środa, 31 lipca 2013

Moje "Magical Mystery Tour" - wakacje 2013

Ten wpis zrobiłem na pamiątkę i to głównie dla siebie...w końcu bloga ponoć pisze się dla siebie a jeżeli kogoś zainteresuje... lub podsunie pomysł na jakąś wycieczkę to tym bardziej  warto było mi go zamieścić.

Gdyby tak jeszcze taki rejs odbył się na jachcie daleko od gwaru innych turystów.....

Właśnie ogłaszam powrót z mojego pierwszego od lat wypadu na spontaniczne wakacje.Większość wyjazdu zaplanowana została w ciągu zaledwie godziny. Oczywiście w miarę jak nadchodził czas wyjazdu dopracowano w planie szczegóły. Pewnego wieczoru po prostu usiadłem w fotelu i pomyślałem sobie a właściwie zadałem sobie pytanie. Gdzie jeszcze nie byłem i co tak naprawdę chciałbym w naszym ojczystym kraju zobaczyć. Myśli poszybowały od razu do  czasów beztroskich, gdy jako dzieciak chłonąłem wszystko nowe i potrafiłem jeszcze marzyć. Dziś marzy się już inaczej i chyba ciut mniej. Nierealne pragnienia męczą a realne nie są aż tak już emocjonujące.Za dzieciaka wszystko było proste a przynajmniej takie pozostało mi w pamięci.Wakacje zawsze kojarzyły mi się z obrazem: słońca, jeziora, lasów. Co dziwne zawsze jako młokos jeździłem nad morze ,czasami w góry. Jezioro było zawsze substytutem dla innych miejsc. Skąd więc to upodobanie ? Być może z tego, że będąc ówczesnym małolatem sporo czytałem i nie jak to dzisiaj Harrego Pottera a tradycyjne pozycje polskich autorów. Wśród nich prym wiódł niejaki Nienacki z całą serią o Panu Samochodziku.Przez lata w pamięci zachował mi się prawie każdy szczegół z opisów różnych miejsc gdzie opisywana była akcja. Tak siedząc sobie w fotelu pomyslałem a dlaczego by wreszcie nie zapełnić białej plamy na "mapie miejsc gdzie mnie w Polsce jeszcze nie było" ?

Od tego pomysłu wszystko poleciało już szybko.Wiedziałem że na pierwszy ogień pójdzie Iława leżąca nad jeziorem Jeziorak, którym to (nigdy go nie widząc) od zawsze byłem zafascynowany. Głównie za sprawką Nienackkiego chyba.W rezultacie nastąpiła lekka zmiana (ale to z przyczyn technicznych bardziej) i wyprawa, którą w myślach sobie nazwałem "Magical Mystery Tour" rozpocząłem ciut inaczej, zresztą całość wyprawy było o wiele dłuższe i bardziej intensywne nawet niż zakładałem..Poniżej by nie opisywać za dużo pozwoliłem zamieścić sobie fotorelację. Sporo zdjęć zrobiliśmy (ponad 1500). Tu wybrałem tylko niektóre jak i wybiórczo potraktowałem miejsca zwiedzane.

Wyjechaliśmy w Poniedziałek i na pierwszy nocleg wybralismy Ostródę leżąca nad jeziorem Drwęckim. Po drodze zatrzymaliśmy się w Toruniu. którego dziwnym zbiegiem okoliczności nigdy wcześniej nie miałem okazji zobaczyć z bliska. Zwłąszcza starówki. Toruńczycy !!! Możecie być dumni z urody waszego miasta.Kolejnm przystankiem przed Ostródą był Radzyń Chełmiński. Niby mała mieścina (wiocha) i tak jakoś mało popularne miejsce a jednak zawiera niebywałą atrakcję. Jest nią zamek pokrzyżacki a dokładniej jego ruiny. Każdy je na pewno  widział choćby w pierwszych dwóch odcinkach serialu typu "kultowe filmy dla młodzieży" - Pan Samochodzik i Templariusze. To tam bohater znalazł na murze tajny znak Templariuszy. Nie chwaląc się mi też się udało odnaleźć... zapewne jak każdemu ;-) .Zachwyca w tych ruinach to, że są one dostępne. Nie zostały odbudowane. Tam czas się zatrzymał. Wspaniałe romantyczne miejsce - polecam wszystkim.

Ruiny zamku krzyżackiego w Radzyniu Chełmińskim

Odnależiony znak Templariuszy
W tym zamku nakręcono kilka scen do serialu o Panu Samochodziku

Wejść można było praktycznie w każde miejsce tych ruin
Tutaj wrdapałem się po prowizorycznych schodach na jedą z wież
Jedne z najpiękniejszych ruin - wspaniałe miejsce

Kolejny dzień to kolejna atrakcja. Rejs z Ostródy do Iławy poprzez sieć śluz, kanałów i jezior. Rejs trwał ponad siedem godzin, gdzie do woli rozkoszować można było się pięknem Oberladiche Kanal. Niestety nie udało się załapać na pochylnie, gdzie statki przecigane są przez góry ale i tak radocha spora a do tego prawie trzy godziny na wodach Jezioraka.... bezcenne zobaczyć  wyspy Gierczak, Bukowiec (niestety Czaplak omineliśmy). Pochylnie póki co są w remoncie i mają być otwate chyba w 2015r

Własnie opuszczamy śluzę zieloną
Binduga na Jezioraku - ile za dzieciaka się człowiek naczytał o tym miejscu...

Kolejny dzień i kolejne nadrabianie zaległości z nieobecności wcześniejszej w pewnych miejscach. Kierunek Malbork i potężny ponoć największy w Europie zamek średniowieczny. Kilka godzin zwiadzania, wpierw z przewodnickiem , później już indywidualnie.Mnóstwo kapitalnych fotek a wieczorny spacer wzdłuż murów to poezja, którą zrozuieć mogą tylko wrażliwcy i klimaciarze.

Malbork 2013
W zasadzie tutaj mógłbym wrzucić prawie pięćset fotek a każda ładniejsza od poprzedniej

Drugiego dnia pobytu w Malborku za cel obraliśmy zamek w Kwidzynie, kolejny w Sztumie oraz w Gniewie. Kwidzyń podobnie jak Malbork to bajka dla fanów średniowiecznych budowli. Sztum ? Szkoda że wyniszczały i praktycznie mało co z niego pozostało i przy gigantach okolicznych  raczej skromna budowla. Do Gniewu tego dnia nie dotarliśmy bo nawigacja doprowadziła nas do przeprawy promowej, kóra została zlikwidowana parę lat temu (Warto upgradować mapy).Widziałem więc majestatyczną budowlę po drugiej stronie Wisły a nie bardzo miałem ochotę nadrabiać kolejne 80 km.Co się odwlecze...

Sztum i fragment zamku pokrzyżackiego - miła okolica ale atrakcja jeśli chodzi o zamek to przeciętna. Bardziej jest to coś takiego na czas rozprostowania kości podczas podróży niż specjalną wycieczkę poznawczą.
Fragment zamku w Kwidzynie. Dokładnie to dojście do wieży Gdanisko. Jaką funkcję spełniały wieże
o takich nazwach ci co byli to wiedzą.
Zamek pokrzyżacki w Gniewie
W ten oto sposób Wisła nas zatrzymała a oberwało się nawigacji 

Kolejny dzień wyprawy i kolejne atrakcje w kolejnej miejscowości.Tym razem przeskok nad morze. Dość już zamków, ruin i jezior. Czas na słońce i rozrywkę.Wybór padł na Gdynię bo nie przepadamy za plażami a w Gdyni jest atrakcja którą byłem zainteresowany w sposób szczególny. Ilekroć byłem w tej miejscowości nigdy nie udało mi się zwiadzić ORP Błyskawicy. Muszę nadmienic, że jestem "starym" miłośnikiem historii w tym w szczególności wojen morskich. Błyskawica to dla mnie świątynia i żywy pomnik.Tym razem się udało. Wczeeśniej zawsze trafiałem na remonty lub zamknięcia z różnych okazji.

Ten okręt mógłbym zwiedzać tak długo jak Malbork ale zlitowałem się i w 40 minut załatwiłem swoją potrzebę pobytu na tym "dowodzie historii". Zresztą w ręce trzymałem już bilety na prom do Jastarnii....
W trakcie godzinnego rejsu uszczęśliwił mnie widok dla szczura lądowego wręcz fascynujący.
Na moich oczach wnurzył się w niedalekiej odległości od naszego promu okręt podwodny.
Kolejne godziny to pobyt w Jastarni, smażona rybka i takie tam... jak to nad morzem 

Jednym słowem morze i plażę zaliczyłem, krótko ale jednak. Powrót promem z powrotem do Gdyni tego samego dnia. Miał być jeszcze Sopot w planie tego dnia ale ... w koncu to wakacje a nie maraton i do tego na czas. Ostatniego dnia pobytu na tym moim "Magical Mystery Tour" to zwiedzanie Gdańska (też o dziwo jeszcze akurat w tym jedynym mieście z całego trójmiasta nie byłem). Trafiłem idealnie - Jarmark Dominikański. Zapaleńcom płytowym nie muszę tłumaczć co można kupić na straganach kolekcjonerskich. 

Ja przetrzebiony z kasy pozwoliłem sobie na kilka ogólno dostępnych ciekawostek ale kilka rarytasów przeszło przez moje rączki również. No dobra.. przyznam się bo w końcu to blog muzyczny.  Kupiłem dwa albumy (wsio na winylach) brakujące mi  Kate Bush : "Sensual World" i "Never for ever", dwa albumy regularne (pierwszy i drugi) Cyndi Lauper oraz dwa klasyki: Marillion "Clutching At Straws" i Peter Gabriel "So"... no i tak na dokładkę Tracey Ulmann ale kto o niej pamięta... Całość kosztowała mnie około 100 zł - niewiarygodne ? a jednak prawdziwe. Dodam,że stan płyt bardzo dobry. Po południu spotkaliśmy się jeszcze z moim kolegą - tubylcem, który skrzętnie nas oprowadził po ciekawostkach Gdańska i pokazał sporo drobiazgów i smaczków, które zazwyczaj umykają uwadze turystom. ) Dzięki Jacek za fajne popołudnie). Zakończeniem dnia w Gdańdku był koncert Urszuli ale sporo odpuściłem sobie z tego występu. Dzień był naprawdę długiiiii..

Tego miejsca gdańszczanom zazdroszę.

Siódmego dnia przyszło nam się pakować i wracać do domu. W drodze powrotniej oczywiście już będąc z właściwej strony Wisły zajrzałem do miasta Gniew i obejrzałem ten zamek którego nie widziałem z powodu przeszkody wodnej. 

Zamek pokrzyżacki w Gniewie. Pomimo wszędobylskiej tam komercji to swój urok ma.
Dobrze jednak, ze ruiny w Radzyniu Chełmińskim nie spotkał los podobny i nie zatraciły dziewiczości i tego romantyzmu. Gniew odrestaurowany zamek będący połączeniem starego z nowoczesnością. Ciekawy eksperyment pod warunkiem, ze to tylko jeden przykład takiego ratowania zabytków.


W sumie podczas tego mojego tourne zwiedziłem i przeżyłem:

- zwiedziłem starówkę Torunia
- zwiedziłem ruiny zamku krzyżackiego w Radzyniu Chełmińskim (ten z filmu o Panu Samochodziku)
- zwiedziłem kościółek w Okonku (tam kręcono również Pana Samochodzika a wieś występowała pod nazwą Kortumowo)
- zwiedziłem Ostródę
- popłynąlem w wielogodzinny rejs do Iławy zwiedzając kanały, śluzy i Jeziorak (również miasto Iławę)
- zwiedziłem zamek w Malborku jak i samą miejscowość
- zwiedziłem zamek w Kwidzyniu
- zwiedziłęm a raczej tylko obejrzałem  zamek w  Sztumie
- zwiedziłem ORP Błyskawicę w Gdyni jak i marinę
- odbyłem rejs z Gdyni do Jastarni i z powrotem
- zwiedziłem Jastarnię
- zwiedziłem Gdańsk (dokładnie to starówkę, marinę)
- buszowałem po Jarmarku Dominikańskim
- zaliczłem koncert Urszuli
- zwiedziłem zamek w Gniewie


Warto na zakończenie tego wpisu wysnuć jakąś płętę lub złotą myśl przewodnią ale nie będzie żadnej gadki o wyższości wakacji w kraju nad zagranicznymi. Patriotycznych odruchów również nie będzie. Dla mnie to były fantastyczne wakacje bo w tydzień odwiedziłem prawie wszystkie miejsca, które chciałem widzieć już od dzieciństwa a coś takiego zrozumie tylko ktoś taki który sam już coś takiego przyjemnego sobie sprawił choć raz w życiu. Tym bardziej,że będąc na etapie w którym powoli coraz częściej zaczynam (y) wspominać niż marzyć konfrontaja wizji z lat młodości z rzeczywistością wypadła porównywalnie dobrze.

Ciekawe co za rok w wakacje ? 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz