poniedziałek, 7 kwietnia 2014

maxi single disco z lat 80-tych cz 5

W dniu dzisiejszym kolejna już część wymienianki maxi singli jakie posiadam w swojej kolekcji, plus niewielki ich opis. Niewielki z uwagi na brak u mnie informacji szczegółowych dotyczących tych pozycji. Porcja podana dzisiaj podobnie jak poprzednia nie znalazła się u mnie przypadkowo. Jak widać nie wszystkie płyty tego typu kupuję za wartość Sneakersa. Czasami trzeba zapłacić te parę złotych więcej ("parę złotych" bez przegięć). Część z tych płyt pochodzi z kolekcji, o której napisałem wpis wcześniej.

 Lime - Unexpected Lovers. Singiel wydany w 1985r przez firmę Polydor a nagrany w Matra Records. Grupa pochodzi z Kanady i swoje kilka minut popularności zawdzięcza może trzem utworom. Wśród nich niewątpliwie ozdobą jest piosenka pochodząca z tego singla. Osobiście nie pamiętam jej z okresu lat 80tych. Poznałem ją w dobie interntu, czyli tak jakoś w okolicach 2005r. Kompozycja i aranż "Unexpected Lovers" idealnie są wpasowane stylistycznie w produkcje rodem z Włoch. Singiel nie jest często widziany na aukcjach (przynajmniej przeze mnie) więc dodatkowo cieszy jego pozyskanie. Płyta zawiera trzy wersje tej kompozycji. Jedna z czasem 6:37, druga z dopiskiem "instrumental" a trzecia tzw. radio version z czasem 4:14. Swoją drogą to naprawdę  kapitalny kawałek w stylu italo disco - polecam.

Vanilla - Paradise mi amor. Wydany w 1985r. Piosenkę już wcześnieł nagrał zupełnie nieznany mi zespół z Belgii - Lune de miel. Która wersja jest lepsza, czy ta zespołu Vanilla czy wcześniejsza to już kwestia gustu. Różnią się te wersje nieznacznie. Posiadają ten sam aranż. Zdecydowanie wersja druga jest lepiej wyprodukowana przez co lepiej brzmi. Przewaga wersji Lune de miel to zachowany w niej klimat wczesnego brzmienia stylu italo. Piosenka nie była jakimś wielkim hitem na dyskotekach w Poznaniu ale grano ją często i to nawet przez dość długi okres. Zresztą to nie jest aż tak istotne akurat dla mnie, bo w mojej ocenie ta piosenka należy i tak do tych najlepszych. Gdy listonosz mi ją przyniósł, po rozpakowaniu dało się usłyszeć moje trzy razy YES ! YES ! YES ! - Mam ją !

The Back Bag - Dial My Number. Wydany w 1985r prez Transparent records. Zawiera trzy wersje piosenki. Wersję z czasem 5:50 oraz krótszą bo 4:20 zwaną wersją radiową i tradycyjnie jak w przyadku maxi singli - wersję instrumental. "Dial My Number" był wielkim przebojem. Stoi za nim niejaki Roman Bais twórca, producent. Ściśle powiązany z piosenką "Around My Dream", którą we Włoszech lansował Silver Pozzoli a w Belgii zespół Kazino (nie ukrywam wolę wersję Kazino - jeszcze nie posiadam tego singla) oraz powiązany był z grupą Primadonna za sprawą piosenki "Flash on the floor" o której ochy i achy pisałem wcześniej. Piosenka wyszła głównie pod szyldem właśnie R. Bais. Akurat do mnie trafił  singiel gdzie widnieje jako wykonawca grupa The Back Bag. Piosenka brzmi idetycznie co wersja R. Bais. Być może ta nazwa to po prostu inne wcielenie tego artysty ale głowy nie dam. Póki co z powodu braku tej wiedzy potrafię normalnie spać a jak się dowiem to gdzieś to dopiszę.


Martinelli - Cenerentola. Funkcjonuje również ten tytuł w wersji anglojęzycznej - Cinderella. Wydany w 1985r przez wytwórnię Moonray records. Aldo Martinelli - kompozytor, aranżer, producent, wokalista plus Simona Zanini - autorka tekstów , wokalistka stworzyli w tamty okresie bardzo fajny team. Piosenka przez poznańskie kluby disco w okresie roku 85 - 86 przeleciała trochę bokiem. Były większe hity ale Fabiański sporo razy ją prezentował w radiu i to w różnych wersjach przez co może mniej jej było na dyskotekach za to każdy miał ją nagraną na kaseciaku. Singiel zawiera wersję opatrzoną dopiskiem "vocal" i "instrumental". Dopiszę na wszelki wypadek. Martinelli to ta sama osoba co: Ragio Di Luna, Moon Ray, Doctor's Cat, Topo & Roby. Również o czym nie pamiętam czy napisałem opisując singla Radiorammy, to on wraz z Simoną odpowiadał wokalnie za piosenkę "Chance to Desire"- pierwszy przebój projektu Radiorama.

Eight Wonder -I'm not Scared. Wydany w 1988r. przez CBS records. Piosenka skomponowana, wyprodukowana przez Pet Shop Boys a zaśpiewana przez młodą i bardzo śliczną (gusty różne) aktorkę Patsy Kensit (obecnie żona wokalisty Oasis). Zanim doszło do wzrostu jej popularności w 1988r  Patsy była początkującą aktorką i "fajną" piosenkarką o bardzo oryginalnym i zmysłowym głosem. Singiel zawiera jej największy przebój w trzech wersjach. Opatrzony dopiskiem (disco mix) - 7:58 oraz wersję krótszą radiową i przeuroczą francuskojęzyczną. Piosenka królowała na dyskotekach przynajmniej w Poznaniu a w okresie pojawienia się jej w wersji Pet Shop Boys (na płycie Introspective) leciały sobie obie w klubach na przemian. Do tej pory uważam głos Patsy za najbardziej zmysłowy jaki dany mi było usłyszeć w życiu. Niestety, większość innych piosenek od tej pani a w zasadzie zespołu, którego była wokalistką mocno odbiega od tego jedynego wielkiego jej hitu. Kto kupi sobie tego singla ma według mnie 100 % tego co warto od niej mieć do posłuchania.

Raff - Self Control. Wydany w 1984r przez firmę Carrere. W tym samym roku Laura Branigan nagrała swoją wersję czyniąc z tej piosenki wielki światowy przebój. Dla mnie wersja pierwotna czyli Raff'a jest bardziej subtelna i zdecydowanie lepsza. Ale jak to mówią gust bywa różny i nie dyskutuje się o tym. Raff praktycznie stał się gwiazdą tylko tego jednego przeboju i to też za sprawą popularności wersji Laury. W tej grupie maxi singli co prezentuję dzisiaj to chyba jedyny krążek kupiony jako bonus przy okazji kupna innych pozycji. Nie żałuję. Zawsze chciałem to mieć na na dużym singlu.



Fancy - Chinese Eyes. Wydany w 1984r w Niemczech. Jeden z pierwszych wielkich hitów tego artysty. W 1985r nagrany ponownie przez zespół Ago. Obie wersje są doskonałe i obie gościły na parkietach dyskotek. W pamięci mi utkwiła z tamtych czasów głównie wersja zespołu Ago. Singiel zawiera wersje z wokalem i wersję instrumentalną ukrywającą się pod innym tytułem "Burn with impatience". Singiel promował pierwszy album Fancy. Do swojej kolekcji zapewne dołożyłbym jeszcze "Flames of love" i wraz z "Bolero" który to już posiadam, miałbym wszystko co od tego pana bym chciał mieć na półce. Poczekam na okazję, bo to popularna rzecz i trochę dziwi mnie zbyt wygórowana cena na tą pozycję. Według mnie nie uzasadniona. Ale jak widać jest popyt to i cena rośnie.

Jak widać z moich wpisów trochę obrodziło w mojej kolekcji pozycjami maxi singlowymi i to głównie z kręgu muzyki tanecznej ósmej dekady. Czasami tak już bywa, że miewam okresy większej aktywności zakupowej w jakimś konkretnym kierunku. Nie oznacza to, że zaniedbuję całkowicie inne gatunki muzyki z ósmej dekady. Tak więc po tych singlach przyjdzie czas i na opisanie kilku fajnych zakupów z ciut inną muzyką. Póki co kontynuacja singli przynajmniej jeszcze raz się pojawi.


C.D.N.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz