środa, 25 stycznia 2012

ACTA - myśli nieuczesane


Trudno być obojętnym na to co grzmi z telewizorni od kilku dni. Wielka groza padła na pokolenie internetowe.Strach ten nie tyle, że ma wielkie oczy co nawet ma konkretną nazwę i samo jej brzmienie nie wróży nic dobrego. ACTA, niby zwykły skrót ale w brzmieniu polskojęzycznym przywołuje od razu skojarzenia ze służbami specjalnymi, pobudkami o szóstej rano i ciągłym zbieraniem materiału dowodowego tylko w jednym wiadomym celu - by nas udupić. Protestujące społeczeństwo domaga się wolności i poszanowania praw obywatelskich.W tym względzie popieram ich i nawet byłbym skłonny zakleić usta kartką z nazwą sławetnego porozumienia i pomaszerować w proteście.Sądzę nawet, że sam Bonisław jako osoba pragnąca być prezydentem wszystkich Polaków przyłączyła by się do nas i ruszylibysmy razem na Belweder ale i także na Sejm (bo to niedaleko).Już widzę jak nawrócony po sławetnym Katharsis "myster" Michał Jan Boni uspakaja nas wszystkich, że zanim podpiszą to wpierw przeczytają tą umowę. Szok !!!! to nie zamierzali tego nawet czytać ? W oddali zaś przelotnie ukazuje się wystraszona twarz niemiłościwie nam panującego premiera.Zdająca już sobie sprawę ze swej głupoty jaką strzelił zrównując internautów z kibolami. Oj ten grożący paluszkiem gest ludzie będą pamiętać długo. Era wygranych wyborów w oparciu o politykę strachu przed inną chorobą już minęła.Przepraszam premiera za słowo "głupota" w odniesieniu do jego osoby ale określając jego czyn w ten sposób bronię go. Bo jeśli to nie była głupota to mogła to być juz tylko nieudolność polityczna lub publiczne lekceważenie i obrażanie milionów wyborców. Zgódźmy się więc na tą głupotę bo to łagodny wymiar kary.Ale wróćmy do tej wyimaginowanej manifestacji podążającej szturmem ku "wyklętym przedstawicielom władzy demokratycznej".Obok mnie podąża spora grupa anarchistów.Oni zawsze chodzą gdy są potrzebni a sprawne hasła i slogany mają tak dalece opanowane i uniwersalne, że w każdej paradzie odnajdą swoje miejsce. Oni nie wiedzą po co idą ale czują podświadomie, że ktoś chce ich ograniczyć.Dalej podążają grupki powstańcze przedstawicieli młodzieży yntelygentnej, która to cały swój świat stworzyła w oparciu o Wikipedię i Facebooka.Dla nich taki Mozart to rewelacyjny kompozytor świetnych melodyjek na komórkę.Ci stanowią największą siłę pod względem liczebności.Po bramach zaś a raczej wzdłuż nich, przemykają skryci za kołnierzem, w długich płaszczach pod którymi nic nie mają dziwni ludzie. Z ukrycia wyrażając swój protest. A nóż ludzie się dowiedzą jakie oglądają "brzydkie" strony.A w domach przed komputerami setki tysięcy ludzi czujący,że ktoś chce ich ukarać za coś co nigdy nie było karalne a nawet posiadało przyzwolenie społeczne. Wniosek ? Władza jest przeciw ludowi !!! Skoro Państwo tak dba o obywateli to po co nam Państwo ? STOP !!! koniec !!! Opuszczam tą demonstrację bo czuję, że  ktoś mnie robi w konia, tylko nie wiem kto ? Gdy nie wiadomo o co chodzi to na pewno idzie o pieniądze.Niby prawda ale jak nie chodzi o pieniądze to o co ? - Może o władzę, broń na masy milionów ludzi uzależnionych od sieci ? Trudno za głupi jestem by znać odpowiedź.Mimo wszystko postoję z boku i popatrzę (co prawda nie w płaszczu)

A teraz już poważniej, bo był cień żartu w słowach powyżej.Do niedawna protest ukierunkowany był w jednym celu by zahamować skuteczną broń wymierzoną przeciw masowemu piractwu.By w dalszym ciągu każdy film, każda płyta, każda fotka,każdy profesjonalny program komputerowy, każda książka etc. były dostępne w ciagu kilku minut poprzez jedno kliknięcie myszki. Przez ponad dwanaście lat istnienia internetu w Polsce ludzie nic innego nie robili tylko doskonalili metody przekazywania sobie danych chronionych prawnie (głównie muzykę i film). Wymyślali programy, sposoby i myslę, że to się nie zmieni. ACTA już za rok będzie bezbronne w stosunku do nowych technologii jakie powstaną.Tak więc zagorzali ssacze spać mogą spokojnie. Swoje dostaną a raczej odnajdą i pobiorą sobie.
Co wiec zyskają instytucje zrzeszone w tej zmowie prawnej.Poczucie chwilowe, że oto ponownie nadejdą czasy prosperity. Tylko czy mają rację ?

W rankingu krajów które najbardziej piratują Polska wcale nie jest na pozycji pierwszej a nawet i piątej.Tamte kraje z pewnością nie podpiszą tej kartki więc nie będą mogły być z mocy prawa ich obywatele ścigani.O przekazaniu danych osobowych też mowy nie ma.Ale odstawmy sprawy prawne na bok.Kilka refleksji moich jakie zrodziły się dziś w mej potarganej główce.

Myśl nr 1

Prawo autorskie ustalane jest przez instytucje i tylko one mają wpływ na jego kształt.Nikt tego prawa nie konsultuje społecznie.Zmowa firm płytowych jaka miała miejsce na przełomie wieku bez zgody społecznej, samowolnie wydłużyła okres ochronny z 25 lat do 70. Stało się to dlatego, że cała klasyka rocka stała się dobrem wszystkich.Trzeba było szybko zaradzić.Jak się okaże, że nadal po minięciu ustalonych lat np. Beatlesi, Zeppelini sprzedają się dobrze to znowu się spotkają i przedłużą czas ochrony do lat 100.Rodzi się pytanie. Jak długo powinno się czerpać zyski z powstałych piosenek ? Pewnie jeszcze żyją potomkowie w prostej lini Beethovena, Chopina, Mozarta. Dlaczego im te wytwórnie nie wypłaciły gaży za dziesiatki lat wykorzystywania ich dóbr intelektualnych ? No tak, gdyby potomkami byli własciciele: EMI, Sony, Universal czy Warner to pewnie już dawno położyliby łapę na tak potężnej kasie.

Myśl nr 2

W kraju gdzie cena biletu do kina dla dwóch osób kształtuje się na poziomie całej dniówki pozbawienie dostępu do kultury masowej i nowości sprawi, że ponownie wejdziemy w okres pasjonowania się filmami które świat widział już kilka lat temu.Tylko niech nikt mi nie mówi o specjalnych cenach promocyjnych biletów, bo to prawda, że są. W środy, wtorki i zazwyczaj w godzinach południowych.Odbieram te promocje dokładnie tak samo jak płyty z etykietą "wydanie polskie" - dla zasady nigdy tego nie kupię - to kłuje w moje poczucie godności.Nigdy nie interesowały mnie resztki.

Myśl nr 3

Jeżeli ACTA odniesie sukces, ludzie ruszą do sklepów i kupią płytę lub film. Nie kupią w to miejsce książki, nie pójdą do teatru, kina,na koncert.Nie kupią gazety.Ilość pieniędzy przeznaczona na kulturę nie wzrośnie a będzie jej znacznie mniej w narodzie.Na beznzynę zawsze człowiek będzie miał kasę nawet jeśli będzie po 10 zł ale na płytę ?

Myśl nr 4 (najbardziej odważna)

Jest to pierwszy krok do całkowitego skomercjonalizowania internetu. Do tej pory internet nie ma właściciela.korzyści czerpią tylko dostawcy. Zbyt łakomy kąsek by tego nie przejąć.
Początek to ustanowienie praw, które odnoszą się tylko do internetu. Prawa stanowią ludzie i organizacje. Tworzą się grupy ustanawiające przepisy. Jak są grupy to mamy już pierwszą władzę w internecie - tzw. ustawodawczą. Współpracować będą z aparatem kontrolnym,czyli instytucjami powołanymi do ścigania przestępstw internetowych - mamy władzę sądowniczą.Brakuje tylko władzy wykonawczej póki co, ale w końcu i taka powstanie, wybrana demokratycznie, niby w ramach kontroli pozostałych dwóch.Co otrzymaliśmy ? Strukturę własnościową.

Myśl nr 5

Obecne prawo chroni autorów a że nikt tego nie pilnuje i jest samowola to tylko wina nieudolnego Państwa. Dajac prawo organizacji z zewnątrz pozbawiamy się suwereności i dajemy pozwolenie na dowolną interpretację czynów swoich obywateli innym podmiotom.Jesteśmy Polakami i podlegamy pod prawo polskie i polskie sądy.

Myśl nr 6

Niedawno się dowiedziałem, że kręcąc film fabularny w Paryżu trzeba mieć zgodę i opłacić pieniadze za udostępnienie plenerów bo to ponoć wartość intelektuana i kulturowa.Opłatę kasuje miasto.Krokiem drugim będzie wprowadzenia prawa, na mocy, którego by zrobić sobie fotkę pod wieżą, będziemy wnosić opłatę (podatek) od wykorzystywania dóbr kulturowych dla własnych celów.W końcu lansowanie siebie jako osoby światowej poprzez udokumentowanie fotografią swojego pobtu w stolicy Francji nie jest niczym innym jak świadomym wykorzystwaniem wizerunku miasta dla potrzeb osobistych.

Nie popieram piractwa. Kolekcjonuję płyty. Czytam książki i także je kupuję.Oglądam telewizję, za którą płacę i to nie mało. Nawet abonament opłacam. Wykazałbym się jednak wielką hipokryzją, gdybym nie przyznał się, że to dzięki wiedzy znalezionej w necie mogłem skończyć kilka szkół..Ksiązki fachowe to kwoty po 300 zł za każdą - nigdy by nie było mnie stać.Nie obejrzałbym kilku bardzo wartościowych filmów bo nigdy bym ich nie kupił.Nie znałbym przynajmniej z dwustu zespołów czy artystów rockowych, bo radio nie daje możliowości mi tego poznać. Nie kupiłbym przynajmniej z 200 płyt, których zawartość poznałem w necie.Nigdy nie widzałbym koncertów pewnych zespołów, których z pewnością nigdy w naszym kraju nie ujrzę a ich DVD nie są w sprzedaży na terenie kraju.Ograniczenie swobody wymiany plików spowoduje, że w zapomnienie popadać będą coraz częściej rzeczy dobre. Skoro już teraz trudno kogoś namówić do posłuchania czegoś to co dopiero jak będziemy kazać mu za to zapłacić.Internet był (jest póki co) jedyną mozliwośćią poznania nieznanego. W sklepie, w radiu zawsze będzie ktoś kto będzie nam coś proponował. W internecie i tylko w internecie my sami sobie jesteśmy panami swoich gustów.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz