy zawsze się pojawią w audycji, gdy wydadzą coś nowego. Nawet jeśli będzie to coś kipskiego to i tak będą. Może nie z dwoma, trzema piosenkami ale jedna zawsze zabrzmi. Druga inspiracja to gazeta często krytykowana przez Nawiedzonego Andrzeja, czyli "Teraz Rock". Pojawienie się dobrej wkładki lub artykułu zazwyczaj sprawia, że Andrzej chwyta za te płyty w domu. A jak sobie ich posłucha to i ma ochotę tym sie z nami podzielić. Inspiracją dla układu programu także są koncerty odbywające się na terenie naszego kraju.Pozostałe pomysły czerpie z rozmów przeprowadzanych ze znajomymi, którzy czasami w sposób nieśwadomy dla siebie potrafią naprowadzić na coś co zagrane zostanie w audycji.

To co napisałem to kilka przemysleń "nieuczesanych" odnośnie samego prowadzenia, czyli formy. Na temat zawartości muzycznej nie odważę się póki co nic napisać.Temat bowiem jest na bardzo długą wypowiedź i to dość osobistą.Z pewnością jeszcze wrócę do tego tematu, bo wart jest tego. Tym bardziej, że dla wielu słuchaczy stanowi on już w pewnym sensie zjawisko kulturalne Poznania.



Temat o tej audycji rozpocząłem ciut od tej strony mniej atrakcyjnej ale wierzcie mi,że w ogóle zamierzałem pisać o czymś zupełnie innym niż o tym.Wyszło jak wyszło i chyba nawet dobrze, bo program ten wart jest jak największej promocji, również w internecie. Choćby dlatego, że audycja nadawana jest także i w tym medium. 


1 komentarz:

  1. Czasami się zastanawiam, czy muzyka zajmowałaby tak istotne miejsce w mym życiu, gdyby nie Nawiedzone Studio? Jeśli nawet to zapewne kolekcja płyt, która posiadam byłaby zdecydowanie uboższa. Nawiedzone Studio - nieustanne źródło inspiracji. Pan Andrzej - "Muzyczny Misjonarz".

    OdpowiedzUsuń