piątek, 22 maja 2015

The Twins - A Wild Romance (1983)


The Twins to zespół niemiecki (dokładniej z Berlina), który wypłynął na szerokie wody za sprawą nurtu new romantic i większość ludzi których znam w tej przegródce muzycznej tą grupę lokalizują. Na ile w tej grupie nowy romantyzm był "przesłaniem" a na ile modą w owym czasie na syntpop to już osobna kwestia i nie tym będę się zajmował omawiając trzeci album tej grupy. "A Wild Romance" był moim pierwszym zetknięciem z tym duetem i z tego co pamiętam był wtedy pierwszą taką (synthpopową) płytą, pomijając płytę "Catch as catch can" Kim Wilde, którą lubiłem w całości. Kolejne wielkie płyty syntpopowe dopiero miały się pojawić w rok później. Na rynku owszem królował też album Depeche Mode, ale wtenczas jakoś nie trafiali oni do mnie całościowo. The Twins za to od pierwszego dźwięku do ostaniego kupili mnie całkowicie. Pierwsza moja styczność z tą płytą to lista przebojów prograu trzeciego i piosenka "Love system". Szczęśliwym trafem w szkole miałem kolegę, który posiadał winyla tak więc szybko stałem się posiadaczem dobrze nagranej kasety z tym materiałem. Kupno płyty było w owym czasie zupelnie poza zasięgiem mojego budźetu. Mimo, że bardzo ceniłem tą płytę dopiero całkiem niedawno wszedłem w jej posiadanie. Tak się jakoś złożyło, że zawsze zamiast tej płyty wydawałem pieniądze na inną, odkładając jej zakup na ciut później. Po cichu też liczyłem, że trafię ją kiedyś w komisie. Niestety. Lata mijały a w komisie ona nie bywała. Nawet szukając jej na Allegro trafiałem na nią rzadko a jeżeli i nawet była, to jej cena według mnie przekraczała mój zdrowy rozsądek. Tak mijały lata. W końcu mam ją i mogę dzięki temu coś o niej napisać (w myśl zasady, że opisuję tylko te płyty, które mam na półce).

Album "A wild romance" jest zdominowany przez brzmienie syntezatorów i elektronicznej perkusji. Trudno w nim się dosłuchać jakiś tradycyjnych instrumentów. Co w tamtym czasie cechowało bardzo niemiecki synthpop. Pewnie za sprawą Krawtwerk. Stylistycznie niebezpiecznie panowie balansują tu muzycznie w pobliżu brzmienia disco rodem z Włoch. Zresztą chyba głównie dlatego w kraju słonecznej Italii zespół miał największe wzięcie. Dlatego też zapewne spora grupa słuchaczy, zwłaszca tych ortodoksyjnych fanów new romantic ma problem w zaklasyfikowaniu zespołu do tego nurtu. Na płycie trzy utwory wybijają się w sposób szczególnie przebojowy. Są to otwierający całość "Love system", zaraz po nim "Ballet Dancer" oraz w drugiej odsłonie ze strony B "Not The Loving Kind". Każda z nich odwiedziła parkiety naszych polskich dyskotek ale i nasze radio nie szczędziło im miejsca w eterze.Mylnie by ktoś sądził, że pozostałe kompozycje są już gorsze. Absolutnie nie. Po prostu te trzy dominują przebojowością. Pozostałe piosenki w miejsce chwytliwych rytmów oferują nam wysmakowany materiał muzyczny nafaszerowany niebanalnymi pięknymi melodiami i aranżem, jaki mógł powstać tylko w 1983r. Ani wcześniej ani później już tak się nie grało.Tekstowy motyw przewodni całego albumu, to relacje uczuciowe pomiędzy dwojgiem ludzi rozpatrywane w różnych kontekstach.Charakterystyczny wokal połączony z brzmieniem stworzył wyrazisty muzyczny styl zespołu. Trudno tą grupę pomylić z inną.Na albumie zamieszczono 13 kompozycji. Każda z nich to materiał przebojowy bez słabego punktu. Znaleziono również miejsce na utwór instrumentalny jakim jest "Criminal love". Jeżeli miałbym doszukiwać się słabszego fragmentu to wskazalbym właśnie tą kompozycję, ale byłoby to już czepianie się na siłę. Album sprawił, że grupa The Twins stała się niezykle popularna. Pomimo tego, że kolejne wydawnictwa grupy nie były gorsze, to już nie odniosły takiego sukcesu. Widać, że akurat "A Wild romance" wstrzelił się idealnie stylem w główny nurt muzyczny roku 1983r. W moim prywatnym rankingu płyta zajmuje 55 miejsce w topie wszech czasów. Omawiałem ten top w zeszłych miesiącach na blogu. Wtedy w opisie napisałem "Zespół o rodowodzie nowych romatyków sprowadzony po tej płycie w opini ogólnej u ludzi do gwiazd disco (w naszym kraju określenie Disco nie nobilituje niestety), Popularność czasami szkodzi, bo jak coś jest za ładne to należy to szybciutko zgnoić. Jedna z najlepszych płyt synthpopowych wszech czasów. Doskonała produkcja. Rewelacyjne brzmienie. Doskonałe wyczucie melodii . Tą opinię podtrzymuję i zachęcam każdego do słuchania tej muzyki. Jeżeli kiedykolwiek ktoś miałby definiować muzykę lat 80tych to właśnie tą płytą powinien tłumaczyć co to jest sythpop. Moja ocena tej płyty to aż pięć gwiazdek.

Strona A

01 - Love System
02 - Ballet Dancer
03 - A Wild Romance
04 - Private Eye
05 - Facts Of Love
06 - Criminal Love
07 - A Little More Alive

Strona B

08 - Not The Loving Kind
09 - Must Have Her Back
10 - Why Don't You
11 - Men Of Destiny
12 - Between The Woman And You
13 - Heaven In Your Smile

Szewczyk zaszufladkował ich jako disco - ale cóż się dziwić. Nigdy nie należał do najbardziej lotnych dziennikarzy muzycznych. Poniżej dzięki You Tube można obejrzeć występ The Twins na festiwalu
 w Sopocie. Wystąpili jako gwiazda w 1984r


Dopóki link żyje umieszczam go u siebie na blogu. Miła podróż do czasów młodości

2 komentarze:

  1. Świetna jest też wersja live z Sopotu nagrania "Must have her back", zwlaszcza to intro. A tak aproposik, czy ten live na tubie jest w ogóle w stereo? Bo chyba nie

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ma być w stereo skoro to zapis z TVP. Stereo pilotażowo rozpoczęto nadawać dopiero w latach 90tych w telewizji w Polsce (chyba pod koniec 90tych już na stałe). W latach 80tych był za to program "W stereo i kolorze". Wtedy jednoczesnie nadawano zazwyczaj jakieś koncerty równolegle w radiu w stereo i w tv. Włączając oba odbiorniki otrzymywanostereofoniczną telewizję. Te koncerty z tego co pamiętam to nie były w ówczesnym czasie dla mnie jakieś specjalnie lubiane kąski

    OdpowiedzUsuń