poniedziałek, 16 stycznia 2012

O kolekcjonerach płyt, problemach z ich składowaniem i systemie wartości


Kolekcjoner płyt to rodzaj człowieka uwikłanego w systemy wartości tak odmienne od normalnych, że w pewnym momencie zaczyna on być w otoczeniu najbliższych postrzegany jako osoba dziwna. Zdaję sobie sprawę również z tego, że po przekroczeniu pewnej granicy ilościowej nasze "zbieractwo" może być uciążliwe dla osób współmieszkających, zwłaszcza gdy nie podzielają tych samych preferencji hobbystycznych. Czasami zazdroszczę filatelistom. Ich hobby przeważnie pomieści się na dwóch półkach w biblioteczce. Podobnie numizmatycy.W przypadku powstania kolekcji płyt, która zaczyna przekraczać 800 cd oraz 500 winyli zaczyna być w domu zauważalny problem. Mało kto posiada osobny pokój zwany biblioteką lub salonem muzycznym. Nasze hobby trwa zazwyczaj między pokojem gościnnym, kuchnią a sypialnią. Zaczyna się niewinnie od półeczki w salonie tuż obok naszego zestawu grającego, by po niedługim czasie w miejsce półeczki pojawił się regał. Taki już przyszłościowy na przynajmniej 200 - 300 pozycji. Po dwóch latach okazuje się on już zbyt ciasny. Chodzimy więc po mieszkaniu i niuchamy, gdzie tu można dokonać modernizacji umeblowania w celu wygospodarowania przestrzeni magazynowej dla naszego hobby. Zazwyczaj udaje się to osiągnąć. Rodzą się przy tej okazji pomysły budowy mebli własnego projektu.

W ten sposób mozna przetrwać jakieś kilka lat. Co począć jednak gdy i to okazuje się działaniem już niewystarczającym ? Co ma zrobić pasjonat, którego kolekcja osiągnęła liczbę przekraczającą 1000 płyt winylowych i 2000 cd ? Ma w związku z tym ograniczone możliwości. Pierwsza to zastawić regałami całe mieszkanie, zamknąć się we własnym świecie i być narażonym na krytykę ze strony rodziny, znajomych lub nawet wystąpić w programie "odgruzujemy Twoje mieszkanie". Druga to dokonywać ciągłej selekcji jakościowej i pozostawiać w kolekcji tylko stałą liczbę płyt umożliwiającą normalne funkcjonowanie domu.W ten sposób kolekcja jest coraz więcej warta od strony materialnej ale zaczyna sfera emocjonalna cierpieć, gdyż tracimy na rzecz cenniejszych okazów nasze mniej wartościowe pozycje a będące miłe dla naszego ucha.Trzeciego rozwiazania już nie widzę .Jeżeli ktoś się zjawi u nas w domu i dostrzeże na całej ścianie regał z płytami to zrobi na nim to wrażenie pozytywne.Jeśli jednak zawartość tego regału rozlokujemy w małym mieszkaniu wypełniając każdą wolną prestrzeń to ci sami ludzie którzy byli wtedy pod wrażeniem odczują do nas niesmak i pojawią się pytania "jak on może żyć w takich warunkach ?" W pierwszym przypadku, gdy jest dużo miejsca w domu, mamy osobny pokój traktowani będziemy jako kolekcjonerzy. W tym drugim zaś jako nałogowcy znoszący do domu dla innych bezwartościowe graty. Przyrównywani często do tych, którzy są chorzy i znoszą do domu wszystko co znajdą. Trzeba wziąć po uwagę także to, że w dzisiejszych czasach coraz mniej ludzi zdaje sobie sprawę z wartości materialnej płyt. Zresztą jak ma być inaczej skoro płyty osiagajace na aukcjach ceny przekraczające 1000 euro i więcej, bez problemu dostępne są a w zasadzie ich zawartości w necie i to za free.By opisać ten problem skłoniło mnie obejrzenie w telewizji programu z cyklu "Posprzątamy Twój dom" a w nim bohaterem był właściciel potężnej kolekcji płyt winylowych. Jakiś facet w marynarce z damskiej kolekcji traktował hobby tego gościa jak chorobę i by dom na koniec programu spełniał wizję tego zniewieściałego faceta, wymuszono ograniczene kolekcji do tylko pewnej ilości.Ta ilość pozostawiona również nie podlegała selekcji racjonalnej czy wartościowej.Głównym wyznacznikiem była ilość. Główny dizajner programu określił ile sztuk płyt będzie dobrze wyglądało w kompozycji z dywanem i meblami.Byłem w szoku to oglądając. Ten pajac milionom telewidzów tłumaczył ,że na półce o szerokości około 50 cm dobrze wygląda około 100 płyt i gdyby dołozyć jeszcze dwadzieścia to destrukcji ulegnie harmonia całości mebla, a w pokoju gdzie nie ma harmonii wszyscy mają złe samopoczucie.Mam wśród swoich znajomych kilka osób po uszy uwikłane w to hobby. Nikt nie ma lekkiego życia, choć nie widać tego na pierwszy rzut oka. Wchodząc do ich lokali mieszkalnych wzasadzie wszędzie widnieją płyty.Nawet szafki na buty w korytarzach pozamieniane zostały na regały.Sam póki co nie mam takiego problemu, bo mieszkam w domu a nie na metrach kwadratowych mieszkania typu M2 czy M3. Kolekcję też mam mieszcząćą się jeszcze w regałach standardowych ale już czuję, że problem będzie dotyczył i mnie niebawem.Uwielbiam w każdym bądź razie te ich skladowiska w tych niewielkich przestrzeniach.Może trudno w nich o klimat spotkań kobiecych przy kawce czy herbatce ale za to posiadają klimat muzyki, historii i pasji.Zawsze zwracam uwagę na to w jaki sposób Ci hobbyści układają płyty.Czy stosują jakieś swoje własne segregowanie ? Spotkałem się już z kilkoma systemami.Jeden to układanie alfabetyczne, drugi to gatunkami muzycznymi, trzeci to latami. Ja stosuję zaś metodę kolejnosci kupowania, czyli najstarsze płyty które kupiłem są napoczątku a najświaższe zakupione zawsze pod ręką. W filmie "Podboje i przeboje"bohater, również maniak kolekcjoner posiada takżę swój system segregowania olekcji podłóg wydarzeń w swoim życiui płyty przypisywane są do konkretnych wydarzeń. Sposób ciekawy i bardzo skomplkoway bo dający mozliwość w połapaniu się i odnalezieniu czegoś tylko właścicielowi płyt. Skąd bowiem ma ktoś wiedzieć, że płyta "x" ma związek z wakacjami z roku np. 1983 ?.To co teraz piszę tu, to są moje takie luźne przemyślenia. Niektóre problemy o których ani się nie mówi ani nie pisze a które towarzyszą każdemu z nas - kolekcjonerowi płyt.W domu w zasadzie tylko córka nie krytykuje, bo wie, że kiedyś to sprzeda i zamieni może na samochód. Żona,póki co wykazuje zrozumienie i tolerancję, bo zawsze lepiej mieć taki nałóg niż kobiety o dwadzieścia lat młodsze.Problem jednak jest, choć uśpiony. Za rok jeżeli płyty będę kupował z taką częstotliwością jak do tej pory, a nie jest ona potężna (2-3 płyty w miesiacu) to za rok już nie będę miał gdzie ich składować.Dobrze mają Ci kolekcjonerzy co zbierają muzykę na dyskach twardych swoich komputerów. Tylko czy to można nazwać kolekcjonowaniem ? Dla mnie to zwykłe składowanie plików. Znam jednak wielu dla których to kolekcjonowanie i objętość kilkunastu tysięcy płyt na dysku twardym to kolekcja zrodzona z miłości do muzyki.Tak moi drodzy. Kolekcjoner płyt to dzisiaj w oczach ludzi współczesnych dziwak, maniak o niezrozumiałym systemie wartości i kompletny naiwniak wydający pieniądze na rzeczy, które nie wymagają absolutnie żadnych nakładów finansowych.

10 komentarzy:

  1. no kurcze, jeśli chodzi o segregację to ja coś wybitnie antysytemowy jestem, gdyż na różnych etapach życia próbowałem chyba każdego z przytoczonych a i tak zawsze był bałagan ;]

    z drugiej ręki, to że telewizja otumania i ogłupia toż-to oczywista oczywizna (i prawie od dziecka tak u nas śpiewano), choć ostatnio jakby bardziej to widać ale może nadawcy znowu testują skalę podziałki na ile się wskazówka jeszcze może wychylić?
    choć kiedyś gdy były przeprowadzane najbardziej nasilone testy to ludzie robili sobie odwyk i wychodzili na wieczorny spacer, a teraz to są już tak uzależnieni i mają takie ciśnienie, że łykają wszystko jak leci i czasem by mieć kolejną dawkę sami chętnie występują w charakterze otumanionego debila

    ciekawe kiedy zaczną być organizowane profesjonalne kursy pod tytułem 'lokalizacja i zasady użycia przycisku on/off na twoim pilocie' na które będzie się dostawało legalne skierowanie od lekarza, ale znając realia pewnie jak zwykle na to w enefzecie zabraknie ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny tekst Jedisie i opowiadający o "problemie", który dotyka wielu z nas nieszczęsnych. Właśnie prezentami świątecznymi dopełniłem swój regał i pomału single wędrują do szafu, ale co potem?

    Ja płyty staram się układać gatunkami, zaś w ramach gatunków każdą grupę chronologicznie - zaczyna się od heavy metalu, leci przez hard rocka, AOR, starego rocka, rocka progresywnego, folk rocka, elektronikę, pop aż do muzyki filmowej, choć są wykonawcy, któych za cholere nie wiem gdzie postawić.

    Zaś co do samego kolekcjonerstwa znam, co więcej miałem szczęście pracować dla pewnego bibliofila (nie mylić z innymi "filami") i zbieracza ex librisów. Kiedyś odwiedzając go w nowym mieszkaniu podziwiałem regały pełne książek stojące na korytarzu i niemal wszystkich ścianach w trzech pokojach, wyraziłem też swój podziw dla rozmiarów kolekcji na co roześmiał się i oznajmił, że 20 kolejnych kartonów czeka na rozpakowanie i w starym mieszkaniu zostawił jeszcze 5 metrów bierzących książek.
    Na wszelki wypadek nie pytałem go o stosunek do e-booków.

    ...Pozdrawiam wszystkich pasjonatów, którzy nie mieszczą się w czterech ścianach ze swymi kolekcjami i którzy nie mieszczą się w ciasnych rozumkach facetów w damskich marynarkach...

    Ps. a propos filmów polecam "Radio na fali" ("The boat that rocked") i scenę ratowania winyli z tonącego okrętu.

    OdpowiedzUsuń
  3. To teraz pogadamy jak dziwak z dziwakiem. Bo musisz mnie uznać, drogi autorze za dziwaka, skoro twierdzę, że kocham muzykę, a od zawsze (a żyję prawie 26 lat, czyli już bardzo długo) płyty na liście zakupów przegrywały z książkami. Tak było aż do początku tego roku i oczywiście tworzy takie problemy, o jakich pisałeś Ty i Andrzej (zakładam, że wszyscy obracamy się w kręgu kultury, w której ludzie niechętnie wyzbywają się raz nabytych książek, więc mnie rozumiecie). Potęguje je fakt, że w celach zawodowych kompletuję też roczniki kilku pism, a do tego dochodzę te cokwartalne kloce, w których czasem publikuję...

    Obawiam się, że złapałem nowego bakcyla, więc niedługo będziemy mogli wymieniać się doświadczeniami ;) Na razie nie bardzo jest czym, bo 16 płyt można sobie codziennie przełożyć we wszystkich możliwych kierunkach, oczywiście jeżeli ma się na to czas. Może nie tak niedługo, bo chęci (oj są!) sobie, a możliwości finansowe sobie, ale wiadomo, że gdzie są chęci, tam i znajdą się pomysły na ich zamianę w czyn.

    Tak że my ściągacze mp3 naprawdę nie jesteśmy tacy straszni i w pewnym momencie zaczynamy, jak to napisałeś, postępować nieracjonalnie. Samo to, że tak się staje, jest nieracjonalne, ale stwierdzają to nawet raporty różnych chyba mądrych, a na pewno zachłannych organizacji.

    A tak w ogóle to wielkie dzięki za tak szybkie wrzucenie mnie do polecanych blogów. Traktuję to jako poważne zobowiązanie, któremu będę próbował sprostać. A na pewno będę tu często wpadał i jeszcze nie raz napiszę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie Krzysztof poznałbym dokładny tytuł programu o tym kolekcjonerze płyt winylowych. Sam jestem maniakiem kolekcjonowania, mam tylko dwa pokoje, a CD i DVD ponad 4000. Do tego z 2000 kaset leży w mieszkaniu rodziców, tak samo jak większość książek. Gazety częściowo składuję w piwnicy, a przez lata nazbierało się ich sporo. Więcej regałów do domu raczej się nie da wstawić, bo miejsca mało i żona raczej negatywnie spogląda na "rozbudowę kolekcji". Sam więc nie wiem, jak sprawa miejsca się rozwiążę. Jeżeli chodzi o układanie, to metoda alfabetyczna jest najlepsza, albo numerowanie płyt jak w katalogu bibliotecznym pod kolejnymi numerami i robienie spisu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja niestety jestem ze wsi, a na wsi nie składuje się w piwnicach gazet, tylko kartofle ;) A garaż mam za mały :(, muszę sobie radzić inaczej i na razie mi się udaje. (Za to nie mam żony ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. zapraszam do kupna płyt nowo powstałego undergroundowego labelu Mirrorphobic Productions. płyty z niesamowitym materiałem, jedynie 15zł sztuka! http://allegro.pl/listing/user.php?us_id=20700059 pozdrawiam serdecznie :] / www.paninozownik.blogspot.com , www.nozownik-art.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Odświeżyłem sobie ten tekst, bo w ostatnim czasie zacząłem uważniej przyglądać się swojej kolekcji płyt. Rozrasta się ona w niesamowitym tempie. Z tej też przyczyny zaczynam przeglądać regały i pozbywam się mniej lubianych płyt. Niestety, pomału zbliżam się do etapu, że nie za bardzo jest już się czego pozbywać. Wkrótce przyjdzie czas zakupić piąty regał, bo gdzie tu trzymać te wszystkie skarby? Ciężkie jest życie kolekcjonera, ale za to jakie ciekawe i pasjonujące. I tym optymistycznym akcentem pozwolę zakończyć sobie ten wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jako kolekcjoner płyt od 33 lat doskonale rozumiem poruszony przez Autora problem. Faktycznie selekcja kolekcji jest ważna, ale tak naprawdę kolekcja, aby żyła, stale musi się rozrastać. Ponadto, nawet po wyeliminowaniu wielu gatunków muzycznych dostępna obecnie ilość płyt z muzyką zabije każdego - nawet najbardziej zamożnego i najbardziej fanatycznego kolekcjonera.
    Ja do zamożnych (zależy zresztą co przez to rozumieć) nigdy nie należałem, ani na pewno nie należę, ale - jak rozumiem - mówimy o kolekcji co najmniej 1000 oryginalnych płyt. Dzięki temu, że mam dom (żeby była jasność ma zaledwie ok. 110 lat:)) mogę swoje płyty trzymać w swoim gabinecie na poddaszu i na korytarzu piętra. Trzymam je w zrobionych na specjalnie zamówienie szafkach, a także w zwykłych pudełkach kartonowych, w jakich przychodzą płyty CD do sklepów płytowych (obecnie już chyba tylko do hipermarketów).
    Pierwotnie płyty miałem poukładane alfabetycznie, ale było to dość uciążliwe, gdyż przy każdym dokupieniu jakiejś "litery" musiałem wszystko przekładać. Obecnie płyty w pudełkach poukładałem tematycznie lub chronologicznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeśli słuchacie muzyki, a zakładam że tak to może wam się przydać jeden z takich jak tutaj https://www.oleole.pl/glosniki-przenosne,_Sencor.bhtml przenośnych głośników. Dużo lepszy odbiór, jakość dźwięku i taki głośnik można praktycznie wszędzie ze sobą zabrać. Ja zamierzam sobie kupić jeden z tej oferty.

    OdpowiedzUsuń