środa, 21 listopada 2012

ABBA - Super Trouper (1980) - recenzja


Jeżeli do poprzednich dwóch płyt miałem pewne zastrzeżenia tak do tego albumu trudno mi się przyczepić. Zanim go zrecenzuję winien jestem kilka wyjaśnień. ABBĄ zachwyciłem się w wieku 9 lat. ABBA w tym okresie wydawała w Polsce swoje dwie płyty (wiadomo które). Istnienie grupy w latach 1974 - 1982 analogicznie obejmuje u mnie okres mojego życia w przedziale 6 - 14 lat. Z uwagi na mój ówczesny młody wiek pisząc posiłkuję się obecnymi odczuciami ale często mieszam je ze wspomnieniami z dzieciństwa. Stąd czasami niektórym może się wydać dziwne w jaki sposób postrzegam wybrane albumy tej grupy. By od razu rozwiać wątpliwości płytę "Super Trouper" mogę oceniać już tylko z pozycji dzisiejszej.W 1980r jak się ona ukazała ABBA była mi muzycznie już obojętna. Oczywiście dalej lubiłem pierwsze trzy (Waterloo, ABBA, Arrival ) ale reszta nie pociągała mnie w ogóle. W świadomości gdzieś tam przewijały się strzępy, urywki z kolejnych płyt Szwedów ale ja wtedy byłem już opętany muzyką rockową a zwłaszcza klasyką rock and rolla, rockabilly no i doświadczałem rzeczy najpiękniejszej na świecie, czyli poznawałem a w zasadzie odkrywałem The Beatles.By prawdę napisać to dopiero ostatnia płyta "Visitors" nadana w trójce w okolicach 1982r zapowiedziana, że to już ostatnia płyta ABBY przykuła moją uwagę."Super Trouper" wtedy znałem tylko z tytułowej piosenki, która gościła w radiu dość często no i znałem wygląd okładki, gdyż ta płyta dość często widywana była w komisach i na giełdach płytowych.

Mój renesans na słuchania ABBY nastąpił dopiero w początkach lat 90tych i to wtedy dopiero dobrze poznałem zawartość albumu "Super Trouper".Myślę że te dwadzieścia lat słuchania tej płyty pozwoliło mi wyrobić sobie dość dobrze opinię o niej. Czas się więc podzielić tymi odczuciami.


Całość otwiera piosenka "Super Trouper" będąca wizytówką tego albumu. Piosenka utrzymana w klimacie disco, choć w roku 1980 muzyka disco brzmiała już inaczej.Widać panowie lekko przeoczyli ten fakt będąc przez ostatni okres w ciągłym galopie. Zresztą tekstem  w tej piosence dają temu upust. Co od razu rzuca się w uszy to, że pomimo progresji w graniu kompozycja ma ponownie piosenkową lekkość jak hity z pierwszego okresu działalności zespołu. Zaraz po niej rozpoczyna się "The winner takes it all" i jest to według chyba wszystkich miłośników grupy najlepsza w ogóle piosenka zespołu.Dodatkowo smaczku dla fanów dodaje ścisłe powiązanie tekstu, wokalistki (w tym przypadku Agnethy) z faktami z jej życia prywatnego. Agnetha w tej piosence wspięła się na szczyt perfekcji tworząc wspaniałą interpretację i pokazując swój cały talent wokalny.Co ciekawe Bjorn zapytany o genezę powstania tej piosenki otwarcie mówi,że to on jest autorem tekstu i że nie odnosi się on w ogóle do ich życia prywatnego.Swoją drogą uważam, że trzeba było wtedy mieć tupet by w okresie tuż po rozwodzie swojej byłej żonie kazać zaśpiewać ten tekst, nawet jeśli uważa się, że nie ma on nic wspólnego z doświadczeniem jego już byłej zony.

 
 ABBA - "The winner takes it all"


(tłumaczenie na j. polski - autor nieznany)

Nie chcę rozmawiać o tym co przeżyliśmy
To rani mnie, to teraz jest już historią
Rozegrałam swoje karty jak i ty swoimi grałeś
Nie ma już nic więcej do powiedzenia,
więcej asów nie ma w tej grze

Zwycięzca bierze wszystko, przegranemu zostaje niewiele
Po drugiej stronie Wiktorii taki już jest los

Leżałam w twych ramionach, myślałam - tam moje miejsce
Sądziłam, że to ma sens, Zbudowałam mur ochronny
Zbudowałam dom, myśląc, że w nim będę silna
Byłam głupia grając według reguł
Bogowie rzucają kostkami do gry, bez emocji
A ktoś na ziemi, traci kogoś bliskiego

Zwycięzca bierze wszystko,przegrany musi upaść
Zasady gry są proste, dlaczego miałabym narzekać

Powiedz, czy ona całuje cię jak ja ciebie kiedyś całowałam ?
Czy czujesz to samo, kiedy wykrzykuje imię twe ?
Gdzieś w głębi Wiesz, że tęsknię do ciebie
Lecz co mam powiedzieć ? Zasad trzeba się trzymać
Sędziowie wydadzą wyrok.Tacy jak ja muszą się z nim zgodzić
Widzowie, ciągle na drugim planie, Nowa gra, nowe szczęście
Kochanek czy przyjaciel ? Coś małego czy dużego ?

Zwycięzca bierze wszystko

Nie chcę już rozmawiać, Bo to mnie smuci
Rozumiem cię. Przyszedłeś, by przywitać się
Przeprosić chcę, że czujesz się źle
Widząc mnie spiętą, Niepewną siebie
Widzisz

Zwycięzca bierze wszystko
Zwycięzca bierze wszystko
Gra znowu się zaczyna
Kochanek czy przyjaciel ?
Coś dużego czy małego ?
Zwycięzca bierze wszystko

Fani od razu dorobili otoczkę obyczajową do tej piosenki bo porównań i odwołań w tekście do wizji jaką miała większość miłośników było sporo. To chyba głównie przez tą piosenkę Agnetha dorobiła się wizerunku tej najbardziej pokrzywdzonej przez "niedobrego" Bjorna. Prawda co do rozpadu małżeństwa była bardziej złożona i trudno tu mówić o jakimś porzuceniu jednostronnym kogoś.Piosenka odniosła ogromny sukces, jakiego nawet członkowie zespołu nie przewidywali. Bjorn z Bennym nawet w wywiadzie bagatelizowali wielkość tej kompozycji uważając ją za nic specjalnego, zwłaszcza w kwestii melodii.

Po tym popisie Agnethy na płycie mamy piosenkę "On and on and on". Wprawne ucho dosłucha się w niej pomysłu zaczerpniętego z "Good Vibrations" Beach Boysów ale może to zbyt daleko idące porównanie i zbieżność powstała zupełnie przypadkowo.Przy dwóch pierwszych utworach, ten trzeci nie wypada aż tak okazale ale to w dalszym ciągu solidna i barwna kompozycja.Za to kolejna piosenka "Andante, andante" to ukłon dla miłośników kompozycji typu "Fernando", "Chiquitta". Wydana nawet na rynku południowo amerykańskim na singlu. Ma ten sam klimat tzn. łagodność połączoną z melancholią.Zamyka pierwszą stronę "Me and I". Piosenka o rozdwojeniu jaźni,zresztą nawet do Jekyll i Hyde'a odwołuje się tekst.Polecam tą piosenkę bo naprawdę fajny to kawałek, zwłaszcza  gdy zwrócimy uwagę na tekst.

Stronę B otwiera piosenka taka trochę niby okolicznościowa "Happy New Year" ale w tekście przewija się refleksja nad przemijaniem kolejnych nadzieii i życzenia szczęśliwego nowego roku dostają tutaj dość gorzką otoczkę.Naprawdę kolejny świetny tekst ubrany w piękną melodię.Sporo na tym albumie jest nostalgii. "Our last summer" zapewnia nam ją w dawce wręcz gigantycznej. Kto wie czy to nie jest najładniejsza melodia na tej płycie. Gdyby nie wymiar emocjonalny na "The winner takes it all" ta piosenka byłaby zdecydowaną faworytką całości tego wydawnictwa.Pomijam już tu łatwość identyfikowania się z tekstem każdemu słuchaczowi. Kto w końcu nie ma co wspominać z przeszłości, zwłaszcza dawnej miłości ? Przepiękna piosenka. Jedna z najlepszych w całym bogatym dorobku ABBY.Kolejna piosenka "The Piper" odwołuje się do muzyki folkowej i to zarówno smaczkami muzycznymi jak i tekstem. Dziwna to kompozycja bo składa się ona jakby z trzech prawie identycznych fragmentów różniących się  tylko tekstem.Dodam że to jeden z moich ulubionych tekstów tej grupy pomimo, że w sumie jest dość prosty. Pomysł na niego kto wie czy nie zrodził się z opowieści o szczurołapie, który za pomocą muzyki wyprowadził z miasta gryzonie. Jeżeli moja teoria jest chybiona to ja i tak znajduję pewną analogię w tym tekście do tej opowiastki, stąd moje odczucia.Kolejna hit z tej płyty to "Lay all your love on me" i tu już nie ma mowy o kompromisie. To typowe disco made in 1980r.Brzmienie, rytm,te syntezatory w tle i mocno zarysowany rytm to esensja tego stylu w 1980r. Zawsze mnie dziwiło dlaczego tą płytę każdy określa jako typowo dyskotekową, gdy tak naprawdę tylko jeden utwór na niej, właśnie ten jest osadzony w tym gatunku.Kończący całość "The way old friends do" to taka trochę "ogniskowa" piosenka coś w stylu znanej na całym świecie i to w różnych językach śpiewanej, starej szkockiej pieśni "Auld Lang Syne".U nas popularnej jako "Ogniska już dogasa blask". W tym przypadku akurat tematem głównym jest stara sprawdzona przyjaźń.Piosenka wzruszająca z klimatem "kominkowym" lub jak kto woli ogniskowym.

Z tego albumu wykrojono sporo singli bo chyba osiem.Oczywiście nie wszystkie ukazały się wszędzie ale warto odnotować, że aż dwa numery zdobyły pozycję pierwszą na listach angielskich a także i w USA ABBA zaliczyła pozycję numer jeden.W reedycji płyty dodano jako bonusy dwie piosenki: "Elaine" oraz "Put On Your White Sombrero". Obie doskonale uzupełniły całość i szkoda, że nie upchnięto ich na płycie wcześniej.

Przy pisaniu recenzji płyty "Arrival" napisałem celowo, że było to szczytowe osiągniecie zespołu pod względem sukcesu komercyjnego. Album "Super Trouper" za to uważam za szczytowe osiągniecie artystyczne. Oczywiście artyzm tutaj nie przeszkodził przebojowości.Ocena pięć gwiazdek w pełni usprawiedliwiona. Szkoda tylko, że większość w tym i ja tą płytę doceniło po czasie. W 1980r stosunek do ABBY w większości u młodych był trochę lekceważący.ABBA stawała się wtedy zespołem starszego pokolenia, czyli tych co pamiętali okres ich kariery z pierwszych trzech płyt.Dla młodych rodził się wtedy new romantic, nowa fala rządziła na całego a w muzyce pop, zwłaszcza w Niemczech, Polsce i Rosji do łask zaczynały wracać piosenki pochodzące ze słonecznej Italalii. Póki co śpiewane jeszcze w rodzimym języku.

1 komentarz:

  1. Tak obiektywnie patrząc, to jedyna płyta ABBY bez jakiegokolwiek "smroda". Najbardziej równe wydawnictwo. No i zawierające chyba największy hit grupy The Winner Takes it All, chyba że za takowy uznamy Dancing Queen. Jest zróżnicowana, ale klimatycznie bardzo spójna. W sumie dość melancholijna. Mnie najbardziej ujmuje utwór nr 4. Coś pięknego, a co najważniejsze Benny zręcznie uniknął taniego sentymentalizmu. Jednocześnie to płyta zespołu dojrzałego, który doskonale wie, co chce osiągnąć. Jest tu ta młodzieńcza lekkość, ale połączona z wielką dojrzałością, bez ciężaru gatunkowego The Album i następnego albumu. Dla mnie najlepszy album grupy.

    OdpowiedzUsuń