czwartek, 5 lutego 2015

Top 100 ulubionych płyt jadisa - czyli moje upodobania w pigułce cz 1 (pozycje od 100 do 81)


Wpis ten robię bardziej dla siebie niż w celach kreowania wieści muzycznych. Fajnie będzie kiedyś poczytać jakie miałem upodobania i co się z czassem zmieniło.Tak się złożyło,że blog mimo wszystko prowadzę w oparciu o płyty, które mam ochotę w danych chwilach opisać. Nie do końca odzwierciedlają te moje publikacje to co faktycznie uważam na co dzień za najlepsze. Wiele pozycji omijam lub wręcz pomijam a które mają dla mnie znaczenie specjalne. Stąd pomysł by upublicznić mój ranking top 100 płyt, które uważam za szczególne. Tworząc go zrobiłem pięć grup po dwadzieścia pozycji. Robiąc selekcję dzieliłem pozycje i przypisywałem do grupy. System znany z lig piłkarskich. W grupach dopiero ustawiałem kolejność. Dzięki temu otrzymałem w miarę wiarygodną listę. Łatwiej bowiem jest zastanawiać się nad pozycjami pewnych płyt gdy wiadome dla mnie super pozycje od razu wyrzucone są do zbioru wyższego. Jeżeli miałem jakieś dylematy co do pozycji to raczej w ostatnich dwóch dwudziestkach. Pierwsze trzy grupy, czyli miejsca od 1 do 60 raczej w większości są zgodne z moim stanem upodobań faktycznym i chyba ten układ dominuje u mnie juz od pewnego długiego czasu. W rankingu nie ma płyt polskich z jednym wyjątkiem ,ale nie traktuję jej stricto jako wydawnictwo polskie.Od razu nadmieniam,że nie mam wszystkich płyt z tej listy (zdecydowana większość jest u mnie na półce) ale jest to przejściowe, gdyż te braki znajdują się na liście zakupowej, którą systematycznie realizuję.

Dzisiaj prezentuję pierwszą część listy, czyli pozycje od 100 do 81. Każdej przypisałem choć jedno zdanie komentarza.Kolejne pozycje myślę, że pojawiać się będą w dość krótkim przedziale czasowym. Na pewno oprócz tego rankingu przedstawię później ale to już jednym wpisem listę piosenek, którą sobie zatytułowałem "Soundtrack of my life" (spapugowałem tytuł od Dannego Osmmonda). Będzie to lista utworów bardzo szczególnych dla mnie, ktora faktycznie przez lata znaczyła podkład muzyczny mojego życia. Wbrew pozorom nie pokrywają się te rzeczy z topem najlepszych płyt. Jednak albumy jako całość rządzą się innymi prawami niż poszczególne kompozycje. 

Mój prywatny TOP 100 najlepszych płyt jakie słyszałem w życiu i do tego wywarły na mnie wrażenie.

Część I - Miejsca od 100 do 81

Miejsce 100 - Christie - Christie (1971)


Płyta  z  okresu mojego dzieciństwa. Beztroskie czasy. Wydana w Polsce. Doskonałe piosenki w klimacie kompozycji  Lennona i McCartneya. Praktycznie wszystko na niej jest dobre. Bez słabych punktów. Gdyby w Polsce ogłoszono top wydanych w Polsce  płyt wszech czasów  pewnie zajęła by ona wysoką pozycję. Potężny nakład sprawił, że płyta w wydaniu polskiej wytwórni jest łatwiejsza do kupienia i to w całym świecie niż jej odpowiednik – wydanie angielskie. Zajechałem kilka egzemplarzy. W swoim zyciu kupiłem ją przynajmniej try razy.

Miejsce 99The Who - Quadrophenia (1973) 


Plyta koncepcyjna. Poznałem ją trochę od tyłu. Tzn . wpierw  zobaczyłem film obrazujący tą płytę a później polubiłem i zachwyciłem się tą muzyką. Niektórzy wolą od Quadrophenii  Inną rock operę tej grupy - Tommy. Ja zdecydowanie wolę tą. The Who zawsze bardziej fascynowało mnie jako zjawisko pop kulturowe niż muzyczne. Podobał mi się ich wizerunek. Muzycznie ? Głównie kilka wczesnych singli, fragmenty w Tommym i Quadrophenia w całości.

Miejsce 98 -  John Fogerty -  Premonition (1998) 


Wokalista CCR. Zawartość  muzyczna płyty to koncert – składanka. Repertuar złożono  z przebojów artysty z okresu solowego oraz z zespołem.  Wykonania są świetne, czyste a wszystko doskonale wyprodukowane. Między innymi  właśnie produkcja spowodowała, że płyta wpadła do top 100. Muzyka na niej po prostu rozwala samym brzmieniem.

Miejsce 97 -  Judas Priest - Nostradamus (2008)

Przed wydaniem tej płyty nie sądziłem że ta grupa kiedykolwiek będzie w kręgu  mojego zainteresowania. Napiszę otwarcie. Nie przepadałem za tym zespołem. Nie trafiał do mnie jej metal rock. Do tego wyglądali oni swego czasu jak goście z baru „Błękitna ostryga”. Ta płyta to zupełnie co innego. Fani grupy jej nie specjalnie lubią a ja ją uwielbiam. Kto wie czy za kilka lat nie zahaczy o wyższą dwudziestkę mojego notowania. Muzyka nadal na niej to heavy metal ale podbarwiono to sporą dawką progresywnego grania. 


Miejsce 96 -  April Wine - The Nature of The Beast (1981)



Proste amerykanskie rockowe granie. W skrócie opisać co na niej jest ? Gitary łojące rock and rolla i gary walące ostro rytm. 100 % energii. Płyta jest do bólu normalna w swym przekazie.  Nikt tu na niej nic nie kombinuje. Po prostu kilkanaście dobrych rockowych piosenek podanych w mocnym ale nie metalowym ani  hard  rockowym  przekazie.

Miejsce 95 -  Joe Satriani - Surfing With The Alien (1987)


Najlepsza płyta jednego z najlepszych gitarzystów rockowych świata. Jedna z nielicznych jego płyt gdzie melodia na równi ważna była w kompozycji co technika. Wielki popis umiejętności tego gitarzysty. Poza tym chyba w ogóle jedna z lepszych płyt instrumentalnych w  historii rocka.

Miejsce 94 -  Suede - Coming Up (1996)


Płyta która według mnie składa się z samych singli. Doskonałe melodie. Słucha się tego wybornie. Wszystko utrzymane w  klimacie britpopu lat 90tych. Jedyny minus to produkcja. Całość mogła by zabrzmieć o wiele lepiej. Doskonała propozycja na chwilę z muzyką nieskomplikowaną i bardzo pogodną.

Miejsce 93 -  Reamonn - Tuesday (2000)


Świetny zespół, wydający dobre płyty. Obecnie zawiesił działalność. Ta płyta to ich debiut. Spokojnie mogła by ta grupa wylansować całość materiału z tego albumu na singlach. Płyta pojawiła się w okresie gdy myślałem, że rock nic już nie wniesie świeżego. To w  zasadzie też nic nowego ale te melodie, głos wokalisty i niemoc zespołów im podobnych sprawiły, że Reamonn zabłysnął pełnią.

Miejsce 92 - Mike Oldfield - Crises (1983) 


Album w połowie "piosenkowy" do czego już nas Oldfield w 1983r przyzwyczaił. Jeżeli takie piosenki będzie on komponował to ja nie chcę by robił on już nic innego. Niech się schowa jego ambicja na rozbudowane formy. Prawdziwa sztuka to stworzyć coś prostego , niebanalnego i do tego  ponad czasowego.  O jego dzwonach świat kiedyś  zapomni  a Moonlight schadow  będzie wspominany i grany zawsze.


Miejsce 91 -  Ricchi e Poveri – Greatest Hits 



Włosi  zawsze umieli komponować ładne melodie. Grupę swego czasu nazywano włoską ABBĄ. Skojarzenia jak najbardziej trafne choć wiadomo wymiar i artyzm i sukces zupełnie różny. Płyta doskonała na wakacje. Beztroska, ujmująca i słoneczna.. Wydali kilka płyt z czego trzy z nich to swoiste greatest hits. Do notowania  wstawiłem ich składankę ale w przypadku tak znakomitej grupy pop  nie warto ograniczać się tylko do tego zbioru.


Miejsce 90 -  Sandra - the long play (1985)


Debiut solowy tej artystki. W połowie lat 80tych narobiła sporo szumu ta płyta. Doskonałe piosenki które już po tej płycie artystce pozwoliły wejść do grona europejskich super gwiazd pop.  Kolejne jej albumy nie ustępują zbytnio temu pierwszemu. Wybór padł na ten gdyż jest to dla mnie jedyne jej wydawnictwo, które swego czasu słuchałem na okrągło. Kolejne płyty już zasiały we mnie ziarno zmęczenia formą jaką wymyślił jej przyszły mąż.

Miejsce 89 -  Valerie Dore -  Legend (1986) 

Swego czasu jedna z bardziej tajemniczych piosenkarek włoskich. Później okazało się , że to bardziej projekt niż konkretna osoba. Na płycie poza przebojami warto zwrócić uwagę na niepozorne piosenki. To one stanowią o tym, że płyta dostała się do mojego top 100 i to wyprzedając nawet bardziej uznane gwiazdy. Do tego doszedł jeszcze sentyment.

Miejsce 88 -  Blondie - Eat to the beat (1979)



Wybrałem tą płytę Blondie bo według mnie jest najlepsza. Zastanawiałem się nad The Best of Blondie ale wtedy nie byłoby kilku smaczków. Płyta towarzyszy mi  od czasów jej ukazania się. Swego czasu była do wypożyczenia w bibliotece, która mieściła się nieopodal mojego zamieszkania. Tak , nie blefuję. Płyty winylowe mozna kiedyś było wypozyczać a w zasadzie wypozyczać je na miejscu by posłuchać przez słuchawki. Moznateż było zgrać. Gdyby nie ta mozliwość grupę Blondie znałbym tylko z dwóch piosenek. W 1980 r zdobyłem tą płytę na kasecie oryginalnej Chrysalis.  Obecnie oczywiście mam ją jeszcze na dwóch wydaniach (winyl i cd)

Miejsce 87 -  Brian Setzer Orchestra - The Dirty Boogie (1998)


W Polsce to niszowa muzyka.Swing podany w nowej odsłonie. Setzer to geniusz rock and rolla. Poza tym doskonały gitarzysta. Wszystko na płycie to odgrzane potrawy lub dokładniej przyrządzone na nowo. Całość uważam za wybitne dzieło.

Miejsce 86 -  Nightwish -  Dark Passion Play (2007)



Trzy kompozycje tą płytę mocno ciągną do przodu .Na tyle mocno, że reszta również potrafi zaintrygować. Dla mnie Nightwish z wokalistką Olzon to było to. Nie lubię operowego patosu dlatego nigdy jakoś za wcześniejszą wokalistką nie tęskniłem . Szkoda , że Anette już z nimi nie śpiewa.  Bye ByeBeautiful i Amaranth – mistrzostwo świata.


Miejsce 85 -  Stratovarius - Infinite (2000)



Być może gdyby nie kompozycja Mother Gaya nie byłoby tej płyty w zestawieniu. Od tej piosenki  polubiłem ich i jak na razie w towarzystwie melodyjnego heavy metalu dla mnie zespół nie ma równych sobie. Również bardzo cenię ich płytę  „Elysum”


Miejsce 84 -  Led Zeppelin - II  (1969) 




Klasyka. Dawno dawno temu usłyszałem piosenkę Moby Disck i to było to.. do pełni szczęścia Whole lotta love… a reszta okazała się równie dobra. Nie słucham jej często ale jak już to w odpowiednim stylu z potencjometrem volume max. (no prawie max – kolumny mogły by nie przeżyć)


Miejsce 83 -  Shakin' Stevens - There are two kinds of music..Rock&roll (1990)



Doskonała płyta tego artysty. Niestety wydana w chwili gdy media Shakina Stevensa trzymały już na biegu wstecznym. Trudny temat do pozyskania na nośniku winylowym, zresztą na cd również nieczęsto bywa na aukcjach. Brakuje mi tej płyty j w kolekcji. Kapitalna płyta według mnie - najlepsza w jego karierze.


Miejsce 82 -  Mike Oldfield - Millennium Bell (1999)



Płyta pojawiła się w chwili, gdy każdy fan Oldfielda słysząc tytuł dzwony od razu dostawał odruchu… Na szczęście nie jest to kolejna częśc wiadomych odsłon muzycznych.   Płyta jest formą koncepcyjną, dość krótką i przebogatą w muzykę i piosenki ilustrujące minione 1000 lat historii świata. Trochę obecnie nie doceniana a to naprawdę jedna z naładniejzych płyt od tego pana. Sporo klimatów Vangelisowskich.


Miejsce 81 -  Quidam - Baja Prog - Live in Mexico '99  (2000)



Jedyna płyta polska w zestawieniu ale wyjątek zrobiłem z uwagi na to , że języka polskiego nie ma na niej aż tak dużo i na odległość pachnie produkcją nie z tej ziemi. Quidam z tamtego okresu to jedna z najlepszych polskich grup. Okres BjaProg to czas świetności zespołu. Najlepsza płyta progresywnego rocka nagrana przez polski zespół ( według mnie oczywiście)



Tak kształtuje się piąta dwudziestka.. biorę się za formatowanie do publikacji części kolejnej. Zapewne sporo osób przeciera oczy jak mozna postawić np. Stevensa obok Led Zeppelin i do tego jeszcze w kolejnosci na plus Shakina... no cóż. Słucham od dawna muzyki i to wszelkiej. Dobór jej odbywa się na zasadzie pojawienia się ochoty. Poza tym nie dzielę muzyki na style a na fakt czy coś jest dobre czy nie. Dla mnie widać Shakin okazał się lepszy od Zeppelinów tzn. dał mi więcej frajdy ze słuchania niż Ci muzyczni  giganci. Przypominam to.. prywatna lista . Nie ranking zasług w muzyce gdzie przez myśl by mi nie przeszło w ogóle zestawiać takie płyty obok siebie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz