wtorek, 12 marca 2013

O śmierci, ratownictwie i rodzicach nieudacznikach

Może trochę pojadę po bandzie..

Niedawno byliśmy w całym kraju świadkami totalnej "jazdy" po służbie zdrowia wszelkich dziennikarzy.Pretekstem tego była tragedia, która miała miejsce w Skierniewicach. Dokładnie chdzi mi o śmierć dwuletniej dziewczynki, która nie otrzymała pomocy na czas. Kto nie pamięta przypomnę w skrócie. Rodzice zadzwonili na Pogotowie Ratunkowe podając jako powód wezwania bardzo wysoką temperaturę. Dyspozytor zalecił rodzicom kontakt z lekarzem pomocy doraźnej, gdyż według niego dziecko z temperaturą kwalifikuje się do lekarza rodzinnego a nie do przyjazdu zespołu spcjalistycznego czyli dawniejszej Erki. Na innych zespołach w Pogotowiu, wyjasnię pracują tylko ratownicy medyczni wyuczeni w kierunku diagnozowania bezpośrednich stanów zagrożenia życia i radzenia sobie z nimi. To nie są ludzie którzy mogą rozpisywać na recepach leczenie chorób. Tym bardziej wizyta pediatryczna nie jest wskazana dla ich kompetencji. Zresztą nawet na zespole specjalistycznym lekarz przeważnie nie posiada recept,  bo do niczego nie są one potrzebne w pracy gdzie bazuje się na lekach w ambulansie. Zespoły ratownictwa medycznego działają doraźnie niosąc pomoc jak nazwa wskazuje - doraźną. Leczenie jest obowiązkiem lekarzy pierwszego kontaktu lub w szpitalu. Pogotowie zabezpiecza pacjenta na czas dotarcia do szpitala. Przeziębienia, choroby to nie wezwania dla Pogotowia. Do Pogotowia dzwoni i wzywa się w przypadku stanów ostrych, nagłych zmian, nagłych bardzo silnych bóli, utrat przytomności, bardzo silnych krwawień, w zaburzeniach krążenia czy też pracy serca, przy silnej duszności, mocnych i sporych pod względem powierzchni ciała oparzeniach.. mógłbym wymienić jeszcze kilka powodów. Na pewno jednym z nich nie jest wysoka temperatura.Według mnie dyspozytor podjął słuszną decyzję przekazując zgłaszającym by skontaktowali się z pomocą wieczorową działającą w ramach Podstawowej Opieki Zdrowotnej.Tam ponoć rodzice dziewczynki dowiedzieli się, że lekarz nie przybędzie do ich domu obejrzeć i zdiagnozować dziecko gdyż na miejscu posiada innych pacjentów potrzebujących pomocy. Nie będę oceniał wydajności nocnych dyzurów w POZ bo wiele tam jest niedociagnięć pod względem ilości zatrudnionych lekarzy, ich umiejętności czy chćby brak jest w tym wszystkim instrumentów prawnych zmuszających lekarzy do przyjmowania każdego zgłoszenia jako wizyty wyjadowej.Zresztą to byłoby trochę bez sensu gdyby do każdego zgłoszenia lekarz udawał się do domu pacjenta. Wracając do tematu. Pech sprawił, że rodzice nie otrzymali pomocy w postaci przyjazdu lekarza do ich domu.W kilka godzin później ponownie zadzwonili po Pogotowie i tym razem dyspozytor przyjął zgłoszenie i wysłał. Stan dziewczynki był jednak już krytyczny i pomoc okała się spóźniona.

Całą złość skierowano na pogotowie ratunkowe. Na fotkach zamieszcza się zdjęcia karetki systemu ratownictwa. Nacisk robi się na na fakt braku przyjęcia zgłoszenia przez dyspozytora. W całym kraju dziennikarze jak psy zaczęli węszyć wielką aferę. Politycy wskazują winnego w ministrze. Nie odpowiada on mi jako minister ale co on jest winien śmierci tej dziewczynki ?

Ludzie wyluzujcie i spójrzcie na tą sytuację w sposób trzeźwy.

Za dziecko odpowiada jego prawny opiekun, czyli przeważnie rodzic. Co ten rodzic zrobił by ratować swoje dziecko ? Zadzwonił po Pogotowie a następnie do Lekarza POZ(podstawowej opieki zdrowotnej). Nie otrzymał pomocy.I co ? Usiadł sobie i czekał. Ciekawe kiedy dostrzegł że dziecko zaczyna mu się robić lejące ? Normalny świadomy rodzic już po pierwszym odrzuceniu i drugim wsiadł by do samochodu i zawiózł dziecko do lekarza czy szpitalnego czy POZ. Dbałby o to by zbić dziecku temperaturę podając leki dostępne na każdej stacji benzynowej a w przypadku braku poprawy zastosował schładzanie fzyczne gorączkującego dziecka poprzez letnią kąpiel czy okłady. Ktoś powie że rodzic mógł się nie znać. Kur...a jak mógł się nie znać ? Masz dzieci ? musisz wiedzieć podstawy radzenia sobie z jego problemami zdrowotnymi bo to Ty odpowiadasz za życie nie lekarz. To Twoje dziecko - nie lekarza.Ludzie zacznijcie wreszcie mysleć. Nigdy Lekarza a tym bardziej Pogotowie Ratunkowe nie będzie odpowiedzialne za życie wasze czy waszych bliskich. Pogotowie jest wsparciem i fachową siłą która często ratuje zycie i zdrowie ale nie wieszajcie na tej służbie odpowiedzialności za każde zdarzenie.Jeśli ktoś stracił za dużo krwi Pogotowie jej na poczekaniu nie wleje. Trzeba ją zatamować do czasu przybycia karetki choć prowizorycznie. Podobnie z zatrzymaniem krążenia.Jeśli nikt nie rozpocznie masażu zewnętrznego serca przed przyjazdem ratowników to ambulans nawet przybywający w ciągu kilku minut nie będzie miał już nic do roboty.

Bądżmy więc odpowiedzilni za siebie i nie zwalajmy tego na Państwo i jego służby. Nikt nie będzie się wami opiekował bo to nie zakład opiekuńczy. W pewnym zakresie od dorosłego człowieka należy już wymagać myslenia samodzielnego. Jeśli nie wiesz jak postąpić na wypadek kłopotów zdrowotnych swoich czy bliskich to zorientuj się wcześniej co i gdzie sie załatwia. W jaki sposób się zgłasza wizyty, w jakich sytuacjach dzwoni się do pogotowia. Gdzie jest najbliższy szpital. Naucz się co robić w pierwszych chwilach jakiegoś zdarzenia mogącego stanowić zagrozenie życia. Zrób to, choćby po to byś nie musiał kiedyś z tępym od głupoty wzrokiem czekać za Pogotowiem mając u stóp kto wie czy nie swoje dziecko któremu jak uważasz  nie mozesz pomóc. A to jak mawiał klasyk gówno prawda że nie możesz..


Politycy po tej jak nazwali skandalicznej sprawie rozpoczęli cyrk. Zamierzają szkolić dyspozytorów medycznych Kur..a - minister wielki spec od ratownictwa.To on powinien być szkolony przez nich. Każdy z wypowiadajacych się osób publicznie to przeważnie ludzie nic nie mający wspólnego z ratownictwem medycznym albo jeżeli już to tylko od strony teoretycznej. Gazety zaś zalewają nas stertą bzdur.Cyrk na całego a robota leży. Stado bezmyślnych panów którzy biją pianę z której nic nie wynika.Winnych szuka się nie tam gdzie mozna by było coś znaleźć ale tam gdzie od strony medialnej najlepiej da się przypodaobać przed wyborami ludziom.

A propos... wiecie o tym ludzie,że wykształcony ratownik medyczny poza miejscem pracy nie może z powodów idiotycznego prawa nieść pomocy na miarę swoich umiejętności. Wolno mu tylko robić to co każdy laik. Takie prawo stworzyli nam te sejmowe matoły. Te same które zamiast wziąć się za lekarzy POZ bezpośrednio winnych tragedii ze Skierniewic biją pianę nad Pogotowiem, które w tej sytuacji było najmniej winne. Poza tym ja prywatnie dowaliłbym winę rodzicom za "ogólnokrajową odziedziczoną po byłym systemie całkowitą niezaradność" i niezdolność czucia odpowiedzialności za życie. Ciekawe czy jakby przyszedł do ich domu złoczyńca chcący zabić też czekałby za Policją czy jednak próbował się bronić. ?

Rodzicu - obecny- przyszły.

Zawsze oceniaj sytuację.Uważasz że lekarz powininie zbadać Twoje dziecko bądź konsekwentny. Pogortowie odmówiło przyjazdu ? Lekarz pomocy doraźnej także ? Nie czekaj tylko jedź z dzieckiem do szpitala - tam nikt nie wyrzuci a pomoc dziecko otrzyma. Później możesz sobie wyciągać konsekwencje od służb które nie przyjęły zgłoszenia. Dziecko jednak Twoje żyje. Dowiedz sie jak nalezy postepować przy wysokich temperaturach. Co możesz zrobić samemu by łagodzić objawy  choroby i ograniczać niebezpieczenstwo jej skutków. Zacznij się interesować samemu swoim i bliskich zdrowiem, bo to Ty jesteś odpowiedzialny za to - nikt inny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz